Taehyung nie zasnął tej nocy. Nie potrafił, gdyż myśli męczyły go cały czas. Gdy tylko zamykał oczy, miał wizję, że Jeongguk znika z jego życia, zostawia go samego i już nigdy więcej się nie odzywa. Nie chciał tego, a ten obraz w jego głowie był tak realny, że bał się podjąć jakąkolwiek próbę rozmowy z młodszym. Całą noc spędził na krześle w kuchni. Wpatrywał się w okno albo palił papierosa za papierosem, chcąc tylko na chwilę wyłączyć myślenie. Te wszystkie kłębiące się myśli działały mu na nerwy.
Już raz przeżył ucieczkę, a może bardziej zniknięcie ukochanego. Han Jisung był jego pierwszą miłością, jakiej doznał, gdy dołączył do BLUE ROSE. Młody chłopak, który za każdym razem kupował od niego działkę kokainy. Jedno wyciągnięcie na parkiet podczas pracy, drugie, aż w końcu po jednej działce, a może dwóch ich usta złączyły się ze sobą, a uczucie zaczęło gościć nie tylko w młodszym chłopaku ale także w V. Taehyung był ślepy, kochał go i miał wrażenie, że nastolatek zostanie z nim na zawsze, nie ważne jak niebezpiecznie życie prowadził. Przeliczył się. Gdy tylko powiedział dla kasztonowłosego całą prawdę o sobie, ten znikł. Pamiętał jak dziś, gdy tylko wrócił z domówki, rzeczy Jisunga już nie było, a na szklanym stoliku tylko list, w który wyraził jak bardzo się boi i nie chce z nim być. Czy Han nigdy go nie kochał?
— Cześć hyung. — Zaspany głos nastolatka, dodarł do uszu Kima, gdy skupiony na ruchu ulicy, palił papierosa. Zerknął za siebie, a w drzwiach balkonowych zobaczył rudą czuprynę. Widział jak chłopak przeciera oczy, a jego włosy sterczą w każdą możliwą stronę. Dopiero wstał. — Spałeś w ogóle? — zapytał zmartwiony Jimin.
— Nie — odpowiedział krótko V i przyłożył filtr do swoich suchych warg. — Nie mogłem spać. — Taehyung strzepał nadmiar papierosa do puszki.
— My będziemy się zbierać — oznajmił młody mężczyzny, przy którym zaraz pojawił się przyjaciel gospodarza. V od razu odwrócił od nich wzrok i znów patrzył w budzące się miasto.
— Taehyunga — przywołał go Min, lecz wspomniany jak zahipnotyzowany patrzył się w ruch ulicy. Jego wzrok był obojętny na wszystko, lecz Yoongi doskonale wiedział, że on walczył sam ze sobą. — Porozmawiaj z nim jak wstanie. — Podszedł do brązowowłosego, gdzie na jego nagie ramiona narzucił koc. — Nie rozchoruj się. Pamiętaj, że jak coś to zawsze możesz do mnie przyjść — ostatnie słowa czarnowłosego sprawiły, że chłopak spojrzał na niego. V wyglądał jak wrak człowieka. Miał cienie pod oczami, tak wyraźnie, że przybierały fioletowy odcień, choć jedno z oczu miał i tak podbite. Jego obojczyki wręcz świeciły ranami po przypalanych papierosach. Przez brzuch przechodził biały bandaż, lecz był tak blady jakby miał zaraz ze zgonować. Taehyunga umierał od środka.
Mężczyzna ostatni raz obdarzył wzrokiem przyjaciela oraz Jimina, po czym znów wrócił do obserwowania miasta. Dochodziła może siódma rano. Kim nawet nie patrzył na zegarek, a jego telefon wypadł, gdy próbował wyrwać się z rąk Jacoba. Przypuszczał, że zabrał go Baron, a na dobrą sprawę, mogła zabrać go Hyuesun. Mimo, że dziewczyna również uczestniczyła w jego karze, to jego rzeczy strzegła jak niczego innego. Tylko jej Taehyung mógł ufać w tym całym bagnie.
CZYTASZ
Ukryty w Tajemnicy {Taekook}
FanfictionJeongguk namówiony przez przyjaciel, idzie z nim na domówkę w Seulu. Spotyka brązowowłosego Kim Taehyunga, który od razu zaciekawia go swoją rozmową. Po niezbyt dobrym incydencie między nastolatkiem, a mężczyzną rodzi się uczucie, które obaj chcą pi...