Silna wola

4 2 0
                                    

Zane pov.

Dochodziła szósta rano, a ja paliłem papierosa i wpatrywałem się w wschodzące słońce. Siedziałem na ławce, patrząc na przejeżdżające samochody. Obserwowałem jak w pobliskich mieszkankach zaczynają poruszać się ludzie, którzy najprawdopodobniej szykowali się do pracy i szkoły.

Również powinienem to zrobić,  ale zamiast dopiero wstawać, by być wypoczętym do szkoły, ja siedziałem od kilku godzin na zimnej ławce i próbowałem wymazać wcześniejsze wydarzenie z umysłu.

Mogłem przysiąc, że pod moją koszulą znajdowały się jego odbite palce, a przynajmniej czułem się jakby tak było.
Przetarłem oczy zmęczony i pochyliłem głowę. Zmęczenie zaczęło dawać o sobie znaki, a wszystkio wirowało, bo mój organizm znów był wyczerpany i niedożywiony.

-Co tu robisz dzieciaku? -Ten głos sprawił, że podniosłem głowę i spojrzałem na swojego rozmówcę. Kobieta patrzyła na mnie z widoczną troską w jej oczach.

- Przyszedłem napić się mojej ulubionej kawy - Powiedziałem, zmuszając się na jeden z moich popisowych uśmiechów. Najwyraźniej się udało, bo kobieta pokręciła tylko głową z czystym rozbawieniem i otworzyła kawiarnię, wpuszczając mnie do środka.

- Wyglądasz jak Zombie, gdy przychodzisz tak wcześnie i wyczekujesz mnie pod drzwiami, wiesz? - Zażartowała, a ja uśmiechnąłem się delikatnie.

-Zawsze będę tak na panią czekać - Odpowiedziałem, a Mary uśmiechnęła się delikatnie.

- Już się nie podlizuj, dam ci trochę placków, bo znając ciebie nie jadłeś nic i marsz do szkoły - Powiedziała, idąc w stronę zaplecza, by odłożyć swoje rzeczy.

- I kawę! - Krzyknąłem, tak by mnie usłyszała. Kobieta nie odpowiedziala, ale po piętnastu minutach postawiła na moim stoliku kawę i placki z bananami, które najprawdopodobniej zrobiła w domu przed pracą.

-Jedz, i zamykaj - Powiedziała, a ja uśmiechnąłem się i zacząłem jeść.

-Aż tak chcesz się mnie pozbyć? - Zapytałem, gdy skończyłem swoją kawę i placki.

- Nie wytłumaczę nikomu twoich wagarów łobuzie, leć i żeby to była twoja jedyna kawa dziś, bo inaczej stanie ci serce - Mary pogroziła mi palcem, a ja zaśmiałem się na odchodne.

Gdy tylko opuściłem kawiarnie mój uśmiech opadł, a ja ruszyłem do swojego mieszkania. Otworzyłem drzwi i rozejrzałem się wokół. Wszystko wydawało się być w jak największym porządku. Wszystko oprócz płaszcza Tony'ego, który znajdował się na mojej kanapie.

Westchnąłem i schowałem płaszcz do swojej szafy, by nie leżał na widoku. Nie chciałem, by ktokolwiek wiedział, że tu był. Zresztą Ashton, który spał pijany na moim łóżku, raczej nie będzie tego pamiętał.

Zmarszczyłem brwi, gdy wyczułem mały woreczek w kieszeni płaszcza. Zacisnąłem dłoń i wyjąłem woreczek, wpatrując się w narkotyk.

-Kurwa - Szepnąłem. Nie wiedziałem czy zrobił to specjalnie, wiedząc, że próbowałem być czysty, czy to był zwykły przypadek.

-Rzuciłeś to kurwa, opanuj się - Mówiłem do siebie. Zacisnąłem szczękę podirytowany i wrzuciłem woreczek z powrotem do kieszeni.

Byłem od tego silniejszy, a przynajmniej tak mi się wydawało.

- Ashton - Potrząsnąłem chłopakiem, a w odpowiedzi usłyszałem jedynie mrugnięcie. -, Mogę wpaść do ciebie oo
do domu pożyczyć bluzę? - Zapytałem, bo w mojej szafie znajdowały się tylko koszule.

-Mhm...- Mruknął i wtulił się jeszcze bardziej w poduszkę. Westchnął i bez słowa opuściłem mieszkanie.

Dom Ashtona, a w zasadzie bardziej jego cioci, znajdował się niedaleko mojego domu rodzinnego. Dlatego też już po piętnastu minutach jazdy motorem byłem na miejscu.

Zadzwoniłem dzwonkiem i drzwi otworzyła mi ciocia Ashtona.

-Zane? Ashtona nie ma - Powiedziała, patrząc na mnie zmartwiona. Wiedziała o moim ojcu.

-Wiem, nocuje u mnie. Wpadłem po jego ubrania, mogę wejść? - Zapytałem i gdy uzyskałem pozwolenie, wszedłem do środka.

Ashton mieszkał z wujostwem odkąd skoczył piętnaście lat i odkrył, że interesują go nie tylko dziewczyny. Cóź jego rodzice nie znieśli tego dobrze, ale na szczęście otrzymał zrozumienie od strony wujka i cioci, którzy swoją drogą wydawali się być przekochani.

-Może coś zjesz? - Zaproponowała na co pokręciłem głową i ruszyłem w stronę pokoju mojego przyjaciela.

Gdy szedłem korytarzem ujrzałem blondwłosą dziewczynę, którą jestem pewny, że już widziałem. Dziewczyna patrzyła na mnie jakby zobaczyła ducha, do momentu, aż obok niej nie stanęła kuzynka Ashtona. Szczerze mówiąc nawet nie znałem jej imienia, nie obchodziła mnie.

-Emily chodź! - Po chwili dziewczyny zniknęły za drzwiami i dopiero teraz olśniło mnie kim była ta blondynka.
Spotkałem ją u pani Mary, gdzie przyszła z babcią, pamiętam, że miała wtedy pełno siniaków i właśnie to przykuło moją uwagę.

Czy zobaczyłem w niej siebie? Nie, to by było idiotyczne. Chciałem jednak wiedzieć, że wszystko z nią w porządku i może odciągnąć myśli od narkotyku, który mogłem mieć na wyciągnięcie ręki.

Destiny pov.

Nastał marzec, a co za tym idzie wyjazd mojego ojca.

Z rozmowy z Maxem dowiedziałem się, że wyjeżdża dziesiątego i nie będzie go przez dwa tygodnie. Nie kupowałam wymówki, którą próbował mi wcisnąć. Jaka niby służbowa rzecz mogła mu zająć tyle czasu, skoro wszystko zawsze załatwiał na miejscu?

Siedziałam na szkolnej podłodze, przy szafkach, przysłuchując się rozmowie moich znajomych. Alex i Jack próbowali włączyć mnie do rozmowy, ale niezbyt im to wychodziło.

Moja uwaga znikła jeszcze bardziej, gdy na końcu korytarza zobaczyłem osobę, której się tu nie spodziewałam. Zane stał przy swojej szafce i obserwował mnie, a ja zastanawiałam się od jak dawna to robi.

Wyglądał inaczej. Nie miał już na sobie tej eleganckiej koszuli i idealnie ułożony włosów. Był ubrany w bluzę o butelkowo zielonym odcieniu, której jeszcze u niego nie widziałam, więc najprawdopodobniej należała do Ashtona. Jego włosy były jednym wielkim bałaganem i takie podobały mi się chyba najbardziej. Jedyne co mnie martwiło to blada cera chłopaka, którą dało się zauważyć nawet z tak dalekiej odległości.

Chłopak musiał zauważyć, że też się w niego wpatruje, bo kiwnął głową w stronę jego telefon i już po chwili otrzymałam wiadomość.

Od : Zee: Za pięć minut na tyłach szkoły, potrzebuje cię

Nie musiał pisać nic więcej. Niemal od razu przeprosiłam znajomych i udałam się we wskazane miejsce, gdzie czekał na mnie chłopak. Z jego postawy mogłam wyczytać, że był zmęczony i niespokojny, co zaniepokoiło mnie jeszcze bardziej.

- Co się stało? Gdzie Ashton? - Zapytałam, zauważając, że nie było go dziś w szkole.

Nie uzyskałam jednak odpowiedzi. Chłopak podszedł do mnie szybkim krokiem i bez ostrzeżenia obdarzył mnie zachłannym pocałunkiem. Jedna z jego dłoni zacisnęła się na moje tali, drugą natomiast wplątał w kosmyki moich włosów. Gdy robił to wszystko, czułam jakby pochłaniała mnie ciemność i złość, którą odczuwał. To wszystko było tak cholernie intensywne, gubiłam się w tym.

-Zaraz zwariuję Des - Wydyszał, gdy w końcu się odemnie odsunął. Chciałabym powiedzieć, że żartował, ale w momencie, w którym spojrzałam w jego oczy, wiedziałam jak prawdziwe były te słowa.

W oczach Zane'a panował czysty obłęd.

All things I would do for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz