Ja ty motor

127 6 0
                                    

Weszliśmy do apartamentu. Był ogromny. Z tego co wiem wszyscy tu mieszkają. Scarlet od razu rozłożyła się na kanapie z Lucasem i Vincentem. Aiden poszedł do swojego pokoju a Archer pokazał mi mój. W moim stylu cały czarny i ledy. Były tam już moje rzeczy. Szybko się rozpakowałam i przebrałam. Weszłam do salonu i zaczęłam oglądać jakiś nudny serial z innymi. Do salonu wszedł Aiden.
- Ktoś chętny na nocną jazdę?-zapytał
- Ja pass- mówi Scarlet. Pozostali również odmawiają
- A ty? Sabine?
- Właściwie to tak
- Świetnie chodźmy więc.- rzucił mi mój kask. W garażu wsiadł na swój motor i poklepał miejsce za sobą.
- Eee pojadę swoim.
- Nie pojedziesz. Masz za mało paliwa przecież cię nie zabije siadaj.- usiadłam za nim i oparłam się o  jego plecy. Szybko wyjechał z garażu i ruszył prosto na obwodnicę aby mieć pustą drogę. Kurwa jak zasuwał. W pewnym momencie osiągnęliśmy taką prędkość że wbiłam mu paznokcie w brzuch. Uniósł głowę i zdjął szybę i popatrzył na mnie długo. Bałam się że spadniemy. Jednak on w pełni panował nad motorem. Parsknął i odwrócił się do drogi. Zaczął padać deszcz. I to mocno. A ten pojeb przyspieszył! Już chciałam coś zrobić ale był szybszy ode mnie. Złapał jedną dłonią moje udo dając mi do zrozumienia że nic się nie dzieje. Trochę mnie uspokoił. Za nami pojawił się czarny samochód. Aiden przyspieszył. Nie wróżyło to nic dobrego. Samochód nas doganiał a Aiden nic nie robił.
- Trzymaj się młoda.
Gdy byliśmy na równi z naszym prześladowcą Aiden zwolił i pokazał im środkowy palec i zawrócił zmieniając pas. To nie był koniec. Teraz pojawiły się 2 samochody. Aiden odwrócił się do mnie.
- Cokolwiek się stanie słuchaj się mnie jasne? Zaufaj mi proszę.
- Aiden do chuja co się dzieje?!
- Wyjaśnimy ci wszystko teraz się trzymaj.
Przyspieszył a samochody ledwo dawały radę. Aiden pokazał im gestem  dłoni „no chodźcie".
I wtedy spełniły się moje najgorsze oczekiwania. Motor wpadł w poślizg. Spadliśmy. Już się zdążyłam pożegnać z życiem ale poczułam że Aiden mnie ciągnie za rękę. Przyciągnął mnie i mnie osłonił swoim ciałem. W końcu zatrzymaliśmy się. Aiden dostał w plecy barierką. Motor leżał koło nas. Aiden zdjął kask.
- Jesteś cała?
- A ty?
- Ja nie jestem w tej chwili ważny coś cię boli?
- Kurwa wszystko. Dlaczego to zrobiłeś?
- Mam pewne zasady.- wyszeptał i wstał. Pomógł mi wstać. Nasi oprawcy zatrzymali się koło nas. Z samochodu wysiedli 3 mężczyźni w maskach i jeden w garniturze. Starszy mężczyzna z brodą.
- No no no Aiden niezłą dupe wiozłeś ale nie uciekniesz nam.
- Czego wy kurwa chcecie.
- Bardzo dobrze wiesz. Twoja nowa dziewczynka wie właśnie w jakie gówno ją zamieszałeś?
- Zostaw ją.- syknął
- Czemu miałbym co? Ty jakoś łap przy swoim nie potrafisz trzymać.
- Nie będziemy o tym teraz rozmawiać wypierdalaj stąd zanim stracę kontrolę i cię tu zastrzelę a bardzo dobrze wiesz że jeden zły ruch i to zrobię.- wyciągnął rewolwer. Kurwa z kim mój brat się zadaje. Mężczyzna ruszył do auta. Rzucił do mnie krótkie:
- Jeszcze się piękna spotkamy.
I odjechali. Nie wytrzymałam dłużej i się rozpłakałam. Siedziałam i się cała trzęsłam. Aiden podbiegł do mnie i mnie przytulił. Głaskał mnie po plecach.
- Już dobrze młoda. Już po wszystkim. Nic ci nie zrobią póki mieszkasz ze mną w jednym apartamencie. Przepraszam nie wiedziałem że oni tu będą.
- Pojebie mogłam tu zginąć!
- Gdyby nie ty byłbym martwy.
- Co?
-  Mają zasadę nigdy nie zabijać na oczach kobiety. Uratowałaś mnie.- wyszeptał mi do ucha.
- Mmmożemy wracać?
- Tak chodź.
Pomógł mi wstać i wsiąść na motor dał mi swoją bluzę i ruszył do apartamentu.
Weszliśmy do mieszkania. Cali mokrzy i ja z raną na głowie. Otulał mnie opiekuńczo ramieniem. Sam ledwo stał na nogach. Pierwszy zauważył nas Archer i potem inni. Nastała cisza. Aiden powiedział.
- Nie odpuszczą następnym razem.

Ride or dieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz