5.Chcesz spokój to go dostaniesz

96 5 0
                                    

Wczorajszy dzień nie należał do najłatwiejszych i myślałem że już będzie lepiej gdy po prostu nikomu o moich podartych ubraniach nie powiem ale musiałem, nie mogłem chodzić goły lub ciągle w tych samych brudnych ciuchach , gdy jeszcze wszyscy spali, poszedłem obudzić Albiego i mu wszystko opowiedziałem, z racji tego że mieliśmy podobne rozmiary a on jako iż był tu pierwszy, dostał najwięcej ubrań z nas więc mi połowę pożyczył, przynajmniej jedna sprawa się rozwiązała, niestety musiałem mu powiedzieć kto mi to zrobił bo inaczej tych ubrań bym nie dostał, Alby powiedział że przemilczy sprawę ale jeśli ona znowu coś mi zrobi to wszystko wyjdzie na jaw ale będzie się starał aby to serio była prawda na faktach, jeśli nie będzie dowodów to też mojej kary nie będzie, nie ważne o co oskarży mnie Daphne i jak w dużo chłopców w to uwierzy i będzie się domagało mojej kary bądź wygnania do labiryntu. 

Dziś budowaliśmy dach, Daphne już nam nie musiała w niczym pomagać bo jej kara się skończyła, gdyż ją wykonała ale podczas przerw i tak kręciła się wokół budowy jak wczoraj, poczułem da ja vu ale i strach że znowu coś złego się wydarzy, po mimo tego iż miałem za sobą dobre plecy.

Po skończeniu budowy i przeniesieniu rzeczy, Daphne jeszcze pracowała więc mogłem spokojnie pójść zjeść kolację - Pomyślałem, gdy nagle podbiegł do mnie Minho.                   

Minho - Ej Gally, pomożesz na chwilę przy labiryncie? biegający który był zemną się zranił i trzeba go przenieść bo sam nie da rady - Zgodziłem się, czyli po prostu go przeniosę i wtedy zjem w spokoju kolację. 

Zbliżając się w stronę labiryntu który się powoli zamykał, zauważyłem że leżał tam chłopak przy którym jak mi się wydawało stali sami chłopcy ale gdy się zbliżyłem zauważyłem tam również Daphne która opatrywała nogę zranionemu - Uspokój się Gally, po pomocy chłopcu pójdziesz spokojnie zjeść kolację i Daphne też nic nie odwali - wmawiałem sobie.               
Razem wzięliśmy chłopaka na noszę i przenieśliśmy do domu, akcja się udała, jego stan zdrowotny też był stabilny, wyjdzie z tego, wychodziłem właśnie spokojnie z pokoju ratowniczego z chłopakami i Daphne gdy nagle jedna osoba postanowiła się odezwać...
Dpahne - Gally chyba w praniu pomylił ubrania swoje z ubraniami Albiego albo mają się ku sobie i sobie ubrania pożyczają - wszyscy spojrzeli na moje ubrania w szoku i zaczęli się śmiać znowu z tego co powiedziała dziewczyna a ja ich olałem, popatrzyłem w inną stronę, idąc korytarzem, kierując się w stronę kuchni i jadalni.
Daphne - Ejj Gally co się nagle nie odzywasz do mnie? - Nie odpowiedziałem.
Daphne - Co z tobą? - Dopytywała
Gally - Chciałaś mieć spokój o demnie to masz i co ci jeszcze przeszkadza? Jesteś zmuszona mnie widzieć codziennie to przynajmniej nie będę się do ciebie odzywać a jeśli ci to nie wystarcza to już nie mnie z pretensjami, ja labiryntu nie stworzyłem i tego wszystkiego - Daphne nic na to nie odpowiedziała ale wszyscy którzy szli za mną kierowali się też w te samo miejsce co ja, czyli zjeść kolację.
Z racji tego że byłem pierwszy w kuchni zrobiłem sobie kanapki i herbatę, usiadłem na ostatnim stoliku aby mieć przynajmniej trochę spokoju . Gdy zacząłem jeść pierwszą kanapkę zobaczyłem że Daphne podchodzi zdecydowanie za blisko mnie, usiadła koło mnie a wraz za nią przyszła reszta chłopaków pewnie aby się ponabijać ze mnie znowu gdy Daphne spróbuję mnie oczernić. Postanowiłem że zjem kolację jak najszybciej się da aby od nich szybko pójść. Przez moje planowanie w ile dam radę zjeść taką porcję nie załapałem że Daphne siedzi cały czas cicho a gdy odwróciłem głowę w jej stronę ciągle się na mnie patrzyła, ja odwróciłem od niej wzrok, czułem że za chwilę znowu otworzy buzię i zacznie o mnie rozmawiać, tylko na to wręcz czekałem bo czego innego miałem się spodziewać, ona jednak jadła swój posiłek w totalnej ciszy, czułem cały czas na sobie jej wzrok, odważyłem się znowu na nią spojrzeć, ciągle spożywała swój posiłek patrząc się na mnie bez żadnego wyrazu na twarzy.
Czy to jest jakiś kolejny jej głupi plan? - Pomyślałem 
Po około dziesięciu minutach każdy z nas skończył lub prawie kończył swój posiłek, Daphne skończyła wcześniej i odeszła od stołu bez słowa, kierując się do swojego pokoju zapewne, oby nie do mojego. Za chwilę również skończyłem kolację i udałem się do swojego pokoju.
O matko jaka ulga że tym razem wszystko na pierwszy rzut oka wygląda na nienaruoszone.
Położyłem się spać, jednak zachowanie Daphne dalej nie dawało mi spokoju, czułem ciągle że za chwilę znowu mi coś zrobi, znałem takie złe charaktery, sam nim byłem i ja gdybym chciał się zemścić, tak łatwo bym nie odpuścił Ona pewnie też.
Taka piękna, silna i niezależna kobieta a zamiast należeć do mnie woli się kłócić i mścić za to czego wcale nie planowałem zrobić, jestem mocno wkurzony.

Ona jest moja | Gally Więzień LabiryntuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz