[ 6 miesięcy przed the Phantom Menace ]
ミ☆ CALLISTA'S POV
ミ☆ Ostry wiatr mierzwił moje długie włosy, które obiecałam ściąć już dawno. Szczerze? Czekałam aż zostanę czyjąś padawanką i trafi mi się jakiś wyluzowany mistrz Jedi, który ponagina trochę tych zasad razem ze mną.
Uwaga, bo teraz wyjdę na desperatkę. Byłam samotna, więc szukałam przyjaciela. Nikt do tej pory jednak nie okazał się być na tyle cierpliwy, by wysłuchiwać moich ciętych ripost i zaraźliwego śmiechu, gdy ktokolwiek opowiadał choćby idiotyczny do bólu żart. Mój humor sięgał dna.
Miałam niespełna dziesięć lat, gdy mistrz Jedi – Yoda znalazł mnie wraz z jego świtą koleżków z błyszczącymi mieczami. Dziwnie wyszło, ale kompletnie nie pamiętałam nic ze swojego życia, poza swoim imieniem i nazwiskiem. Nazywałam się Callista Dryden. To jakby utkwiło mi w pamięci na dobre. Cała reszta? Puff. Zniknęła. Nie znałam planety, na której się urodziłam, czy nie wiedziałam, kim są moi rodzice. Zakon Jedi znalazł mnie przypadkiem lub też jak kto woli wierzyć – dzięki Mocy.
Bo w galaktyce jest tylko jedna mistyczna siła, która ją napędza – i nie jest to Moc, lecz ironia losu.
─ W korytarzu zaczekać na kolej swoją musisz ─ odezwał się starzec, który najwyraźniej porozumiewał się ze wszystkimi jakimś dziwnym szykiem przestawnym. Potrzebowałam chwili, nim przyswoiłam sobie znaczenie jego wypowiedzi i westchnęłam ostentacyjnie, po czym posłusznie opuściłam salę do obrad Zakonu. Byłam zmuszona czekać na ich werdykt.
Nie zauważyłam kiedy jakaś nieznajoma mi postać dołączyła do mojego czekania. Zerknęłam z ciekawości kątem oka na tajemniczą osobę, którą okazał się być mężczyzna o ciemnej karnacji i jasnych szatach. Był kompletnie łysy, a jego glaca odbijała światło na kilometr. Oparł się nonszalancko plecami o ścianę, splatając ręce na piersi i krzyżując nogi. Postanowiłam go naśladować w każdy możliwy sposób, co sprawiło, że zwrócił na mnie uwagę i parsknął rozbawionym śmiechem.
─ Nie masz się czym martwić. Mistrz Yoda już zdołał cię polubić. Wzbudziłaś w nim zainteresowanie, a to naprawdę rzadko się zdarza ─ odparł łagodnie, na co w końcu się uśmiechnęłam. Czy on mi czytał w myślach? ─ Jestem Mace Windu, przy okazji.
─ Nie powinieneś siedzieć tam z nimi? Nie należysz przypadkiem do Rady Zakonu? ─ podpytałam, bo miałam wrażenie, że już go gdzieś widziałam, tylko jak zwykle pamięć mi szwankowała.
─ Należę, ale w tej chwili nie jestem im potrzebny, ale za to komuś innemu już tak ─ odparł.
─ W takim razie cię nie zatrzymuję ─ rzuciłam, wskazując zamaszystym ruchem ręki na korytarz, dając mu wolną drogę.
CZYTASZ
LOST HOPE ── obi-wan kenobi [STAR WARS: THE PREQUELS TRILOGY]
FanficMARIANNE REALYN STARR już od małego dziecka lubiła podziwiać gwiazdy. Wierzyła głęboko w to, że pewnego dnia zostanie wielką generał i będzie mogła stąd odlecieć. Jej dotychczasowym domem był Coruscant - trudno się nie dziwić więc, że czuła się w n...