Rozdział 4

195 9 0
                                    

Ada

Nadszedł dzień balu. Ada była bardziej zdenerwowana, niż myślała, że będzie. Wyglądała olśniewająco w sukience, do której założyła elegancką biżuterię. W uszach miała złote kolczyki w kształcie róży, na szyi krótki naszyjnik z takim samym wzorem, a na prawej ręce bransoletkę również ze wzorem róży. Na stopy założyła za to złote szpilki, na bardzo wysokim obcasie. Do tego miała małą, złotą torebkę, w którą mieściło się strasznie mało rzeczy.

Wraz ze swoim wujkiem jechali powozem w stronę miejsca portali do innych światów. Zatrzymali się przy drzwiach prowadzących do świata wilkusów. W innych okolicznościach pewnie poszliby na pieszo, ale Ada nie mogła dopuścić do złamania obcasa lub ubrudzenia błotem pięknej sukienki szytej na miarę.

- Wyglądasz olśniewająco - powiedział Kleks, kiedy na nowo ruszyli i wjeżdżali właśnie do innego świata.

Ada uśmiechnęła się do niego z radością i podziękowała krótko. Nic więcej nie powiedziała, zachwycając się widokiem rozpościerającym się na horyzoncie. Las iglasty rósł od razu przy drzwiach do tej krainy. W tle widać było góry, które na szczytach pokryte były białym śniegiem.

- Tam jedziemy - Kleks wskazał na największą górę.

- Zamek jest położony na górze?

- No, nie do końca - powiedział z uśmiechem wujek. - Zamek znajduje się W górze. W jej wnętrzu.

- To tłumaczy nazwę górski zamek - wymamrotała Ada. - Chociaż myślałam, że leży on na zboczu góry, a nie w jej środku.

Odkąd uczęszczała do Akademii myślała, że ma bujną wyobraźnię, ale nie była przygotowana na zamek we wnetrzu góry. Nigdy nawet nie pomyślała, że jest to możliwe. Już bardziej prawdopodobne było latanie.

- Nie chciałem Ci mówić tego wcześniej, bo zepsułoby to efekt zaskoczenia - powiedział dalej uśmiechnięty Kleks.

- Dzięki, naprawdę dzięki - powiedziała z sarkazmem w głosie Ada.

A pomyślała: "Czy wujek może być jeszcze bardziej wkurwiający???!!!"

Odpowiedź brzmiała: może. I to miało się okazać tamtego wieczoru.

...

Zbliżyli się do podnóża góry i zobaczyli wielkie wrota, które były otwarte w oczekiwaniu na kolejnych gości. Pełno powozów jechało przed nimi i za nimi, ale Ada nie była przygotowana na ogrom tej uroczystości. Kiedy usłyszała bal urodzinowy wiedziała, że będzie to duża impreza, ale teraz, kiedy zobaczyli wszystkie te powozy stojące w holu zrozumiała, że się przeliczyła. Bal miał być OGROMNY.

Wysiedli z powozu i podeszli do wielkiej misy eliksiru, dzięki któremu mogli się wszyscy rozumieć. Napili się i ruszyli do sali balowej, która, jak się okazało, była również salą tronową.

Kiedy weszli do niej zobaczyli dwa trony, przed którymi stał Vincent. Wyglądał seksownie w garniturze, który założył. Adzie od samego patrzenia zaparło na chwilę dech w piersiach.

Podeszli do niego, żeby złożyć mu życzenia urodzinowe. Ada wcześniej dowiedziała się, że w świecie wilkusów nie daje się prezentów na urodziny, ale dla niej było to niezwykle dziwne, dlatego kupiła mały drobiazg królowi. Stwierdziła, że Vincent nie zna książek ze świata ludzi, więc w tygodniu się tam wybrała i kupiła mu jedną z nich.

Po złożeniu życzeń, Ada powiedziała nieśmiało:
- Mam dla Waszej Wysokości prezent.

Szczerze mówiąc, nie miała pojęcia jak się do niego zwracać, byli wcześniej na Ty, ale jednak on był królem i dziwnie by się z tym czuła.

Wyciągnęła do niego rękę z książką zapakowną w torbę prezentową. Vincent spojrzał zdziwiony na wyciągniętą dłoń.

- Bardzo Waszą Wysokość przepraszam, próbowałem odwieźć ją od tego pomysłu, ale była nieustępliwa - odezwał się wujek Ady.

- Nic się nie stało. Chociaż w świecie wilkusów nie ma takiego zwyczaju, niemniej bardzo mi miło, że dostałem prezent od tak miłej damy - odpowiedział Vincent, odbierając prezent od Ady.

Ada zarumieniła się, słysząc komplement i dygnęła przed królem. Nie wiedziała co powiedziałeć, lecz uratował ją Kleks, który skłonił się i zaczął odchodzić, więc ona zrobiła to samo i ruszyła za nim, aby usiąść przy stole na swoim miejscu.

Vincent

Kiedy wszyscy goście złożyli mu już życzenia i usiedli na wcześniej wyznaczonych miejscach, Vincent również udał się do stołu, stojącego najbardziej na środku. Siedzieli już przy nim najbardziej zasłużeni z wilkusów. Usiadł na miejscu na środku stołu, a po jego lewej stronie swoje miejsce zajął Mart. Krzesło po prawej stronie, jak zawsze pozostało puste.

Ze swojego miejsca miał doskonały widok na wszystkich gości. Zobaczył, że niektórzy z nich toczą ożywioną rozmowę, inny rozmawiają spokojnie, a jeszcze inni siedzą w ciszy. Jedną z tych ostatnich była Ada, która w zamyśleniu rozglądała się po sali. W pewnej chwili jej wzrok spotkał się z jego, lecz szybko spojrzała w inną stronę. Naprawdę chciałby dowiedzieć się jakie są jej myśli.

W końcu zebrał się w sobie, wstał, stukając łyżeczką o kieliszek, aby inni się uciszyli. Akustyka w sali była niesamowita, więc wszyscy goście od razu ucichli.

- Jeszcze raz dziękuję wszystkim - rozpoczął swoje przemówienie - za przebycie tak dalekiej drogi do królestwa wilkusów oraz za wszystkie szczere życzenia, które dzisiaj otrzymałem. Jak już zapewne wiecie, dzisiejszy dzień jest bardzo ważny dla mnie. W końcu kończę 25 lat, czyli w moim świecie ważny wiek, bowiem to właśnie wtedy wilkus staje się prawdziwym mężczyzną. A istnieje tylko jeden sposób spędzenia tego dnia - taniec i alkohol! A więc spędzcie całą noc na zabawie!

Kiedy skończył mówić w sali rozległy się wywaty. Z powrotem usiadł na swoim krześle i zaczął jeść. Dopiero wtedy inni goście również zabrali się za potrawy położone na stołach. Były to dania zarówno pochodzące z królestwa wilkusów, jak i z innych światów. Podane do tego wino idealnie pasowało.

Po posiłku rozpoczęła się zabawa, orkiestra zaczęła grać, a goście ruszyli do tańca. Vincent jednak dalej siedział i rozkoszował się swoim ulubionym czerwonym winem. To był właśnie taki dzień, kiedy nareszcie mógł się zrelaksować i odpocząć od wszystkich obowiązków. I zamierzał go wykorzystać jak najlepiej.

Ada & Vincent ~ Akademia Pana KleksaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz