***- Europa... kazał mi ciebie zwolnić - wypaliłam smętnie - Tak mi przykro, kochanie...
Siedzieliśmy w moim gabinecie. Zażenowana bawiłam się lokami na mojej głowie. Założyłam nogę na nogę, a drugą dłonią rytmicznie stukałam paznokćmi o blat. Z trudem spojrzałam w jego oczy. Ponuro przeszywał mnie wzrokiem. W odpowiedzi uśmiechnęłam się nerwowo. Pokój wypełniły jego lawendowe perfumy. Uniósł lewą brew. Poprawił czarny cylinder i zaśmiał się głośno:
- A mi nie. I tak chciałem sam to niedługo zadeklarować. Ktoś musi dbać o porządek w domu...
Chciałam wierzyć, że da sobie radę. Ale... nasze dzieci, to dość specyficzne istoty. Z Australią nie mamy jakiegoś problemu. Jednak to bardzo smutne, że bez przerwy gra na komputerze zamknięty w pokoju. Jedynie przynosi do domu jadowite węże, których potem trudno jest się pozbyć. Kanada jest duszą towarzystwa, hoduje pająki. Związał się z córką... ZSRR'a, Ukrainą. Często u nas bywa, zdarza się, że zostaje na weekendy. Wydaje mi się, że nie znosi swojego ojca. USA... to USA. Czysta amerykanka. Gustuje w dość nietypowych ubraniach. Któregoś razu sprzątałam u niego w pokoju. Zajrzałam do jego garderoby, a tam znalazłam... jakieś kobiece ubrania. To nie tak, że ja... no, że... ech... nie ważne. Poprostu czasami naprawdę mnie zadziwia. A po urodzeniu Malezji byłam przekonana, że nie zajdę w kolejną ciążę. No i cóż... Zaczęłam gładzić swój nadęty brzuszek. Był to ósmy miesiąc jebanej ciąży. Il ne faut jamais dire jamais.
A do wszystkiego doszło w moim gabinecie... Oczywiście wina leżała po mojej stronie, gdyż to ja zaproponowałam szybką zabawę. Partner nie był zbyt chętny, no, ale czego nie robi się dla kobiet. Byłam pewna, że zwolnienie Wielkiej Brytanii było powiązane z tym co tu się stało.Delikatnie położył dłoń na moją. Przez moment wpatrywaliśmy się w siebie, nawzajem się pożądając. Poczułam jak przechodzi mnie rozkoszny dreszcz. Przypomniałam sobie tamten wieczór. Każdy intymny szczegół. Czy powinnam się tego wstydzić? Czy powinnam wstydzić się chęci zrobienia tego ponownie? Obiełam jego szyję wbijając się w jego usta. Nagle U.K wyrwał się z mych objęć i niepewnie zatrzymał wzrok na moim brzuchu.
- Przecież... my nie możemy... no wiesz - zmieszany zarumienił się lekko.
Złapałam jego krawat i przyciągnęłam do siebie. Niepewnie się uśmiechnął odsuwając się ode mnie.
- Nie tutaj - stwierdził pewnym głosem, ponownie wpatrując się w mój brzuch. - Teraz musimy uważać na to co robimy, Francjo.
Westchnęłam zażenowana. Z trudem póściłam jego krawat. Zagryzłam górną wargę wpatrując się w to jak opuszcza pokój. La vache! Ostatnimi razy naprawdę brakowało mi rozrywki. Zmysłowych igraszek, kochania się od samego rana po sam wieczór. To jakaś pierdolona obsesja, której nie mogę się pozbyć. Pasja, która wyprodukowała mi całą czwórkę problemów. A w drodze było już piąte.
***Lunch. Pół godzinna przerwa od monotonnej roboty. Szybko wyparowałam
z gabinetu. Windą zjechałam na parter po drodze spotykając się z nieprzychylnymi spojrzeniami. Ogromny tłum przechodził przez korytarz jak hmara dzikich zwierząt. Przyśpieszyłam kroku. Niosłam swój obiad; dwie kanapki z pastą jajeczną oraz kubek z czarną kawą. Miałam na sobie czerwoną, krótką sukienkę. O wiele za krótką... Ale kogo by to obchodziło?Niespodziewanie, gdy miałam już zająć swoje miejsce ktoś mnie szturchną. Kawa momentalnie zniknęła wylewając się na moje ubrania. Wściekła rozglądnełam się dookoła. Kto śmiał to zrobić?! Zauważyłam pędzącego Niemca za kimś w kapturze. Jeszcze bardziej rozwcieczona podąrzyłam za nim. Nawet nie wyobrażał sobie jak cenna była ta kiecka. W dodatku była jedną z ładniejszych w moim posiadaniu. Zapłaci mi za to! Dosłownie i przenośnie. Mknąc za nim znalazłam się na zewnątrz. Jednak zatrzymałam się i ukryłam za jedną z najbliżej stojących ławek. Niemcy rozmawiał z tym samym typem, którego chwilę temu gonił. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Masz to co chciałem? - spytał nieznajomy.
Stał tak, że nie mogłam przyjrzeć się jego twarzy. Po głosie również nie mogłam go skojarzyć.
- Mam... - odparł Niemcy podając zakapturzonemu papiery. - A ty?
Mężczyzna wyciągnął z kieszeni plik pieniędzy,nerwowo wciskając je Niemcowi.
Spanikowałam. Czy mój partner biznesowy jest zamieszany w coś nielegalnego? Z jednej strony byłam wniebowzięta tym faktem. Będę mogła wkopać go w takie bagno, że wątpię aby szybko się z niego wygrzebał. Ale z drugiej strony Europa bardzo go sobie cenił, a ja nie miałam żadnych dowodów na to,że panowie robią coś zakazanego. Pośpiesznie zdjęłam torebkę. Wyjęłam telefon i zrobiłam kilka zdjęć. Pomimo tego, że nie było na nich nic podejrzanego, to uchwyciłam Niemca rozmawiającego z jakimś podejrzanym typem. Gdybym potem znalazła jakieś dowody na to, że doszło do nieuczciwej transakcji pomiędzy nimi... Wtedy... Och!... Już to sobie wyobrażam. Niemcy ze zdumioną miną wylatuje z pracy, a ja zostaję nowym pupilkiem UE.Szybko nałożyłam torebkę z powrotem na ramię i ulotniłam się z miejsca zdarzenia. Przysiadłam na wcześniej już zajęte przeze mnie miejsce przy stoliku. Wzięłam jedną z kanapek i z wielką radością zaczęłam ją pałaszować. Jeszcze nigdy nie smakowały tak wyśmienicie jak dzisiaj. Byłam tak podekscytowana moim odkryciem, że aż zapomniałam o ogromnej plamie na mojej sukience. Coś niesamowitego!
Gdy skończyłam posiłek w mgnieniu oka znalazłam się w moim gabinecie. Zaczęłam węszyć w internecie aby znaleźć jakieś brudy na Niemca. Nie mogłam się doczekać! Ta cała popierdolona akcja, aż mnie podnieciła! Nie spocznę dopóki go nie wykończę. Miałam zjebany obowiązek go zniszczyć!
Koniec kolejnego rozdziału moi Drodzy!
Zaciekawionych zapraszam na następny, który pojawi się niedługo( Nie wiem dlaczego, no, ale wyszło, że Francja jest ucieleśnieniem szaleństwa i obłędu )
🔥🔥🔥
CZYTASZ
NIELEGALNI - 🇷🇺x🇵🇱
RomanceZmrok za oknem. Idealna pora aby zregenerować szare komórki. Zero dokumentacji, żadnych papierów. Gwiazdy migoczą uroczo. Zachęcają niewinnie do wyjścia po za mój mały sześcian. Głuche kroki, grzechot kluczy i melodyjny szum drzew. Wielkie czarne sp...