Coś naszego

16 3 4
                                    

Destiny pov.

Walentynki.

Nigdy nie przepadałam za tym świętem, może dlatego, że nigdy nie spędziłam ich tak jak należało. Nigdy nie dostałam kwiatów, nigdy nie wyszłam  wtedy na randkę, nie dostałam nawet głupiej karteczki z komplementem, które wysyłało się w szkole, to było w porządku, nie musiałam tego mieć. Walentynki były dla mnie niczym. Jednak za każdym razem gdy to święto nadchodziło miałam nadzieję, że będzie inaczej.

Dzień w szkole spędziłam na oglądaniu, zakochanych par, piszczących z zachwytu dziewczyn i innych rozczarowanych uczniów, którzy w przeciwieństwie do mnie, mieli nadzieję, że dostaną jakiś upominek od cichego wielbiciela, lub kogoś na kim im skrycie zależało, niestety bez skutecznie.

Dlatego nie lubiłam walentynek, ludziom wtedy nagle się wydaje, że wypada kupić coś drugiej osobie, bo na tym polega to święto i tego oczekuje społeczeństwo. Według mnie na takie rzeczy powinno się zdobywać również bez okazji, nie dlatego, że tak wypada. Oczywiście fajnie, że zakochani mają własne święto, ale wiele ludzi zapomina, że należy starać się nie tylko w walentynki, to smutne.

Tym razem faktycznie było inaczej, to było coś nowego, coś naszego. Szkoda tylko, że trwało tak krótko.

***

Chciałam spotkać się z Ivy, ale dostała szlaban po tym jak wymknęła się z domu na imprezę i wróciła kompletnie pijana. Jej rodzice z reguły byli wyluzowani dlatego dziewczyna musiała być w naprawdę złym stanie. 

Gdy już miałam włączać kolejny filmy usłyszałam dźwięk przychodząc z mojego telefonu, zmarszczyłam brwi i odblokowałam urządzenie.

Zane : Chce ci coś pokazać, ubierz się ciepło.

Destiny: Co takiego ?

Zane: To niespodzianka, będę za 15 minut.

Zdezorientowana zrobiłam to o co chłopak mnie prosił i już po chwili czekałam na niego na podjeździe w kurtce. Pod mój dom podjechało auto czarnowłosego chłopaka, do którego wsiadłam bez wahania, by skryć się przed mrozem.

-Hej.- Przywitałam się z chłopakiem i uśmiechnęłam na jego widok. Chłopak odwzajemnił mój uśmiech i ruszył bez słowa w nieznaną mi stronę.

-Powiesz mi w końcu gdzie jedziemy?- Zapytałam po dłuższej chwili ciszy.

-Do lasu.- Zielonooki odpowiedział beznamiętnym tonem, tak jakby informował mnie o pogodzie.

-Po co niby wieziesz mnie do lasu?- Zapytałam zaniepokojona.

-Pozbierać grzybki.- Powiedział przesłodzonym głosem, a gdy zobaczył moją reakcje wybuchł śmiechem.- Wyluzuj, mówiłem, że chce ci coś pokazać.

-Ufasz mi ?- Ponownie zapytał, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę.

-Oczywiście, że nie! Na pewno nie wtedy, gdy zachowujesz się jak totalny psychopata.

-Poprawka, ja nim jestem Des.- Odpowiedział pewny swoich słów, chociaż ja wiedziałam, że to nie była prawda. Może i robił złe rzeczy, ale nie uważałam, że robił to z wyboru, w gruncie rzeczy chciałam wierzyć, że był dobrym człowiekiem.

Po jakiś piętnastu minutach chłopak zaparkował przed lasem i wyszedł z pojazdu, następnie otwierając mi drzwi. On naprawdę nie żartował.

-Wysiadasz czy mam cię zanieść? - Zapytał niecierpliwie

-Co ty chcesz zrobić w tym lesie?

-Mówiłem, że idziemy na grzybki. - Powiedział w dobrym humorze.

All things I would do for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz