Vincent
Spędzili następny tydzień na rozmowach, podczas których lepiej się poznali. Nie tylko rozmawiali, bo jeszcze dogłębniej poznawali swoje ciała. Vincent jednak miał sporo obowiązków i nie mógł sobie pozwolić na ich zaniedbywanie , więc czasami musiał zostawić Adę samej sobie. Wtedy czytała w bibliotece. Ona dała mu książkę ze świata ludzi, więc on dał jej cały zbiór ksiąg z tego świata.
Kiedy spotykali się znowu po ich rozłące, rżnął ją, aż do nieprzytomności. Było im dobrze razem, nigdy nie uprawiał z nikim takiego dobrego seksu. Chociaż miał już wiele kobiet, były one tylko na jedną noc, do żadnej z nich nie poczuł czegoś takiego.
Niestety nadszedł dzień wyjazdu. Ada postanowiła wrócić, bo miała swoje zadania w Akademii. Jednak obiecali sobie, że będą pisać do siebie listy, albo przyjeżdżać (przychodzić) do siebie, w końcu dzięki portalom nie mieli tak daleko.
Ostatnie chwile przed jej wyjazdem postanowili wykorzystać jak najlepiej. Stał nagi w holu w swoich komnatach, a Ada klęczała przed nim również bez ubrań. Wzięła do ust jego męskość, a część której nie zmieściła objęła dłońmi. Zaczęła poruszać głową i rękami, sprawiając mu tym przyjemność. Widział łzy w jej oczach od tak głębokich ruchów, ale wiedział, że jej także się to podobało.
- Ada - wyszeptał jej imię i wsunął swoje dłonie w jej rozpuszczone włosy. Był blisko dojścia. Ada przyspieszyła swoje ruchy i Vincent spuścił się do jej ust. Wyjęła kutasa i połknęła jego spermę, patrząc mu głęboko w oczy.
- Nadal smakujesz wybornie - powiedziała z przyspieszonym oddechem.
- Wiem. Ty też - odpowiedział - To co? Jeszcze raz?
Ada uśmiechnęła się szczęśliwa w odpowiedzi.
...
Minęło pół roku odkąd się połączyli po raz pierwszy. Codziennie pisali do siebie listy oraz kiedy mieli ochotę na seks przyjeżdżali do siebie (czyli często). Wszyscy już wiedzieli o ich związku, bo ich uczucia byłyby trudne do ukrycia. Ich spotkania nie podobały się części wilkusów, bo uważali oni, że król powinien być z wilkuską, a nie z człowiekiem. Jednak jak na razie udało mu się stłumić ich bunt niezadowolenia. Mart cały czas go wspierał i ukrywał jego częste nocne wyjazdy. Wszystko układało się idealnie.
Siedział właśnie na zebraniu rady królewskiej, do której należały najbardziej zaufane mu osoby, kiedy do sali wbiegł zdyszany strażnik.
- Uciekła... Ona uciekła.... Uwolnili ją - powiedział z rozpaczą.
- Po kolei. Kto uciekł i kto ją uwolnił? - zapytał Vincent.
- Chodzi o ciotkę Waszej Wysokości. Parę wilkusów z Sampem na czele zdołało ją uwolnić i uciekli do innej krainy.
Vincent poczuł, że nie może się ruszyć. Nigdy nie pozwalał, żeby zawładnęło nim przerażenie, ale teraz nie potrafił tego powstrzymać i zapach jego strachu rozniósł się po sali narad. Król zaczął podejrzewać najgorsze.
- Do jakiej krainy uciekli? - spytał.
Strażnik nie odpowiedział, zapewne bojąc się jego reakcji.
- Do jakiej krainy uciekli??!! - powtórzył, tym razem krzycząc.
- Do świata Akademii, Wasza Wysokość.
Ada
Po powrocie do Akademii czuła się niesamowicie. W końcu znalazła kogoś kto ją rozumiał. Pisali z Vincentem i spotykali się "potajemnie", chociaż tak naprawdę wszyscy wiedzieli, że są razem.
Ada miała właśnie lekcję z uczniami szkoły, kiedy usłyszała na zewnątrz zamieszanie. Wyjrzała przez okno i zamarła. Przy wejściu do Akademii pojawiło się dwudziestu wilkusów na czele z Waderą (od autorki: znalazłam w internecie, że tak miała na imię ciotka Vincenta, ale nie wiem czy tak było naprawdę).
- Zostańcie w zamku i się schowajcie - powiedziała do uczniów i ruszyła przed szkołę.
Kiedy wyszła przez frontowe drzwi nie wiedziała na co patrzeć, na leżącego na ziemi Alberta, krwawiącego z rany na udzie, czy na Kleksa próbującego powstrzymać wilkusy przed wejściem do środka. W chwili gdy pojawiła się na frontowych schodach, jej wujek odwrócił lekko ku niej głowę i to był jego błąd. Wilkusy pochwyciły go i założyły mu na nadgarstki kajdany blokujące jego moc wyobraźni. Trzymali go mocno, tak, że nie mógł im się wyrwać.
- Uciekaj, Ada! - krzyknął do niej - Oni chcą Ciebie.
Ada nie zdążyła nic zrobić, kiedy sięgnęła do kryształowego naszyjnika i zaczęła wypowiadać imię Vincenta, ktoś pojawił się za nią i go przeciął. Kryształ poturlał się po ziemi prosto pod nogi Wadery. Ta uśmiechnęła się szyderczo i z całą wilczą siłą nadepnęła na niego roztrzaskując go w drobny mak.
- Nie! - wyrwało się Adzie.
Ciotka Vincenta, powiedziała z psychopatycznym wyrazem twarzy:
- Nie martw się, on i tak przybędzie Cię uratować... i to będzie jego koniec.
...
Wadera miała rację... Przybył. Minęło pół godziny kiedy Vincent pojawił się na czele stu osobowej armi. Miał przewagę liczebną, ale to jego ciotka miała JĄ. Tak jak Kleksowi, założyli jej kajdany, które zablokowały całą jej moc. Była bezsilna, wobec trzymających ją wilkusów.
Król był już blisko i Ada widziała, jak rozważa wszystkie możliwe opcje.
- Wypuść ją - powiedział władczym głosem, kiedy zatrzymał się w odległości paru kroków od niej.
Jego ciotka roześmiała się na to i mocniej zacisnęła swoje ręce na jej ciele.
- To ja tu wydaję rozkazy, w końcu to ja mam osobę, na której Ci zależy.
- Możemy się dogadać - odpowiedział, patrząc na wciąż leżącego na ziemi Alberta - Bez rozlewu krwi.
- Nie, nie sądzę - powiedziała złośliwie wilkuska.
Vincent dalej stał w bezruchu i czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Widać było, że miał jakiś plan.
- Na kolana - powiedziała Wadera, patrząc na króla.
Wilkusy, stojące za nim wydały pomruk oburzenia i niezadowolenia. Król nie korzył się przed nikim. Mart wyglądał, jakby miał za chwilę zwymiotować, wiedział co miało się zaraz stać.
Ciotka przesunęła swoim ostym pazurem po jej gardle, tworząc płytką ranę, z której pociekła krew.
- Na kolana - powtórzyła.
Vincent opadł na kolana, wciąż patrząc swojej ciotce w oczy. Ona jednak przesunęła wzrokiem po wilkach, które z nim przybyły. Jej wzrok zatrzymał się na Marcie.
- Zakuj go - powiedziała do niego, wskazując na klęczącego Vincenta.
- Nie - pokręcił głową i powtórzył, unosząc z dumą głowę - Nie.
- Nie? A więc umrzesz.
Skinęła wilkusowi stojącemu najbliżej niego. Zbliżył się do Marta, a on nie bronił się, kiedy pazury wilkusa znalazły się w jego brzuchu.
- Nie! - wyrwało się Adzie, gdy ciało Marta opadło na ziemię.
CZYTASZ
Ada & Vincent ~ Akademia Pana Kleksa
FantasyOd czasu bitwy w Akademii wilkusy żyją w zgodzie, a nawet w przyjaźni ze stworzeniami z innych bajek. Ada ma już 20 lat, jednakże zdecydowała, że na stałe zamieszka w świecie bajek. Zostaje nauczycielką i u boku swojego wujka uczy dzieci i młodzież...