What's your E T A?

109 5 0
                                    

UWAGA ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY 18+

miesiąc później...

Wróciłam z Archerem z zakupów i to co zastałam w posiadłości, w salonie mnie zamurowało. Vincent i Lucas rzucali w Scarlet poduszkami, a raczej próbowali, ponieważ Scarlet dawała im popalić. Wśród tego bałaganu siedział Aiden siedzący w telefonie. Spojrzałam na jego dłonie, nawet one mnie pociągały. Żyły które było dobrze widać i te tatuaże...
- Scarlet nie wygrasz z nami Newjeans to gówno.- westchnął Vincent.
Scarlet zaśmiała się demonicznie.
- Matka też ci mówiła że wyglądasz jak conajmniej dwa? Sory Vin jesteś przystojny ale nie pozwolę obrażać swojego ulubionego zespołu.
Vin do niej podszedł. Bardzo blisko. Dotknął jej policzka.
- Kochanie wiesz że się tylko droczę hm?
Co do kurwy.
-Widać romantyk jak braciszek.- przewróciłam oczami.
Aiden uśmiechnął się do brata i powiedział:
- Moja krew.- i potargał bratu blondwłosy. I przyszedł do kuchni. Staliśmy za ścianką więc nikt nas nie widział. Stałam do niego tyłem. Pociągnął mnie za włosy zmuszając abym oparła się o jego ramię. Wyszeptał mi do ucha:
- Myślisz skarbie, że kto go uczył zarywać hm?
- Nie wiem powiedz mi?- droczyłam się- napewno nie Ty bo jesteś w tym kiepski.
I to był zły ruch. Oparł mnie o blat i zamknął możliwość ucieczki.
- A jakoś pozwalasz mi się zbliżać skarbie więc jak to jest?
Nie wytrzymałam dłużej. Nasze wargi się zetknęły. Aiden jakby tylko na to czekał. Wdarł się agresywnie językiem do moich ust i przygryzł moją wargę. Jęknęłam w jego usta. Jego ręce zjechały do mojej talii i posadził mnie na blacie nie przerywając pocałunku. Chciałam więcej. Działał na mnie jak narkotyk. Poczułam że jego wargi się odsuwają.
- Dam ci przedsmak kochanie.- przejechał po moich udach i wyszedł.
Kurwa.
Wyszłam z kuchni i zobaczyłam że w salonie był tylko Aiden.
- Gdzie Scarlet?- zapytałam.
- Prawdopodobnie teraz pieprzy się z moim bratem a twój braciszek pojechał z Lucasem i Vincentem sprawdzić co w naszym apartamencie słychać.
- Ciekawie.
Zawahałam się ale widziałam że on to widział. Usiadłam na jego kolanach i pocałowałam go. Przytuliłam się do niego. On głaskał mnie po włosach . Zupełnie jakby czytał mi w myślach.
- Wszystko się skończy spokojnie skarbie nie dam ci żeby ci chociaż włos spadł z głowy.- złapał mnie tak abym się skupiła na jego twarzy.- będę delikatny pierwszy raz i ostatni i przyciągnął mnie. Całowaliśmy się a on złapał mnie za tyłek i podniósł. Oplotłam mu nogi wokół jego talii a on niósł mnie na górę. Wylądowałam na jego łóżku a on zamknął drzwi aby nam nikt nie przeszkadzał. Usiadł koło mnie i znowu się całowaliśmy. Jego ręce wjechały pod moją bluzkę którą zdjął a ja zdjęłam jego bluzkę i wodziłam palcami po jego klacie. Całował mnie po szyi i zostawił malinkę zsunął ze mnie spodnie.
- Kurwa ale jesteś piękna. Nawet nie wiesz ile na to czekałem.
To wszystko było jak sen. Nie przypuszczałam że to ja będę jego "księżniczką". Traktował mnie jak księżniczkę. Otwierał mi drzwi od samochodu, całował mnie w dłoń potrafił klęknąć przede mną i zawiązać mi buta. Ale w łóżku... był bez litości. Kocha mnie a ja jego i wiem że byłby zdolny żeby zabić dla mnie tysiące ludzi. Zrobi dla mnie wszystko a ja dla niego.  Rano wstałam i zeszłam na dół w krótkich spodenkach i bluzie Aidena. Usłyszałam odbezpiecznie broni. KURWA. Przyszli po nas. Chwyciłam nóż i schowałam się za ladą w kuchni ten. Zauważyłam moich przyjaciół związanych w salonie. Nasz oprawca wszedł do kuchni jeszcze mnie nie widział. Wystawiłam nogę. Potknął się. Szybko wstałam i przygwoździłam go do ściany z nożem na szyi. Był tak blisko że mogłam naciąć mu skórę. Pomimo maski widziałam strach.
- Rusz się suko a ci poderżnę gardło. Gadaj ilu was tu jest.
- Dwwwóch.-wyjąkał.
-Sprowadź drugiego.
- Roman chodź do kuchni.- nie dokończył bo po jego gardle popłynęła krew i upadł na podłogę. Stałam się bezlitosna. Zjawił się i Roman. Przykurwiłam mu tak że mało brakowało a by upadł. Jego gardło również zalała krew. Poszłam do salonu i odwiązałam ich.
- O M G kochana to było brutalne ale jakie mocne jestem dumna.- Scarlet mnie przytuliła.
- Lepiej mi powiedzcie jak to się stało co?
Aiden poszedł do mnie.
- Nic ci się skarbie nie stało?
- Nie ale im tak. Mam już 2 trupy na koncie.
- Dobrze.- szepnął- pamiętaj dla innych jesteś bezlitosna a dla mnie jesteś moją grzeczną dziewczynką.
- Aiden nie czas na brzydkie słówka tylko trzeba stąd uciekać.
- Nie trzeba. Twój mądry brat ich kurwa wpuścił.
- Byli przebrani za listonoszy!
Boże litości.
- Jesteś głupi jak but Archer.
- Sabine jedziemy.- oznajmił mi Aiden.
Bez słowa poszłam się przebrać w to co miałam na naszej pierwszej jeździe i wzięłam kask i rękawice.
Usiadłam za nim na jego Kawasaki. Zakładając kask. Przerwał mi i mnie pocałował.
- Dobra dziewczynka.
Nie chciałam tego przerywać ale mieliśmy jechać.
Wyjechaliśmy. Była spora mgła. Lecz on był jak w transie. Jechał i przyspieszał. Ufałam mu, wiedziałam, że jeśli spadniemy złapie mnie i ochroni dlatego nie ingerowałam. Oczywiście jego jedna ręka głaskała moje udo. Za to ja głaskałam jego tułów. Było pięknie. A jeszcze piękniej kiedy Vincent i Scarlet dojechali do nas i ścigaliśmy się. Scarlet siedziała z Vincentem na jego białym Kawasaki. Był to wyścig 2 aniołów na białej bestii i 2 demonów na czarnej. Vincent jechał z rozsądkiem a cóż my nie. Ja z Aidenem kochamy ryzyko i adrenalinę usłyszałam huk i kolejny i poczułam że spadam i ramienia Aidena obejmujące mnie. Vincent zrobił to samo z Scarlet. Zamarłam. Zatrzymały się przy nas 2 elektryczne ścigacze.
- Doigraliście się.- powiedział ten obrzydliwy koleś, który  nazwał mnie piękną.- panowie z dziewczynami ostrożnie. Wiecie że towar ma być nienaruszony.
Aiden krzyczał żeby mnie puścić ale ktoś przyłożył mi chusteczkę do nosa i wszystko się rozmyło.

Ride or dieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz