Rozdział 24

2.8K 49 1
                                    



Czekałam zaledwie chwilę. Stałam bez ruchu, patrząc na drzwi, kiedy zaczęły się otwierać. Czym prędzej opuściłam głowę, wbijając wzrok w podłogę. Kimkolwiek był, nie chciałam, go zdenerwować już na wstępie.
- To tylko ja.

Natychmiast uniosłam wzrok. Lekarz. Zamknął drzwi i podszedł bliżej, stając dwa kroki przede mną.

Nie mogłam się odezwać. Wpatrywałam się w niego w milczeniu, próbując zrozumieć, o co chodzi.
- Nic ci nie powiedział?

Mogłam odpowiedzieć jedynie, gdy byliśmy w gabinecie lekarskim, a nie znajdowaliśmy się tam. Wyciągnął telefon i po chwili przyłożył go do ucha.
- Nie wydałeś jej żadnych rozkazów. Pozwól jej rozmawiać, jeść i pić.

Podał mi telefon, który z wahaniem przyłożyłam do ucha. Od razu rozbrzmiał w nim głos pana.
- Przez następne trzy godziny możesz mówić, kiedy chcesz, o ile nie będzie to miało wspólnego z opuszczeniem tego miejsca i ocenianiem mnie. Możesz jeść i pić to, co ci poda. Masz słuchać Damiana, ale nie masz prawa go dotknąć. Zachowaj odstęp.

Rozłączył się, więc wyciągnęłam telefon w stronę lekarza. Widziałam, jak stara się mnie nie dotknąć, kiedy go odbierał.

Mimo że mogłam mówić, nie odezwałam się. Co niby miałam powiedzieć po kilku miesiącach milczenia? Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę. Na szczęście on zrobił to za mnie.
- Ukarał Cię niesprawiedliwe, po części z mojej winy, więc w ramach rekompensaty spotykasz się dzisiaj ze mną- wyjaśnił.

Mimo że pan zabroniłam mi kontaktu fizycznego, nie wiedziałam, na czym miało polegać to spotkanie.

Uczucia musiały odbić się na mojej twarzy, bo lekarz natychmiast mnie uspokoił:
- Nie będziemy robić nic, co ci się nie spodoba. Planowałem obejrzeć film i porozmawiać, może być?
- Tak.

I tak musiałam się zgodzić, jeśli on tego chciał. Nie mogłam decydować o sobie.
Rozległo się pukanie do drzwi i otworzył je, odbierając od kogoś tacę z jedzeniem. Postawił ją na stoliku kawowym i opadł na kanapę, chwytając pilot.
- Na co czekasz? Chodź- spojrzał na mnie, kiedy nie ruszyłam się przed dłuższą chwilę.

Jednak nie mogłam tego zrobić. Stałam na krawędzi dywanu, na który nie mogłam wejść.
- Jakiś problem?
- Nie mogę stanąć na dywanie- przyznałam, opuszczając wzrok pod jego spojrzeniem.

Westchnął, a gdy ponownie na niego spojrzałam, trzymał na dłoni telefon, rozmawiając przez głośnik.
- Bruno, pozwól Amelii wejść na dywan.
- A nie może tego zrobić?- Pan był widocznie zaskoczony.
- Widocznie nie, skoro tego nie robi.
- Możesz wejść na dywan. Nie...

Lekarz rozłączył się, zanim pan skończył swoją wypowiedź. Mimo że miałam już pozwolenie, dalej się nie ruszyłam.
- Możesz mówić, więc jeśli masz jakiś problem, to powiedz, zamiast czekać, aż spytam.
- Nie skończył wydawać rozkazu- zauważyłam.
- Skąd wiesz, że był to rozkaz?
- Zaczynał się od nie.
- Rozkazy zawsze zaczynają się od nie?
- Zwykle.

Sprawił wrażenie, jakby jego cierpliwość była na wyczerpaniu.
- Nie wydał rozkazu, więc go nie ma. Siadaj.

Teraz zrobiłam od razu. Nie chciałam, aby się złościł. Podał mi kubek z kawą i włączył telewizor.
- Co chcesz oglądać?
- Nie wiem.

Próbowałam zająć dobrą pozycję, ale nieważne jak usiadłam, czułam zatyczkę, którą miałam w tyłku.

Skupiłam pełną uwagę na kawie, którą miałam w dłoni. Tym razem mogłam ją wypić i kiedy pierwszy łyk napoju znalazł się w moich ustach, miałam ochotę jęczeć.
- Mała?
- Przepraszam, nie słuchałam- przyznałam.

Szóstka [+18]- Zabawka tom I- Jessica GottaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz