Konsekwencje, które ponosimy, za błędy innych ludzi.

23 5 4
                                    

Destiny Pov.

 - Myślisz, że Zane bardzo się wkurzy jeśli skrzywdzę jego sarenkę?- Saint zapytał drugiego chłopaka, wypowiadając moje przezwisko z kpiną. - Na przykład poderżnę gardło. - Kontynuował, a jego palce zaczęły sunąć się po mojej szyi. Gdy jeden z jego palców wybadał moją tętnice, jego oczy błysnęły z satysfakcją, najprawdopodobniej wyczuwając mój szybki puls.

-Saint z łaski swojej przestań się z nią droczyć, bo w życiu nie porozmawiamy.- Powiedział chyba Ashton, tak mi się zdawało, bo kojarzyłam go ze szkolnych korytarzy.

-No tak, a jak ty się bawisz ze swoimi kolegami trupami to nikt ci nie przeszkadza.- Stwierdził jak gdyby mówił o pogodzie.

- Może dlatego, że i tak już się  nikomu nie przydadzą?- Zapytał sarkastycznie Ashton.

-Dobra zamknij się już, bo dziewczyna nam zaraz zemdleje.- Saint powiedział, obdarzając mnie obojętnym spojrzeniem.

Ja pierdole trafiłam właśnie na dwójkę psychopatów i morderców, a najgorsze było to, że byłam z nimi kompletnie sama.

-A więc Destiny, co za...ciekawe imię. Przeznaczenie, wierzysz w nie?- Śnieżnowłosy chłopak ponownie zabrał głos.

-Do rzeczy.- Powiedziałam trochę za chłodno w przypływie odwagi, bo chłopak momentalnie zacisnął szczękę i wzmocnił uścisk na moim ciele, przez co syknęłam cicho z bólu. W szarych oczach chłopaka błysnęła satysfakcja, pomieszana z czymś co wydawało się być śmiertelnie niebezpiecznie.

-Na przykład ja uważam za przeznaczenie to, że codziennie przychodzisz pod dom ojca naszego przyjaciela z książkami dla starszych klas mimo, że podobno wyjechał i kolejnym przeznaczeniem jest to, że jesteś na tyle mało dyskretna, że zdążyliśmy cię zauważyć już dobre kilka razy. To chyba było nam wszystkim pisane, nie uważasz?- Sarkazm i szaleństwo jakie od niego biło było przerażające. Jego oczy, które na pozór nie wyrażały nic, miały w sobie nutkę obłąkania, które zdawało się rosnąć z każdą sekundą.

-Posłuchaj..- Zaczął Ashton, podchodząc do mnie.- Chcemy tylko wiedzieć czy on tam jest i czy jest cały, zależy nam na nim. - Wyznał łagodnie po czym spojrzał na swojego kompana.- A ty się ogarnij, bo jesteś bardziej popierdolony niż zwykle, wiem, że pewnie nie doruchałeś i masz wkurwa, ale ja jestem facetem, a ona jest niepełnoletnia, więc o ile nie kręcą cię zabawy w pedofila lub kutasy , rozładujesz się kiedy indziej.- Powiedział z uśmiechem.

No i czar prysł.

-Przyjebie ci jak stąd pójdziemy.- Saint odpowiedział pełen złości.- Odpowiesz w końcu na pytania dziewczynko?  Brak mi dziś cierpliwości.

-Uczę go, ponieważ umiem bardzo dobrze materiał ze starszych klas, jego ojciec mnie o to poprosił. Zajmuje się nim w domu.- Wytłumaczyłam, a ostatnie zdanie sprawiło, że dwójka stojąca przede mną zamarła.

-Tak ci powiedział? Że tylko i wyłącznie się nim zajmuje, że jest bezpieczny, tak?- Ashton dopytywał.

-Tak?- Odpowiedziałam niepewnie.

-No to William ślicznie cię zmanipulował, gratki złotko. - Zakpił szarooki.

-Nie rozumiem.- Powiedziałam.

-Byłaś w jego pokoju? - Zapytał nagle Ashton, na co pokiwałam głową.- Co tam widziałaś? Mów szczerze.

Nie odpowiedziałam.

-Pomieszczenie bez okien? Czarne ściany? Sterta leków i prochów ? Łańcuchy?- Zaczął wymieniać wszystkie rzeczy, które faktycznie się tam znajdywały.

All things I would do for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz