ᴘʀᴏʟᴏɢ

25 4 0
                                    

Scenariusz miał być inny. Przynajmniej mieliśmy taką nadzieję – i to właśnie ona rozerwała nas na strzępy pozostawiając w kawałkach, których nie mogliśmy sami dopasować. Życie rozpostarło przed nami inne drogi, zmieszało z szambem, a na koniec kazało być wdzięcznymi, że żyjemy, choć nasza psychika dosłownie okazała się na wyczerpaniu.

Powoli zaczynaliśmy podejrzewać, że na tym ono polega; na niekończącej się próbie przetrwania. Wpierw tygodnia, później miesiąca, roku, aż walczyliśmy o jeden dzień. Jeden kolejny dzień, bo MOŻE będzie lepiej. Nie było i gdyby nie Anioły, snujące się gdzieniegdzie i pilnujące nas codziennie, pewnie by nas już nie było.

Być może los postawił nas naprzeciw siebie w niewłaściwym miejscu, w złym czasie, w nie tej epoce. Próbowaliśmy sobie wmówić, że do siebie nie pasujemy. Stawialiśmy bariery, które mimowolnie przekraczaliśmy, ponieważ jakaś niewidzialna siła przyciągała nas do siebie.

I bez względu na to, jak bardzo się staraliśmy uchronić to drugie, wszechświat prowadził nas z powrotem do siebie. Aż znaleźliśmy ramiona tych, których kochaliśmy.

Istniało tysiące powodów, aby przeciąć niewidzialną nić porozumienia, która - choć na dystans - wciąż trzymała nas razem...

... i był też jeden powód, aby tego nie robić i zawiązać jeszcze mocniejszy węzeł.

ᴍɪɴᴇ ꜱʜᴏᴏᴛɪɴɢ ꜱᴛᴀʀOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz