Część 1 [Niedługo wersja poprawiona]

68 1 0
                                    

0. Czy chcesz poznać Donleagona?

Donleagon- stwór, który przybył na Ziemię nie wiadomo skąd. Nauczył się tego i owego o ludziach. Ma umiejętność ukazywania się ludziom jako zwykły człowiek, ale może też pokazać swoją prawdziwą postać. Robi to jednak tylko dla wybranych. Jego realna forma przypomina mi wampira lub demona, jego skóra jest szara, ze srebrzystymi znamionami i wypustkami, a oczy ciemnoszare, składające się z jaśniejszych i ciemniejszych pajęczynek i plamek, które przeszywają duszę na wskroś. Z barków wychyla się dodatkowa para rąk. Choć zazwyczaj, dla obcych mu osób, jest młodym, ciemnowlosym mężczyzną. Falowane pukle włosów opadają mu na czoło, a zza nich wyglądają bystre, jasnoszare oczy.

1. Wstęp

Pewna młoda dziewczyna od dawna czuje się odizolowana w społeczeństwie. Jest wrażliwa, dogłębnie kocha zwierzęta, naturę i sztukę, ale jej duszę zawsze oplatały też inne zainteresowania, takie jak horrory, wampiry, demony. Jednak nie fascynowały jej typowe krwawe jatki, tylko groza, która miała w sobie jakąś nutę finezji. Szczególnie za dziecka nieustannie próbowała sobie znaleźć jakieś miejsce wśród rówieśników, ale zazwyczaj bylo jej trudno. Przyjaźnie w latach szkolnych były dla niej czymś ważnym, jednak zawsze prędzej czy później rozpadały się, i to nie z jej winy. Związki były dla niej czymś bardzo intymnym, jednak po dłuższym lub krótszym czasie były o wiele bardziej jednostronne niż ona by tego chciała. To ją zabijało od środka, jednak dziura wyrywaną stale i stale przez innych delikatnie się zapełniała, gdy poświęcała się swoim zainteresowaniom i ukochanym zwierzątkom. W tym momencie najlepiej czuła się sama, szczęście z drugą osobą wydawało się zbyt nierealne, żeby w ogóle brać je pod uwagę.

Od zawsze miewała koszmary, to, że ktoś poderżnął jej w środku dnia gardło, a ona zachowując stoicki spokój i przytrzymując jedną dłonią przecietą tętnicę idzie naprzód i prosi przechodniów o pomoc, nigdy nie mdlejąc, to, że spacerując wzdłóż brzegu lasu, nagle goni ją i rozszarpuje wygłodniały niedźwiedź, to, że została wielokrotnie postrzelona, ale dalej ma siłę iść przed siebie na własnych nogach. Na całe szczęście te koszmary nie dręczyły jej codzień, tylko co jakiś czas, mniej lub bardziej się nasilając. W najgorszych tygodniach, cóż powiedzieć, odrobinę bała się iść spać, w tedy puszczała do zaśnięcia kojące dźwięki padającego deszczu. Jednak tej nocy krople odbijające się gdzieś w przestrzeni nie pomogły, miała jeden z tych snów, z których budziła się gwałtownie i nerwowo.

"Dziś miałam kolejny koszmar..." C.d.n.

*Droga przez piękną mękę (Książka, ktorą pisała Aurelis- 1)

Wyszliśmy z wszechobecnych gałęzi kłującego lasu. Przed moimi oczami ukazała się łagodna rzeka o pięknym lazurowym błękicie. Słońce rozbrzmiewało swoją świetlistą melodią w każdym zakamarku wody między szarymi, płaskimi kamieniami. Ten widok był tak oszałamiający, że aż zapierało dech. Jednak on zasłonił pospiesznie ręką oczy, tak jak mu kazałam. Donleagony nie mogą zobaczyć swojego odbicia w wodzie. Gdy pada deszcz, poprostu śpią, aż woda zejdzie na niziny. Unikają tej rzeki tak jak my ognia. Ciągnęła się wzdłóż całej krainy. A rzeka nazywała się Vrotalsa.

Trzymałam go za drugą, wolną rękę, jego ciepła dłoń okalała moją w słodkim, łagodnym uścisku. To miłe uczucie roztaczało się aż do mojego serca. "Nie bój się. Przeprowadzę Cię. Wszystko będzie dobrze" Jego drżące ciało uspokoiło się wyraźnie. On wolałby być dalej w cieniu, i ominąć tę rzekę szerokim łukiem aż do jednego z odległych skalistych mostów tak jak kiedyś uczynił. Nie mógł poczekać do nocy ponieważ Donleagony widzą swoje odbicie nawet ciemności. Emanują swoim delikatnym fosforyzującym światłem.

Rzeka była płytka ale rozciągała się szeroko. Przemierzaliśmy kamienie ostrożnie, on szedł krok w krok za mną. Na szczęście ma bardzo dobry słuch i wiedział gdzie powinny wylądować jego stopy zaraz za moimi, czasem stawał na kamienie jednocześnie ze mną i kładł swoją głowę na moim ramieniu i dociskając swoje ciało do moich pleców delikatnie opierał się, czekając aż wykonam kolejny, pewny ruch.

Donleagon (Polish)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz