ᴀꜱᴛᴇʀ
— Jony to mikrocząsteczki lub atomy, które znajdują się w określonym ładunku. Jony naładowane dodatnie nazywamy kationami, natomiast jony naładowane ujemnie nazywamy anionami.
Jest poniedziałek rano. Pogoda dopisuje, więc ja i Henry Howard siedzimy na tarasie chłonąc rześkie powietrze. Do końca lata zostało zaledwie kilka tygodni, więc grzechem byłoby nie skorzystać z ostatków gorących promieni słonecznych. Zamykam oczy biorąc głęboki wdech i wsłuchuję w świergot ptaków lecących z gałęzi do gałęzi.
Cały weekend spędziłam z nosem w książkach powtarzając materiał zmuszona go nadgonić. Życie na walizkach wcale nie jest takie łatwe.
W moim przypadku wypad do Włoch nie ma nic wspólnego z wakacjami; plażą, zachodami słońca, kąpielą w morzu i drinkami z palemką. Przez ostatnie dwa tygodnie pozowałam, uśmiechałam się, chodziłam po wybiegach i starałam nie zasnąć podczas sesji zdjęciowych.
Dlatego, kiedy w zeszłą środę wróciłam do Stanów Zjednoczonych miałam wielką nadzieję, że trochę odsapnę. Oczyszczę głowę i przygotuję do ponownego zetknięcia z wyzwaniami zwyczajniej nastolatki, choć nigdy nie miałam okazji nią być.
— Aster, wiem, że to nie jest twój ulubiony przedmiot i go nie lubisz, ale możesz się skupić? Mówię do ciebie — Z letargu wyrywa mnie dłoń machająca mi przed twarzą. — Wałkujemy tę lekcję od ponad godziny.
Spoglądam na mojego guwernera siedzącego naprzeciw mnie po drugiej stronie stołu. Jak zwykle wygląda nienagannie i jako jedyny człowiek, którego znam (nie licząc Nancy i Otisa) sączy kawę z dużego kubka, a nie filiżanki jak to mają w zwyczaju ludzie z wyższych sfer.
— Przepraszam, nie słuchałam. — przyznaję się do winy.
— Zauważyłem — Mierzy mnie znaczącym spojrzeniem.
Dla niego mój widok w piżamie o tej porze jest prawdopodobnie nienaturalnym zjawiskiem. Zaspałam, a czasu zostało mi jedynie tyle, aby wykonać poranną toaletę przed zajęciami.
Henry jest wymagający, ale przy tym bardzo wyrozumiały. Staram się nie myśleć, że znosi moje potknięcia tylko i wyłącznie ze względu na spore wynagrodzenie, ale uczy mnie ponieważ się staram.
Zbieram się na odwagę, żeby spojrzeć mu w oczy, którymi czujnie mnie lustruje.
— Błądzisz gdzieś myślami. Nie ma cię tutaj. — kreśli długopisem koła w powietrzu, jakby starał się coś wyczarować.
Nie pogardziłabym godziną ciszy i szansą na drzemkę.
— Co się z tobą dzieje? — docieka.
Nawet nie wiem, co mam mu odpowiedzieć. Ostatnimi czasy ledwo potrafię pozbierać myśli; zapominam, gdzie co położyłam, jak wygląda mój grafik, jakie zajęcia miałam wczoraj, a jakie będą jutro. Czuję się jakbym wylądowała w czarnej dziurze, w której wszystko ulega destrukcji.
Moje życie to jedna wielka czarna dziura... jedna wielka powolna destrukcja...
— Jestem po prostu zmęczona. Źle spałam i cała reszta jakoś tak... — nie dokańczam, bo moja twarz ląduje w zgięciu ramion ułożonych na stole.
Wszędzie walają się książki, zeszyty i notatki. Tuż obok leży własnoręcznie wykonany przeze mnie model atomów, nad którym pracowałam w zeszłym roku. Nie była to praca na ocenę, jednak bądź co bądź podlegała ona plastycznym zajawkom, na które zwykle nie miałam czasu.
Teraz model robił za ozdobę lub rekwizyt, który Howard rozmontowywał i składał na nowo, gdy próbował mi cokolwiek wytłumaczyć z przedmiotu, którego rzeczywiście nie znoszę.
CZYTASZ
ᴍɪɴᴇ ꜱʜᴏᴏᴛɪɴɢ ꜱᴛᴀʀ
Romance#1 Dylogii "𝒀𝒐𝒖'𝒗𝒆 𝒃𝒆𝒆𝒏 𝒎𝒊𝒏𝒆..." 𝐄𝐭𝐡𝐚𝐧 𝐖𝐚𝐥𝐤𝐞𝐫 to chłopak, którego drugie imię powinno brzmieć Kłopoty. Razem z tatą przeprowadzają się do Waszyngtonu, aby zacząć wszystko od nowa. Niestety starania zachowania czystej karty le...