Rozdział 4

53 16 14
                                    


Muzyka pulsowała w rytm mojego serca, a światła migotały w rytmie niezliczonych kolorów, odbijając się od tłumu ludzi tańczących w salonie. Czułam się jak w centrum wszechświata, wirując i śpiewając z pełną pasją. Mój głos mieszał się z dźwiękami muzyki, tworząc harmonijną, lecz dziką symfonię. To była noc, na którą czekałam całe tygodnie – noc, kiedy mogłam po prostu być sobą, bez żadnych zmartwień ani obowiązków.

Mój wzrok przyciągnęła Emily, która stała w objęciach Mike'a. Próbowałam ocenić, czy rzeczywiście jest taki, jakim go opisuje. Jednak po dzisiejszym dniu, gdy poznałam go trochę lepiej, wydawał się być w porządku. Miał pewność siebie, ale nie był arogancki. Był przystojny, wysoki i dobrze zbudowany, z ciemnymi włosami i przenikliwymi niebieskimi oczami. Jego uśmiech był czarujący i żadna dziewczyna nie mogła się mu oprzeć. Widziałam, jak się uśmiechał do niej, jak delikatnie ją obejmował, jakby była dla niego najważniejszą osobą na świecie. Wyglądali razem szczęśliwie. Mimo to, wciąż miałam wrażenie, że jest jednym z tych chłopaków, którzy nie szukają niczego na stałe. Emily była dla mnie jak siostra i martwiłam się, czy Mike nie zrani jej serca. Przyglądając się im, zastanawiałam się, czy moje obawy są uzasadnione, czy może tylko przesadnie chronię przyjaciółkę.

Muzyka przyspieszyła, a ja pozwoliłam sobie na chwilę oderwania się od myśli. Tańcząc wśród ludzi, czułam się wolna i szczęśliwa. Było coś magicznego w tym wieczorze, coś, co sprawiało, że zapominałam o wszystkim innym. Nagle poczułam na ramieniu dotyk. Odwróciłam się i zobaczyłam Chrisa. Na jego twarzy malowała się złość, a oczy błyszczały niepokojem.

– Victoria, możemy porozmawiać? – jego głos był chłodny, niemal lodowaty.

– O co chodzi Chris? – zapytałam, patrząc mu prosto w oczy.

– Co ty wyprawiasz? – jego ton był teraz bardziej oskarżycielski.

– Po prostu się bawię. Czy to coś złego? – starałam się, by mój głos brzmiał neutralnie. Nie chciałam zepsuć sobie nocy.

– Tak, jeśli robisz to w taki sposób – odpowiedział, a jego głos stawał się coraz bardziej ostry. – Wszyscy patrzą na ciebie, a ja czuję się jak idiota.

– Jestem tu z przyjaciółmi, Chris. Dlaczego nie możesz po prostu zrelaksować się i cieszyć się wieczorem? – próbowałam załagodzić sytuację, ale widziałam, że jest coraz bardziej zły.

– Zrelaksować się? Dobrze wiesz, że nie chciałem tu przychodzić więc nie mam się czym cieszyć. Idziemy do domu. – jego słowa były jak ostrze, które przebiło mój spokój.

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, zauważyłam, że ktoś nas obserwuje. Tajemniczy, arogancki chłopak stał nieopodal, z uśmiechem na twarzy, jakby cieszył się z naszego sporu. Lukas był wysoki, o atletycznej budowie ciała, co podkreślał jego obcisła biała koszulka. Miał krótkie, ciemne włosy i intensywnie czarne oczy, które zdawały się przenikać na wskroś. Jego postura była pewna, a spojrzenie pełne tajemniczości.

Czułam, jak wzbiera we mnie gniew. Nie mogłam pozwolić, by Chris zepsuł mi ten wieczór.

– Wiesz co, Chris? Jeśli chcesz wracać, to wracaj. Ja zostaję. – powiedziałam stanowczo i odwróciłam się, żeby odejść.

Chris złapał mnie za rękę. – Victoria, nie bądź dziecinna. Chodźmy.

Wyrwałam rękę z jego uścisku. – Nie, Chris. Ty jesteś dziecinny, próbując kontrolować mnie. Zasługuję na to, żeby się bawić. – moje słowa były ostre, ale potrzebne.

– Świetnie, rób, co chcesz – rzucił, odwracając się na pięcie i odchodząc.

Czułam, że oczy wszystkich są na mnie zwrócone. Zirytowana, skierowałam się w stronę wyjścia, próbując zdusić narastającą frustrację. Przechodząc przez tłum bawiących się gości, czułam, jak napięcie w moim ciele wzrasta z każdym krokiem. W końcu dotarłam do drzwi i wyszłam na zewnątrz, zamykając je za sobą z ulgą. Potrzebowałam chwili spokoju, by uspokoić rozszalałe myśli.

Foes to FlamesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz