Ada
Był wrzesień. Spędzali z Vincentem piękny dzień razem.
- Daleko jeszcze? - zapytała Ada. Szli właśnie przez las, bo Vincent prowadził ją do jakiegoś konkretnego miejsca.
- Jeszcze kawałek - odpowiedział - W zasadzie już jesteśmy na miejscu.
Odsunął ostatnie gałęzie i ich oczom ukazała się polanka, na której rosły niesamowicie piękne kwiaty. W tle majaczyły szczyty górskie, a bliżej widoczny był wodospad, z którego woda spływała do jeziora, a później do rzeki.
- Wiem, że kochasz naturę i kolorowe rośliny, więc chciałem pokazać ci to miejsce - powiedział, patrząc na jej reakcję.
- Jest przepięknie. Dziękuję, że mnie tu przyprowadziłeś.
Uśmiechała się do niego szeroko. Vincent rozłożył przy brzegu jeziora różowy koc. Zabrał również specjalnie dla niej jej ulubione przekąski. Usiedli i Ada dalej zachwycała się pięknem tego miejsca.
- Przychodziłem tutaj, kiedy byłem mały i potrzebowałem się uwolnić od wszystkiego co działo się w zamku. To było jedyne miejsce, gdzie czułem się bezpieczny - wyznał jej cicho.
- Przykro mi - złapała go za rękę i popatrzyła na niego ze smutkiem - Przykro mi z powodu tego co musiałeś przejść.
Potrząsnął głową, otrząsając się ze złych wspomnień.
- To już przeszłość. Teraz liczy się to, że jesteśmy tutaj razem.
...
- Powinniśmy już chyba wracać - powiedziała - Za chwilę słońce zacznie zachodzić.
- I właśnie o to chodzi. Nie chcesz tego zobaczyć?
Na jego twarzy pojawił się uśmiech pełen miłości.
- W sumie to... chciałabym - odpowiedziała mu takim samym uśmiechem.
Podnieśli się z koca, żeby mieć lepszy widok. Przytuleni do siebie oglądali słońce zachodzące pomiędzy dwiema górami.
- Cudowne - zachwyciła się Ada.
Kiedy słońce już prawie zaszło, Vincent odsunął się lekko od niej. Uklęknął przed nią i wyjął z kieszeni małe czerwone pudełeczko. Ada spojrzała na niego z niedowierzającym uśmiechem.
- Wyjdziesz za mnie? - kiedy zadał to pytanie otworzył pudełko. Jej oczom ukazał się piękny złoty pierścień z czerwonym klejnotem - rubinem.
- Taaaak! - wykrzyknęła na cały głos - Taak.
Vincent założył na jej palec pierścień. Idealnie się prezentował. Przytulili się i Ada wyszeptała przy jego uchu:
- Kocham cię.
Vincent odpowiedział tym samym. Przez chwilę trwali w bezruchu, przytuleni do siebie i szczęśliwi.
- Jest jeszcze coś co powinnaś wiedzieć - odezwał się po jakimś czasie Vincent.
Ada spojrzała na niego zdziwiona. O co może chodzić? Czekała.
- Mało osób o tym wie, bo prawie nikt, ale jak masz zostać moją żoną to musisz się o tym dowiedzieć. Chodzi o to, że niektóre wilkusy mają pewną zdolność, która pomaga nam czasami. Nie przestrasz się, proszę.
Skinęła głową... I podskoczyła lekko, kiedy w jej głowie usłyszała jego głos.
"To zdolność mówienia u kogoś w głowie. Nie potrafimy czytać myśli, tylko porozumiewać się bez słów. Tak, jak mogłaś to zauważyć, robimy z Martem. To dlatego tak szybko wiedziałem, wtedy w tym korytarzu, że zbliża się twój wujek"
"To wiele wyjaśnia" - odpowiedziała - "Dziwne to, ale przydatne"
I powiedziała już na głos:
- W sumie mogłam się tego domyślić. Bo w końcu jakim cudem dowiedziałbyś się o tym bez żadnych słów?
Skinął głową. Miał poważną minę.
- Tylko nikomu nic o tym nie mów. To jest najbardziej strzeżona tajemnica wilkusów i nikt nie może się o tym dowiedzieć.
- Wiem. Nikomu nie powiem - uspokoiła go.
- A teraz - dodała - powinniśmy cieszyć się naszymi zaręczynami, a nie się zamartwiać.
Vincent
- Dzięki za dzisiaj - odezwała się Ada.
Dochodzili właśnie do jego komnat. Teraz w zasadzie już ich komnat. W końcu niedługo mieli stać się małżeństwem.
Mart miał dzisiaj dzień wolny i nigdzie nie było go widać. Pewnie też spędzał dzień z ukochanym.
- Ja też dziękuję - odpowiedział, otwierając drzwi i wpuszczając Adę do środka.
Usiedli na dużej kanapie i wtulili się w siebie. Było idealnie. Nareszcie znalazł osobę, która będzie go wspierać i, co najważniejsze, kochać.
- Teraz trzeba zacząć planować ślub - przyjemną ciszę przerwała Ada.
- O to się nie martw. Rata z pewnością z chęcią zajmie się całą organizacją.
Ada odpowiedziała mu uśmiechem. Tym uśmiechem, który tak bardzo uwielbiał.
- Poczytasz mi? - to pytanie bezwiednie opuściło jego usta. Podczas tego czasu, który spędzili razem, Vincent przekonał się o tym, że Ada znakomicie czyta na głos. Wczuwa się w bohaterów i wiernie ich oddaje.
- Jasne - odpowiedziała ucieszona. Uwielbiała to - Tylko którą książkę?
Nie musiał długo zastanawiać się nad odpowiedzią, bo już dawno ją znał.
- Książkę, którą mi podarowałaś i od której wszystko się zaczęło.
CZYTASZ
Ada & Vincent ~ Akademia Pana Kleksa
FantasíaOd czasu bitwy w Akademii wilkusy żyją w zgodzie, a nawet w przyjaźni ze stworzeniami z innych bajek. Ada ma już 20 lat, jednakże zdecydowała, że na stałe zamieszka w świecie bajek. Zostaje nauczycielką i u boku swojego wujka uczy dzieci i młodzież...