11.Wojna

54 4 0
                                    

Daphne wczoraj wypowiedziała mi wojnę, nie dam się tak nikomu traktować, ona jeszcze pożałuje, muszę wymyśleć nie dobry a doskonały plan jak ją zaatakować, to trochę potrwa więc nawet nie będzie się spodziewać ataku, teraz to dopiero zacznie się zabawa.

O dziwo nie miałem dziś kolejnego dziwnego snu a już się bałem że będą mnie od wczoraj codziennie nachodzić, wsumie to nawet nie pamiętam za bardzo co mi się dziś śniło.

Od rana rozmyślałem o planie, nawet nie zauważyłem kiedy stała się pora obiadowa, podczas którego ciągle myślałem o tym co Daphne dalej będzie robić i co ja jej zrobię...

Zart - Ejj Gally co ty dziś taki nie obceny? Ja ci tu ciągle gadam a tylko raz mi odpowiedziałeś i nie narzekasz że moje mówienie cię wkurza?
Gally - Wybacz, chyba się nie wyspałem.
Zart - Rozumiem cię, mi się ciągle dziś śniły te dobre kanapki które 3 miesiące temu przywiodło pudło, mówię ci stary to było niebo w gębie Myślałem że dowiem że może też miał ostatnio dziwny sen ale nie, tylko mi odbija jak widać a no i Daphne też.

Nigdy w życiu dzień mi tak szybko nie zleciał i spokojnie, Daphne się dziś do mnie wcale nie odzywała.
Położyłem się wygodnie na łóżku i zasnąłem.

Zacząłem mieć bardzo dziwny sen, widziałem siebie z trzeciej osoby, że ktoś otwiera drzwi do mojego pokoju i wchodzi, wystraszyłem się to była Daphne, kierowała się w moją stronę, podeszła do łóżka i przybliżyła blisko rękę w moją stronę, zaczęła palcami dotykać mojej łydki a ja w śnie widziałem że śpię więc nie mogłem się ruszyć , rozpoczęła jeździć nimi co raz wyżej, po udzie, biodrach, brzuchu a teraz klatki piersiowej, widziałem że jest już bardzo blisko mojej szyi, nie widziałem jej wyrazu twarzy ale bałem się chce mnie udusić, zacząłem się bać o własne życie, złapała mnie za szyję, o dziwo nie zaczęłem się dusić i przybliżyła swoją twarz blisko mojej i jeszcze bliżej, nie widziałem jak jest blisko ale to czułem, jej oddech na moich ustach, nie byłem pewny ale chyba właśnie na sekundę dotknęła swoimi ustami moje i nagle się obudziłem, jasność uderzyła moje oczy, po chwili dotarło do mnie że w moim pokoju ktoś zapalił światło i że ktoś stoi bardzo blisko mnie, nawet nie patrząc kto, podniosłem się i przeciłem postać prze ze mnie, poleciała na łóżko, usiadłem na osobie trzymając ręce aby się nie wydostała i w końcu popatrzyłem na twarz, zobaczyłem przerażoną Daphne.
Daphne - wypuść mnie - powiedziała błagalnym tonem.
Gally - Co ty wyprawiasz o tej porze w moim pokoju?!? - podniosłem trochę głos.
Daphne - To nie tak jak myślisz, nic złego, gram z Zartem, Minho i Newtem i dostałam wyzwanie aby przyjść i ci podczas snu powiedzieć co o tobie myślę, po prostu się wyżyć, nawet nie miałam cię budzić i nie wiem po co zaświeciłam światło, na moje usprawiedliwnie to nie był mój pomysł - Po tych słowach autorzy tego pomysłu weszli do mojego pokoju, wstałem szybko z Daphne i łóżka, dziewczyna też szybko ruszyła w stronę wyjścia.
Gally - Chorzy jesteście! - Krzyknąłem do nich.
Newt - Wybacz Gally, nie chcieliśmy cię wkurzyć - wyszli.

Długo po tym zdażeniu nie mogłem zasnąć, po pierwsze co to był za sen i czy ona to zrobiła też w rzeczywistym świecie? Czy kiedyś się dowiem od niej prawdy? Czy kiedyś w ogóle ze sobą porozmawiamy jak normalni ludzie bez skakania sobie do gardeł? 

Ona jest moja | Gally Więzień LabiryntuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz