☆4☆

182 21 27
                                    

Tw‼️ narkotyki

Pov: Edgar

Jutro wycieczka.
Matka już mnie spakowała i trzyma walizkę w samochodzie, żebym nie przemycił do niej niczego.

Niestety matula nie poradzi nic na to, że już dogadałem się z Chesterem i on przynosi wódkę. Zawsze obejdę te jej głupie próby wskórania czegokolwiek. Śmieszyło mnie, że teraz udawała taką troskliwą, mimo, że przez plus minus ostatnie 10 lat była prawie że nieobecna w moim życiu.

Leżałem zfrustrowany na łóżku, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Miałem szlaban, jak jakieś małe dziecko, na komputer, więc jedyne co mi zostało to wpatrywanie się w sufit. No, może nie tylko to.

Wyciągnąłem z poszewki na poduszkę saszetkę z białym proszkiem i wysypałem trochę na blat mojego biurka. Uformowałem linie kartą do bankomatu wciągnąłem wszystko przez obcięty kawałek słomki.
Stłumiłem kaszel zanurzając głowę w poduszkę i położyłem się na plecach przymykając oczy. Czasami było mi głupio, że doprowadzam powoli mój organizm do ruiny, ale gdy już zacząłem ciężko było przerwać ten ciąg.

Po jakimś czasie jak przez mgłę usłyszałem dzwonek do drzwi i głosy na dole. Chwilę później drzwi mojego pokoju się otworzyły, a ja gwałtownie się poderwałem. W progu stał Fang. Ucieszyłem się jak go zobaczyłem i rzuciłem mu się na szyję, jak jakis niedojeb.
Zatoczył się łapiąc się framugi drzwi. Przyznaje trochę mi się zapomniało, że ma przecież rękę w gipsie.

Chłopak był lekko zdziwiony, ale po chwili objął mnie, a potem odsunął się na parę centymetrów. Położył mi na biurku jakiś świstek.

-Zapomniałeś wziąć zgody, więc ci przynoszę. Twoja mama musi to wypełnić, żebyś mógł jechać na wycieczkę.- uśmiechnął się.

-Ah, no tak- krzyknąłem i pocałowałem go w policzek.- Dzięki Fanguś!

-Wszystko okej?- Fang złapał mnie za ramiona i odchylił nieudolnie moją ciężką już głowę, żeby przyjrzeć się moim oczom.- Jezus Edgar serio?- westchnął.

Pov. Fang

Ta pierdoła coś wzięła. I teraz ja musze sprzątać po nim ten syf. Ale cóż od czego ma się przyjaciół.

-Dobra wiesz co.- odezwałem się w końcu- zostanę dzisiaj tu u ciebie, bo jesteś niereformowalny.

-Ale nie mów nic mojej mamusi proszeee- powiedział głosem małego dziecka składając ręce, jakby do modlitwy.

-Dobrze, ale poczekaj tu.- odpowiedziałem i wziąłem do ręki te zasraną zgodę.

Zszedłem po schodach i położyłem ją na stole kuchennym. W pokoju panował półmrok, a w kuchni zauważyłem średniego wzrostu kobietę o długich, czarnych włosach, spiętych w niedbały kok. Krzątała się przy wyspie kuchennej, a to dosypując coś do wielkiego garnka stojącego na palniku, a to dopisując kolejne linijki na kartce przyczepionej na magnes do lodówki. Domyśliłem się, że jest to rodzicielka mojego przyjaciela.

-Proszę pani, przyniosłem to pani. Edgar zapomniał zabrać ze szkoły zgody na wyjazd, musi pani to wypełnić.- uśmiechnąłem się nerwowo.

-Ah tak, jasne kochanie już wypełniam.- powiedziała odwracając się. Sięgnęła po czerwony długopis, z którego przed chwilą korzystała i przyjrzała się zgodzie.

-I ja.... Zostanę dzisiaj na noc z pani synem. Jeśli to nie problem oczywiście. Edgar nie najlepiej się czuje.

Kobieta wyraźnie się zmartwiła słysząc co powiedziałem. Odłożyła zgodę na blat kuchenny i popatrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami. Była bardzo podobna do Colette. Edgara nie przypominała prawie w ogóle, no, może poza kruczo czarnymi włosami i intrygującym spojrzeniem.

♡nothing without you♡ || Fangar ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz