Rozdział 10: To nie mogło być bardziej niespodziewane

1.9K 143 13
                                    

Tytuł rozdziału pochodzi z piosenki Acceptance – So Contagious


Hermionę obudził szum wody, przez co natychmiast zaczęła rozważać, którego kranu w swoim mieszkaniu mogła wczoraj nie dokręcić. Resztki jej snu rozmyły się jednak w chwili, w której uświadomiła sobie, że: 1) nie była w swoim mieszkaniu, 2) była w mieszkaniu Dracona, 3) była w jego sypialni, 4) przespała całą noc kilka metrów od niego i 5) była jego żoną.

Zerwała się, a jej serce zabiło ze zdwojoną siłą. Była żoną Dracona Malfoya, do cholery. Wielki Merlinie, teraz była panią Malfoy, do jasnej ciasnej. Jęcząc głośno, zapadła się z powrotem w poduszki i naciągnęła kołdrę na głowę.

Szum wody ustał, więc Hermiona wyjrzała spod kołdry, by zobaczyć, jak kilka chwil później jej nowy mąż wchodzi do pokoju z ręcznikiem niedbale owiniętym wokół bioder. Zarys mięśni malował się na jego płaskim brzuchu, a pasmo ciemniejszych blond włosów zanikało pod materiałem ręcznika, prowadząc do obszaru zakazanego. Krople wody spływały po jego torsie, a mokre kosmyki opadały na czoło.

Naciągnęła kołdrę z powrotem na głowę, aby Draco nie zauważył, że gapiła się na jego półnagie ciało.

Wszystkie poranki przez następne dwa tygodnie wyglądały identycznie.

Noce były dla Dracona powolną torturą.

Hermiona najczęściej brała prysznic przed snem, więc po zwyczajowej kłótni po kolacji, szybko mknęła do łazienki. Potem zawsze wychodziła z niej w obszernym szlafroku, zostawiając za sobą intensywną woń piżmowej werbeny i jaśminu.

Jeśli siedział w pokoju, marszczyła na niego brwi, zbierając różne rzeczy i ponownie znikając w łazience, mrucząc pod nosem coś na temat tego, o co się akurat tego dnia pokłócili.

Draco obserwował, jak jej blade łydki drepczą po pokoju, a twarz lśni rumiano od gorącego prysznica.

A potem znów wyobrażał sobie, że jej szlafrok opada na podłogę...

Nienawidził swojego mózgu.

***

Po dwóch tygodniach małżeńskiej (nie)sielanki Draco i Hermiona wyrobili sobie nawyk utrzymywania dystansu, zajmowania tylko własnymi sprawami, widywania jedynie podczas śniadania, kolacji i kiedy kładli się do spania... no i oczywiście z rana i wieczorem po prysznicu.

W deszczowy, piątkowy wieczór, który wyznaczał początek trzeciego tygodnia ich życia jako małżeństwo, Hermiona siedziała na sofie w swoim tymczasowym domu, obserwując Zane'a bawiącego się figurkami śmierciożerców, które podarował mu dziadek.

Pierwszy raz zobaczyła je dwa dni temu, co skończyło się kłótnią epickich rozmiarów między nią a jej „mężem".

Leżąc na kanapie, wciąż pamiętała ich burzliwą rozmowę, która skończyła się bardzo źle... tak źle, że ona i Draco nadal ze sobą nie rozmawiali.

Patrzyła, jak Zane podnosi figurki i wydaje z siebie dźwięki imitujące eksplozje. Pozwoliła, by wspomnienie kłótni odtworzyło się w jej umyśle...

Zbierając rzeczy do prania, Hermiona podniosła parę skarpet wepchniętych pod łóżko w pokoju Zane'a. Po wyłowieniu stamtąd reszty zakurzonych ubrań sięgnęła po kosz na bieliznę i już zamierzała opuścić pokój, gdy nagle nadepnęła na bardzo ostry przedmiot... a nie miała na sobie butów.

— Ała! Na Merlina! — krzyknęła, upuszczając kosz, chwytając stopę jedną ręką i podskakując po pokoju. Łzy popłynęły jej z bólu. Klęła na zabawkę, na pranie, a nawet na swojego męża (głównie dlatego, że wciąż była na niego zła, bo tego ranka pokłócili się o to, że nie powinna zostawiać swojej maszynki do golenia w pobliżu jego, bo mógłby przypadkowo jej użyć).

[T] Cudowna Parodia Bliskości | A Wonderful Caricature of Intimacy | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz