23

14 3 3
                                    

Philza Minecraft odebrał zniknięcie Tommiego jako bezpośredni atak ku jego rodzinie. Choć z początku rozważał możliwość, że Tommy samodzielnie znalazł sposób, by odciąć się od reszty świata, że skonstruował on własną krainę i czystym uporem oraz siłą woli wypchnął go z niej.
Ale wiedział dobrze, że Tommy jest za młodym bogiem, narodzonym zaledwie kilka tysiącleci wcześniej wraz z powstaniem ludzkości i że tylko od ludzkości czerpał swoją siłę. Nie miał prawa być aż tak potężny.
Musiał więc być porwany, a skoro był, z całą pewnością miała być groźba lub wyzwanie, skierowane ku Philzie.
I gdyby grożono tylko jemu, pewnie znalazłby sposób, żeby zająć się tym samemu. Odnalazłby tą barierę, przedarłby się przez nią jakoś i zredukowałby tego kto ośmielił się mu grozić do kupki popiołu.
Ale to nie on był w niebezpieczeństwie, tylko Tommy. I kto wie, może Wilburowi i Techno też coś groziło. Może gdy on walczyłby z bogiem, który porwał Tommiego, jego potencjalny współpracownik zaatakowałby jego pozostałych synów, a na to nie mógł pozwolić. Nie miał w tej sytuacji wyboru, potrzebował znaleźć pomoc.
Philza dobrze wiedział co musi zrobić, mimo że nie był ku temu specjalnie chętny. Ale czego chciał nie miało teraz znaczenia, teraz gdy jego synowie mogli być w niebezpieczeństwie.
Podniósł się więc z podłogi i otrzepał kolana z nieistniejącego kurzu.
Wziął krok naprzód i pojawił się obok Technoblade'a, który stał pochylony nad stołem z rozłożoną na nim mapą świata i obserwował rozstawione na niej drewniane figurki. Philza oparł dłoń na ramieniu syna by zwrócić jego uwagę, a on w odpowiedzi podniósł wzrok, bez słowa. Technoblade, z zasady, nie odzywał się bez potrzeby.
- Hej, Techno! Mam do ciebie prośbę. - Philza uśmiechnął się do niego. - Zostawiam cię z Willem samych w domu na jakiś czas i nie będziecie w stanie się ze mną skontaktować. I wiem, że nie muszę ci o tym mówić i poradzicie sobie bez problemu. Ale Tommiemu coś się stało i nawet ja nie w pełni wiem co, więc proszę cię, bądź czujny.
Technoblade odpowiedział mu uśmiechem, tylko nieznacznie zbyt zuchwałym.
- Zawsze jestem. - odparł. - To była cała ta prośba? To wszystko?
- Nie, nie do końca. Właściwie to chciałem ci powiedzieć, żebyś pilnował Wilbura jak mnie nie będzie. Wiem, wiem, Will nie jest dzieckiem i potrafi o siebie zadbać. Wciąż, i nie powtarzaj mu tego, ale niestety też ma tendencję wpadać w kłopoty. Miej go na oku. Mogę ci z tym zaufać?
Technoblade spuścił wzrok z powrotem na mapę po czym przytaknął milcząco. Obserwował przez chwilę drewniane figurki poczym jego ręka gwałtownie, w wyćwiczonym ruchu wystrzeliła ku jednej z nich i porwała ją ze stołu. Technoblade przyjrzał się jej po czym zacisnął wokół niej pięść rozgniatając ją w drobny pył.
- Ojcze. - stwierdził. - Gwarantuję ci, że jeśli ktokolwiek spróbuje się tu wedrzeć nie dożyje dnia następnego, a umierać będzie w niewyobrażalnych męczarniach. - z tymi słowami uśmiechnął się szerzej. - Nie masz się o co martwić. - dodał.
Philza wiedział, że jego syn święcie wierzył w to co mówił, i choć sam nie był tak pewny siebie pewność siebie Techno wciąż nieco podniosła go na duchu.
Gdy gotów był już odejść Technoblade odezwał się znowu.
- Tato. - Philza zaskoczony obrócił się z powrotem w jego kierunku, pytająco unosząc brwi. Jego syn w końcu naprawdę rzadko sam inicjował konwersacje. - Nie mówisz mi czegoś, prawda? Wiesz coś więcej, albo coś podejrzewasz, co nie?
Philza westchnął, powinien się spodziewać, że jego niepewność nie ujdzie uwadze kogoś tak drobiazgowego jak Techno.
- Obawiam się kolejnej wojny między bogami. - stwierdził. - Tommy został porwany, a ja boję się, że Dream powrócił, a nawet jeśli to nie on, to wciąż jest to ktoś równie potężny jak ja albo silniejszy. I powiem ci szczerze, że nie wiem co mam zrobić. Próbuję to rozwiązać bez narażania nikogo, ale martwię się o was, Techno, dlatego proszę, jeszcze raz, uważajcie na siebie.
Technoblade po raz kolejny tego dnia przytaknął milczącym skinięciem głowy.
___________________________
Ja wiem, że zazwyczaj czyta to jedna osoba, ale ja naprawdę potrzebuję, żeby ktoś docenił, że piszę to dla was z łóżka szpitalnego dzień po operacji.
I naprawdę jak moje znakomite umiejętności grania ofiary nie zadziałają to już nie wiem, bo na poważnie mam dość pisania dla jednej osoby.
Więc raczej nie będę publikować rozdziałów regularnie, ale zobaczymy.
W każdym razie mam nadzieję, że się podobało, ja uciekam i życzę miłego dnia, nocy czy czegokolwiek.

DSMP - Gods AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz