Rozdział 5: Rób co słuszne, nawet gdy wszystko idzie nie tak

2.2K 153 39
                                    

Tytuł rozdziału pochodzi z piosenki Aqualung – Easier to Lie


Nora zawsze była dla Hermiony ciepłą, przytulną ostoją. Spędzała tam wakacje i święta wraz z jedyną w swoim rodzaju rodziną Weasleyów i ich różnorodnymi gośćmi – Hermiona kochała to i zawsze czuła przypływ euforii, stojąc przed drzwiami wejściowymi, gotowa zapukać i wejść do tego pełnego ciepła domu.

Ostatnie trzy tygodnie były okropne, wypełnione nieustanną pracą i koniecznością półkontaktu z tym głąbem Malfoyem. Dzięki Merlinowi za te drobne łaski, że przeważnie musieli wymienić jedynie krótkie „dzień dobry" i „do widzenia".

— No więc mówisz, że ich najstarszy brat dzielił pokój z Oliverem Woodem? – zapytała Donny, wyrywając Hermionę z rozmyślań.

— Trzeci najstarszy, Percy. Mieszkał z Oliverem przez sześć lat, dopóki nie został Prefektem — wyjaśniła Hermiona.

— To zapewne będzie najbliższy pseudokontakt z Woodym, jaki kiedykolwiek mnie spotka — westchnęła Donny. — Mam nadzieję, że Perbi się pojawi.

— Percy — sprostowała Hermiona z uśmiechem.

— Mnie tam się podoba Perbi. Percy brzmi tak sztywno.

— W takim razie uwierz mi, imię Percy'ego zdecydowanie do niego pasuje.

Dziewczyny wymieniły porozumiewawcze spojrzenia, zanim Hermiona zapukała do drzwi.

Otworzył im Charlie Weasley, z włosami potarganymi po widocznej drzemce i zmrużonymi oczami. Ukrył ziewnięcie i zastąpił je uśmiechem.

— Hermiono! Cholera, wieki cię nie widziałem, wchodź. O, przyprowadziłaś koleżankę!

— Charlie, to Donny. Don, to Charlie, drugi najstarszy brat Rona — przedstawiła ich sobie Hermiona.

— Donny... Co to za imię? — zapytał Charlie bez ogródek.

— Takie nadawane mistycznym czarownicom, znającym zaklęcia zmieniające męskie przyrodzenia w pył — odpowiedziała Donny bez mrugnięcia okiem. — Miło cię poznać, nawiasem mówiąc.

Charlie uśmiechnął się do Hermiony.

— Podoba mi się. Ma charakterek.

— Tak, cóż... gdzie wszyscy? Myślałam, że umówiliśmy się na kolację — powiedziała Hermiona, idąc w kierunku kuchni.

— Są na zewnątrz, na podwórku. Chyba mówili coś o pikniku, ale potem coś mnie zmuliło i...

— Och, dlaczego? Jesteś chory? — zapytała ze zmartwieniem Hermiona.

Charlie potrząsnął głową z zalotnym uśmiechem.

— Wczoraj mieliśmy wieczór kawalerski George'a i wypiliśmy tyle alkoholu, że chyba wysterylizowaliśmy sobie wnętrzności na kilka kolejnych dziesięcioleci.

— Klasa, Charlie, prawdziwa klasa — powiedziała Hermiona, kręcąc głową.

— Ale było zabawnie, chociaż Bill nadal nie doszedł do siebie po zwróceniu wszystkiego w ogrodzie. Powiedzieliśmy mamie, że to nowy nawóz i chyba nawet to kupiła. Ron i Harry są jak zwykle żwawi, nie pili dużo, ciesząc się pewnym damskim towarzystwem — zachichotał z sugestią w tonie.

— Mężczyźni są absolutnie obrzydliwi — skomentowała Donny. — Potrafią albo upić się tak, że na drugi dzień nie są w stanie się ruszyć, albo spędzają całą noc, gapiąc się na cudze cycki i pośladki w skrawkach materiałów, których nie można nawet nazwać majtkami.

[T] Cudowna Parodia Bliskości | A Wonderful Caricature of Intimacy | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz