[ 33 BBY, CORUSCANT, ŚWIĄTYNIA JEDI ]
MARI'S POV
Zgodnie z propozycją Callisty czekałam z niecierpliwością na spotkanie z Obi-Wanem do momentu, aż zgasną wszystkie światła w Świątyni Jedi. Gdy tak się stało, upewniłam się jeszcze, że nie jestem śledzona i udałam się do ogrodu. Poprawiłam jeszcze swoje włosy, które zostawiłam rozpuszczone, by opadały na moje odkryte ramiona. Dziś był wyjątkowo ciepły wieczór.
Ach, czemu ja się tak stresuję? To tylko zwykłe spotkanie z kimś, kogo uważam za swojego przyjaciela. Jednak coś wydarzyło się ostatnio między nami, co sprawiło... właśnie, co takiego wtedy poczułam?
Czekałam tu już od dobrych dwudziestu minut i po Kenobim ani śladu. A co jeśli ta mała jędza zrobiła mnie w bambuko? Z pewnością sprawię, że już więcej nie będzie chciała ze mną zadzierać. Nie ważne, czy Rada uważa ją za Wybrankę.
Poprawiłam nieco dekolt, by zasłonił więcej ciała, bo zaczynało być już chłodnawo, a ja nie byłam specjalnie na to ubrana. To miała być krótka wymiana słów i każdy miał się udać do swojej komnaty. Poczułam na skórze gęsią skórkę, a gdy się odwróciłam, niemal podskoczyłam w miejscu, gdy ujrzałam stojącego kilka kroków przede mną Obi-Wana w swojej długiej szacie z nasuniętym kapturem, który zsunął na mój widok. Przełknęłam głośno ślinę, czując nagłą suchość w ustach.
─ Spóźniłeś się ─ jęknęłam niezadowolona, splatając ramiona na piersi, a ten podszedł do mnie, niwelując kompletnie wolną przestrzeń między nami. Jego szata falowała delikatnie, a jego ciepło smagnęło delikatnie moje ciało. Zapragnęłam go poczuć jeszcze bliżej, ale najpierw musiałam się trochę wyżalić i poobrażać na niego.
─ Callista Dryden. Rozmawiałaś z nią. Co takiego ci nagadała? ─ naciskał, nachylając się do mnie. Jego oczy obsesyjnie przyglądały się mojej twarzy. Ukradkiem zerkałam na jego idealnie zarysowaną szczękę i ten młodzieńczy zarost.
Jego ręka znalazła się na moim ramieniu, delikatnie go ściskając.
─ Najwyraźniej ta mała rozwydrzona gwiazdka bawi się nami w jakąś chorą grę ─ wyznałam naprędce, będąc tym faktem podminowana. ─ Ale nie mogę odpuścić wrażenia, że miała też w tym trochę racji w sprawie zamiany mistrzów ─ dodałam ciszej, już nieco bardziej opanowanym głosem.
─ Jakiej zamiany mistrzów? ─ Uniósł brwi ze zdziwienia.
─ Nie masz czasem wrażenia, że nie byłbyś lepiej dopasowany i zsynchronizowany z mistrzem Windu? Widzę, jak ciężko ci idzie dojście do porozumienia z mistrzem Jinnem. Jesteście kompletnymi przeciwieństwami, macie tak odmienne zdania, a jednak nadal uparcie dążycie do współpracy ─ wyznałam, marszcząc przy tym brwi. Tak wiele jeszcze tajemnic Jedi nie rozumiałam.
─ Zupełnie, jak ty i ja, co? ─ Uniósł kąciki ust, a ja całkowicie przepadłam. Mogłabym wpatrywać się w ten idealny obrazek całą wieczność, jeśli to miało powodować przyspieszone bicie mojego serca - w pozytywnym tego znaczeniu.
─ Sama nie wiem, co takiego w tobie jest, Obi-Wanie, co sprawia, że tak zmiękłam, że cię tak polubiłam ─ wyznałam szeptem, a mój głos zadrżał.
─ Może fakt, że znamy się jeszcze z dzieciństwa i mamy swoją wspólną przeszłość, Mari ─ odpowiedział z taką oczywistością w głosie, że zaparł dech w moich piersiach. Nie sądziłam, że ktokolwiek jest w stanie mnie tak oczarować, jak robił to on - każdego dnia.
CZYTASZ
LOST HOPE ── obi-wan kenobi [STAR WARS: THE PREQUELS TRILOGY]
Fiksi PenggemarMARIANNE REALYN STARR już od małego dziecka lubiła podziwiać gwiazdy. Wierzyła głęboko w to, że pewnego dnia zostanie wielką generał i będzie mogła stąd odlecieć. Jej dotychczasowym domem był Coruscant - trudno się nie dziwić więc, że czuła się w n...