Rozdział 5

216 7 1
                                    

Ada

Impreza rozkręciła się na dobre. Jej wujek doskonale się bawił pijąc, rozmawiając oraz tańcząc z różnymi kobietami. Cały czas jednak nalewał Adzie kolejny kieliszek wina. Ona nie tańczyła i nie rozmawiała z nikim, ale to jej w zupełności wystarczało, tak bawiła się najlepiej - siedząc i obserwując innych.

W tej chwili patrzyła na jakąś parę, która świetnie się bawiła tańcząc do powolnej melodii. Od zawsze marzyła, żeby spotkać kogoś, kto będzie ją kochał i będzie dla niej wsparciem, nieważne czy będzie miała dobry, czy zły dzień. Jak na razie nikogo takiego nie znalazła.

Po tylu wypitych kieliszkach zachciało jej się do toalety. Spojrzała jeszcze w stronę Kleksa, który śmiał się akurat z czegoś co wyszeptała mu do ucha jakaś kobieta, i podniosła się z krzesła. Zaczęła iść w stronę drzwi prowadzących na hol i, jak miała nadzieję, w kierunku toalety. Minęła po drodze stół, przy którym siedział Vincent, jednak nie spojrzała w jego stronę, bo nie chciała, żeby znowu poczuła to dziwne uczucie, które odczuwała, kiedy na niego patrzyła.

Vincent

Rozmawiał właśnie z Tamlim, wulkusem, który był jego doradcą po wsadzeniu do lochów jego ciotki, kiedy zobaczył, że Ada wychodzi z sali. Dokończył rozmowę i również udał się na hol. Chciał w końcu porozmawiać z Adą na osobności i powiedzieć jej o swoich rozmyślaniach. Nigdzie jednak jej nie widział, więc poszedł dalej. Wyszedł przez kolejne drzwi, które prowadziły w stronę toalet i skręcił za róg. I zderzył się z kimś.

Osoba, kobieta, z którą się zderzył upadła na idealnie wypolerowaną posadzkę. Dzięki wilczemu zmysłowi węchu od razu wiedział kto leży na podłodze. Była to kobieta, której szukał. Kobieta z jego snów ubrana w piękną czerwoną suknię, której dół podniósł się podczas upadku, ujawniając jej piękne nogi. Niewiele zabrakło i byłoby widać jej majtki. Torebka wypadła jej podczas upadku z ręki i leżała parę metrów dalej, a jej zawartość wysypała się na podłogę.

- Kurwa, patrz jak chodzisz - wymamrotała wkurzona Ada.

- Bardzo przepraszam - powiedział rozbawiony Vincent, wyciągając do niej rękę, żeby pomóc jej wstać.

W końcu podniosła na niego wzrok i spojrzała na niego zmieszana.

- Przepraszam Waszą Wysokość za moje słownictwo - powiedziała przyjmując jego dłoń i wstając z posadzki.

Vincent starał się nie patrzeć na jej piersi, kiedy z gracją się podnosiła. Ada pojrzała na swoją podwiniętą sukienkę i z rumieńcem poprawiła ją, zasłaniając tym samym widok na jej zgrabne nogi.

- Nie masz za co przepraszać. W końcu to ja na Ciebie wpadłem, więc masz prawo być zła - powiedział - A tak przy okazji jestem Vincent, nie musisz zwracać się do mnie moim tytułem, w końcu pomogłaś mi uwolnić się od mojej ciotki.

Mówiąc to podszedł do jej torebki, wciąż leżącej na podłodze i zaczął zbierać do niej rzeczy, które się wysypały. Wśród nich był dziwnie znajomy naszyjnik z kryształem. Ada szybko podbiegła do niego, pewnie z zamiarem pozbierania swoich rzeczy samodzielnie, ale on był szybszy, już zobaczył co wypadło z jej torebki.

- Nie sądziłem, że go zatrzymałaś - powiedział, kiedy ukucnęła obok niego.

- Dlaczego?

- Bo nigdy mnie nie wezwałaś - odpowiedział smutnym głosem.

- Nigdy cię nie wezwałam, bo nigdy nic mi nie groziło - powiedziała również ze smutkiem Ada - Chociaż bardzo bym tego chciała.

Cały czas kucali na podłodze. Ich oczy się spotkały i Vincent zobaczył w jej oczach niepewność.

- Ja również bym tego chciał... Teraz żałuję, że nie odezwałem się do ciebie pierwszy.

- Tak? - zapytała.

- Tak - odpowiedział niskim głosem, ociekającym pożądaniem.

Znajdowali się niebezpiecznie blisko, Vincent z trudem się hamował, żeby się na nią nie rzucić, ale nadal nie wiedział, czy ona tego chce. Jednak Ada nie odezwała się, tylko zbliżyła się do niego i ich usta nareszcie się spotkały. Pocałunek na początku był delikatny, ale później ich języki zaczęły krążyć szybko wokół siebie. Dzięki swojemu słuchowi słyszał, jak jej serce bije w zastraszającym tempie. Jego biło tak samo szybko.

- Ktoś może nas zobaczyć - wyszeptała Ada na chwilę odrywając się od niego.

- Nie martw się, Mart stoi za drzwiami i powie mi, kiedy ktoś będzie się zbliżał - powiedział przerywanym głosem.

Leżeli teraz na podłodze, a jego ręka powędrowała pod sukienkę na jej nogę, którą tak bardzo pragnął dotknąć. Ada wyjęczała w jego usta jego imię. Kiedy to zrobiła wszystkie bariery pękły. Jego prawa dłoń powędrowała w górę jej nogi, a lewą przeniósł na jej plecy. Ona za to wsunęła swoje dłonie w jego długie włosy. Vincent czuł delikatne szarpnięcia włosów, kiedy jej dotykał.

Jego dłoń dotknęła jej majtek i poczuł jaka była mokra. Chyba powiedział to na głos, bo Ada sapnęła z uśmiechem. Jednak nie dane im było kontynuawanie tego co zaczęli, bo Mart powiedział w jego głowie "Idzie Kleks", a po chwili dodał z uśmiechem "Odsuńcie się od siebie, bo was zobaczy w takiej pozycji". Vincent z ociąganiem zabrał swoje ręce z jej rozgrzanego ciała. Ada jęknęła zawiedziona.

- Idzie twój wujek - powiedział w odpowiedzi na to.

Ada szybko otrzeźwiała i poprawiła swoją sukienkę. Vincent w tym czasie dokończył zbieranie rzeczy z jej torebki i podał jej, wstając z podłogi. Ada już wstała i poprawiała swój wygląd, a kiedy spojrzała na niego, powiedziała chichocząc:

- Twoja fryzura...

Nadal stali bardzo blisko siebie, więc znowu dotknęła jego włosów i doprowadziła je w miarę do porządku. Właśnie z trudem, bo z trudem, ale odsunęli się od siebie, gdy zza rogu wyszedł Kleks.

- Wasza Wysokość - powiedział skłaniając lekko głowę - Ado, szukałem Cię, bo tak nagle zniknęłaś i zacząłem się zastanawiać, czy za bardzo Cię nie upiłem.

- Nic mi nie jest - odpowiedziała, ale lekko się zachwiała. Vincent nie wiedział, czy nie otrząsnęła się po ich zbliżeniu, czy podziałał tak na nią alkohol.

- Właśnie widzę - odpowiedział Kleks - Powinniśmy udać się już do naszych pokoi.

Vincent miał szczęście, że Kleks nie miał tak wyczulonego węchu jak wilkusy, bo wyczułby unoszący się w całym korytarzu zapach podniecenia.

- Oczywiście - powiedział król i zwrócił się do Ady - Porozmawiamy później?

Ada skinęła głową i razem z Kleksem ruszyli do swoich dzisiejszych łóżek.

Ada & Vincent ~ Akademia Pana KleksaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz