Scenariusz miał być inny. Przynajmniej mieliśmy taką nadzieję – i to właśnie ona rozerwała nas na strzępy pozostawiając w kawałkach, których nie mogliśmy sami dopasować. Życie rozpostarło przed nami inne drogi, zmieszało z szambem, a na koniec kazało być wdzięcznymi, że żyjemy, choć nasza psychika dosłownie okazała się na wyczerpaniu.
Powoli zaczynaliśmy podejrzewać, że na tym ono polega; na niekończącej się próbie przetrwania. Wpierw tygodnia, później miesiąca, roku, aż walczyliśmy o jeden dzień. Jeden kolejny dzień, bo MOŻE będzie lepiej. Nie było i gdyby nie Anioły, snujące się gdzieniegdzie i pilnujące nas codziennie, pewnie by nas już nie było.
Być może los postawił nas naprzeciw siebie w niewłaściwym miejscu, w złym czasie, w nie tej epoce. Próbowaliśmy sobie wmówić, że do siebie nie pasujemy. Stawialiśmy bariery, które mimowolnie przekraczaliśmy, ponieważ jakaś niewidzialna siła przyciągała nas do siebie.
I bez względu na to, jak bardzo się staraliśmy uchronić to drugie, wszechświat prowadził nas z powrotem do siebie. Aż znaleźliśmy ramiona tych, których kochaliśmy.
Istniało tysiące powodów, aby przeciąć niewidzialną nić porozumienia, która - choć na dystans - wciąż trzymała nas razem...
... i był też jeden powód, aby tego nie robić i zawiązać jeszcze mocniejszy węzeł.
CZYTASZ
ᴍɪɴᴇ ꜱʜᴏᴏᴛɪɴɢ ꜱᴛᴀʀ
Romance#1 Dylogii "𝒀𝒐𝒖'𝒗𝒆 𝒃𝒆𝒆𝒏 𝒎𝒊𝒏𝒆..." 𝐄𝐭𝐡𝐚𝐧 𝐖𝐚𝐥𝐤𝐞𝐫 to chłopak, którego drugie imię powinno brzmieć Kłopoty. Razem z tatą przeprowadzają się do Waszyngtonu, aby zacząć wszystko od nowa. Niestety starania zachowania czystej karty le...