IX

76 6 0
                                    


***

Zalany łzami siedziałem w wannie. Holandia wynajął nam pokój w pobliskim hotelu ponieważ nie byłem w stanie wrócić do domu. Ogarniała mnie paranoja, wstręt do własnego siebie. Za każdym dniem słyszałem coraz więcej szeptów. Ich przeraźliwy ton rozdzierał mi umysł. Słuchałem każdego słowa pomimo tego, że cierpiałem. Ręce w bliznach były wspomnieniem każdego niepowodzenia. Od niedawna zacząłem bać się kolejnego jutra, jakbym miał zdechnąć. W lustrze widziałem już tylko przejrzyste oczy, wpatrujące się w moją nieczystą duszę. Dokąd tak właściwie zmierzałem?... W głowie obudził się zamglony obraz mojego dziecięcego świata...

Wtedy także posiadałem zmyślonego przyjaciela. Siedząc po turecku patrzyłem prosto w jego ślepia. Grałem z nim w pokera, tysiąca oraz durnia. Gdy okazywałem się bałwanem rozpoczynała się kłótnia. Uderzałem lustro, tłukłem póki nie odpóścił. Byłem rozgniewany, ciągle mnie zadręczał. Nocą skamlał cicho, a później głośno jęczał. Nie mogłem zasnąć, oczy przekrwione, szeroko otwarte. Czy wcześniejsze stracone dni były w ogóle tego warte? Następnego roku nie chciałbym wspominać, a jednak muszę. Gdy widzę przed oczami jego twarz to, aż się duszę. W moim zwierciadle nie było już nikogo. Chyba uciekł i nawiedza, ale kogo? Gdy zrobiło się ciemno w oknie zauważyłem czarną postać. Była taka tępa, że mogłaby do samego rana postać. Ha,ha zapomniałem, że to było piąte piętro. Tak wykurwiło mi oczy, jak dla samobójcy w metro. Pewnego dnia zapomniałem nauczyć się na test. Ale spokojnie przecież ziomo ciągle tutaj jest. Rodzice klaszczą, gratulując zdania egzaminu. Wygrałem także w konkursie "Grającego flautinu". Zatem zacząłem polegać na wytwórni mojej fantazji. Gdybym wypowiedział te słowa na głos dawno gniłbyn w Azji. O nieludzkich godzinach wychodziłbym do pracowni. A zwierzchnik padłby na kolana mówiąc, że jesteśmy cudowni. Rodzinny obiad, czekam na odpowiedni moment. Przedsawiam im me odbicie i wzrok ich wsiąkam niczym sorbent. Opiekunowie uważają, że od czasu do reszty się zjebałem. To chyba gorsze uczucie niż te gdy z Holandią się jebałem. Te pierdolone farmazony wpęzły mi do głowy. Dostałem depresji, mój ziom rozpoczął na mnie łowy. Ponownie krzywdził, a ja dźgałem siebie w serce. Gdyby nie ojciec w pewnym momencie zabraliby mnie w erce. Nastał mrok, obok zapalona świeca. Mojego sobowtóra pali, blask go oświeca. Tortutruje co noc gdy tylko zamknę powieki. Gdyby nie moja silna wola raniłby mnie całe wieki. Pogrążony w rozsypce, smutku, żalu i rozpaczy. Ciągle, bez przerwy czuję jak się na mnie patrzy. Nie wierzę w coś co widzę, to moja maksyma . Lepiej wierzyć w coś czego nie widzisz, dla przykładu izokryma! Gdy już byłem nastolatkiem wolno było mi wyjść z domu. Od pięciu lat, faktycznie, nie było mnie na dworzu. Zapomniałem jak wygląda rzeczywistość oraz świat. Dopiero teraz doszło do mnie, że został ze mną jednen brat. Zrozumiałem, dlaczego aż tak trudno patrzeć w słońce. Bo oślepia cię swą zajebistością, czas już wiązać koniec z końcem. Wigilia, na żyrandolu wisze, duszę się, nie mogę przestać. Rodzice zapewniali, że na więcej będzie mnie stać. Uśmiechnięty jak psychopata zbijam z moim cieniem piątkę. Żeby upaść z wysokości trzeba skoczyć wchodząc na dziewiątkę. Stoje na palcach, coś mną nagle zachwiało. Spadam z wieży pałacu, ha, ha... przecież bardzo wiało. Stykałem się z podłożem, ból i cierpienie natychmiast znikało. Jakbyście się zastanawiali w kółko wszystko się to działo. Opętano mój rozum oraz moją duszę. W zjebanym kiblu wymiocinami się krztuszę. Nikt nie zauważył, że cierpię, prześladuje mnie szatan. Chcę mnie pożreć, odebrać mi najcenniejsze fatan. Polubiłem obecność własnego oprawcy. Bardziej niż obecność na pogrzebie mojego dawcy. Musiałem usunąć jedną nerkę i to nie są żarty. Bo krew tego czorta wyszukiwała we mnie prawdy.

W głowie obudził się zamglony obraz mojego dorosłego świata...

Muzyka grała w moich uszach, a ja nie mogłem przestać słuchać. Szatan rżał rozweselająco. Ujął mnie swym ogonem, spłatął. Niedawno uspokoiłem swoje myśli, ale to... Kurwa, jebane dzieciństwo! Pora dzięki, której jestem jebanym idiotą i niewolnikiem własnego umysłu.

***

Mam nadzieję, że się
podobało :))

🔥🔥🔥

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 15 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

NIELEGALNI - 🇷🇺x🇵🇱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz