Twarzą w twarz z szatanem

46 7 48
                                    

Destiny Pov.

Chyba każdy człowiek ma swój własny koszmar z dzieciństwa, który zostaje z nim do bardzo późnego wieku. Moim małym koszmarem był dotyk. Z czasem zrozumiałam się, że to nie dotyk sprawiał, że tak się bałam, a raczej osoba która obdarzała mnie tym dotykiem.

Max Rodriguez.

Był przyjacielem mojego ojca i znałam go praktycznie odkąd pamiętam. Widział jak dorastam i zawsze wydawał mi się  niezwykle fajny. To on jako jedyny nie traktował mnie jakbym była tylko małą rozwydrzoną córeczką dyrektora, uważałam go wręcz za wujka, tak również się do niego zwracałam, a on posyłał mi wtedy uśmiech i mierzwił włosy.

Jednak z wiekiem coraz bardziej się to zmieniało.

Już gdy byłam młodsza wiedziałam, że był on typem człowieka, którego bawiły sprośne żarty i równie chętnie je opowiadał. Nieraz gdy szłam do kuchni słyszałam jak popijając z tatą i innymi kolegami wypowiadał się na temat kobiet. Brzydziło mnie to, ale nie reagowałam. W końcu mnie traktował jak księżniczkę.

Gdy jednak dorastałam coraz trudniej było mi to zignorować. Widziałam jak na mnie patrzył gdy kobiece kształty zaczęły mi rosnąć, a ja zakładałam spódniczki do szkoły, topy lub obcisłe koszulki. Nie lubiłam tego, ale wmawiałam sobie, że tylko mi się tak wydaje.

Gdy miałam 14 lat po raz pierwszy mnie dotknął. Schodziłam wtedy do piwnicy po słoik dżemu, gdy się zemną przywitał.
Wymieniłam z nim kilka słów z czystej sympatii do tego człowieka. Wszystko wydawało się w porządku. Jednak nie było.

-No, no, niezła laska się z ciebie robi Des. - powiedział zza schodów, a ja skwitowałam to niezręcznym śmiechem.

Był miły.

-Tu biust, wcięcie w tali. - Powiedział i nagle poczułam jak złapał mnie od tyłu za biodra, trzymając na nich swoje ręce przez dłuższą chwilę. -Będziesz mieć powodzenie w przyszłości.

Zamarłam.

Nie wyczuł tego, ani na sekundę nie przestając mnie dotykać.

-Dobra, wystarczy. - Powiedziałam na pozór rozbawiona.

Nie bawiło mnie to.

-Max, zrobić ci kawę?! - usłyszeliśmy krzyk taty i Max się odsunął, a ja pobiegłam do piwnicy, jak najdalej od niego.

Mogłam przysiąc, że jeszcze przez jakiś czas czułam na sobie jego wzrok. To było obrzydliwe.

Chciało mi się wymiotować, bo nie mogłam zrozumieć jak ktoś kogo miałam za wujka mógłby spojrzeć na mnie takim wzrokiem.

Nic się nie stało, chciał cię tylko skompletować.

Jednak gdyby ktoś przez następnie tygodnie zapytał mnie gdzie dokładnie znajdował się każdy z jego palców, pokazała bym mu nawet z zamkniętymi oczami.

Miałam tylko 14 lat i dopiero nauczyłam się wyrażać i lubić siebie, on mi to odebrał.

Przez długi czas zastanawiałam się czy niczego nadmiernie nie interpretuje. Nakładała przy nim topy, by zobaczyć czy znowu spojrzy na mnie tak jak wtedy. Patrzył.

Nie żywiłam do niego już tej samej sympatii, którą miałam do człowieka, który nazywał mnie księżniczką.

Z czasem przestałam wychodzić z pokoju, gdy przychodził, tłumacząc to dużą ilością nauki. Czasem jednak były takie sytuacje w których byłam zmuszona do bycia w jego obecności.

All things I would do for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz