☆1☆

357 23 26
                                    

W tym AU bohaterowie mają 16/17 lat są w 3 liceum. I tak ogólnie akcja dzieje się w Polsce bo tak

Dobra już kończę pierdolic

***

Pov. Edgar

Obraz wirował mi przed oczami. Czułem przeszywający ból w całym moim ciele. Nie potrafiłem się poruszyć i nie wiedziałem gdzie jestem. Jedyne co pamiętam to moje fatalne samopoczucie i czyjś krzyk zanim odpłynąłem.

Obudziło mnie białe światło i ból w skroniach. Moje oczy odruchowo zaczęły łzawić pod wpływem zderzenia z jasnymi lampami. Gdy doszedłem do siebie rozejrzałem się i zdałem sobie sprawę że jestem w szpitalu. Obok mnie stało jeszcze parę łóżek a za przeszkloną ścianą widziałem przemykających korytarzem lekarzy i innych pacjentów. Było mi strasznie niedobrze i miałem wrażenie jakbym przespał z pół wieku.
Obok mnie na plastikowym krzesełku siedziała moja siostra z nosem w książce oraz moja mama. Gdy tylko zauważyły że podniosłem się do siadu i zdezorientowany próbowałem przypomnieć sobie czemu się tu znalazłem, poderwały się.

-Jezus maria Edgar!- szepnela moja mama podbiegając do mnie. Przycisnęła mnie do klatki piersiowej po czym wzięła moją twarz w dłonie i pocałowała w czoło- Jak dobrze ze nic ci nie jest!

W jej oczach zebrały się łzy a jej broda zaczęła lekko drzeć. Moja siostra Colette siedziała na brzegu łóżka które skrzypnęło pod ciężarem nas obojga i rowniez wyglądała na zmartwioną, co w jej przypadku było niespotykane.

Nie potrafiłem wydusić ani słowa. Kręciło mi się w głowie i słyszałem wszystko jak przez mgłę. Gdy zdążyłem się choć trochę ocknąć na salę wszedł wysoki mężczyzna o pociągłej twarzy i bujnym zaroście ubrany w jasny lekarski fartuch, razem z kobietą w bialej, roboczej sukience, pewnie pielęgniarką. Podeszła stukając o podłogę butami na lekkim obcasie i zmieniła wiszącą obok mnie kroplówkę na nową i poszła zrobić to samo innym pacjentom, którzy dzielili ze mną te salę.

-A więc, Edgar jak się czujesz?- wzdrygnalem się. Nawet nie zauważyłem kiedy lekarz usiadł obok mnie.

-Ja...-nie wiedziałem co powiedzieć. Co to było za pytanie? Czułem się okropnie. Jakby kac po tygodniowym chlaniu tylko 10 razy gorszy.- Czemu tu jestem?

-Chłopcze zostałeś tutaj przywieziony trzy dni temu. Po karetkę zadzwoniła twoja siostra. Znalazła cie nieprzytomnego w domu prawdopodobnie na wskutek zarzycia dużej ilości substancji psychoaktywnych oraz alkoholu. Masz szczęście, że nie nabawileś sie żadnych poważnych powikłań.- odparł lekarz.

A, już pamiętam. W piątek troche pobalowalismy z Chestem i Rudym. Świętowaliśmy, a właściwie zapijaliśmy koniec wakacji w barze i trochę nas poniosło. Potem film mi się urywa.

Podczas mojego zamyślenia lekarz westchnął i zaczął mnie osłuchiwać. Chyba stwierdził że próba dogadania się ze mną w takim stanie jest bez sensu.

-Przeprowadzilismy badania usg. Masz złamane dwa lewe żebra. Gdzieś ty był chłopie.- zaśmiał się z pogardą lekarz i zaświecił mi w oko jakąś latareczką wyciągniętą z dupy. Już miałem mu coś odpyskowac żeby nie robił sobie żartów z mojego stanu zdrowia, ale zebrało mi się na wymioty i omało nie puściłem mu pawia na ten jego zasrany lekarski garniturek.- Policja będzie chciała przeprowadzić z tobą potem przesłuchanie na temat środków które zarzyłes.- dodał i potrzedł do mojej mamy, która zmartwiona spojrzała pytająco na lekarza. Zaśmiałem się pod nosem, zauważała mnie dopiero gdy coś się stało. Chociaż i tak dobrze, że przynajmniej na tyle wywiązywała się z obowiązków rodzicielskich.

-Wszystko narazie w normie poza uszkodzeniem żeber. Ale to nie koniec świata, chłopak musi po prostu na nie uważać i utrzymywać dietę bogatą w wapń i minerały. Posiedzi tu z tydzien żebysmy upewnili sie, że jego stan sie ustabilizował i może zmykać do domu- uśmiechnął się lekarz i wyszedł. Pielęgniarka również opuściła sale pchając przed sobą wózek różnych lekarskich przyrządów, które bardziej wyglądały na narzędzia tortur.

-Dziecko coś ty sobie myślał?!- powiedziała moja mama poddenerwowana, jak tylko drzwi się zamknęły.- narkotyki? Alkohol? Bójki? Nie tak cie wychowałam Edgar.

-Dobra nie chce mi się już słuchać tego twojego gadania.- burknąłem i nakryłem się kołdrą.

-Edgar... kocham cię dziecko, ale...- zrobiła przerwę- nie poznaję cie. Tak bardzo się zmieniłeś.- powiedziała drżącym głosem i wyszła z sali. Zawsze musiała zasypywać mnie tym durnym rozwodzeniem się. Skąd ona mogła to wiedzieć, skoro prawie ze mną nie rozmawia.

Colette podeszła do mnie i pocałowała mnie w policzek. Potem wyszła i zostałem sam.

Leżałem tak kilka godzin. Trochę spałem, trochę przewracałem się po łóżku próbując się czymś zająć. Z rozmyślań wybudził mnie czyjś głos.

-Masz przejebane.

-Co?

-Mowie że masz przejebane. Totalnie.

Odwróciłem się w stronę źródła głosu. To był chłopak który leżał w łóżku obok mnie. Miał przydługie pofarbowane na granatowo włosy, które opływały jego twarz o śniadej karnacji. Jego linia szczęki była subtelnie zarysowana, a policzki obsypane jasnymi piegami. Patrzył na mnie czarnymi jak smoła, lekko skośnymi oczami, spod długich, ciemnych rzęs.

-No wiesz, policja, kurator te sprawy...
Uśmiechnął się- Ale wiesz, przynajmniej trafiłeś do sali z takim zajebistym człowiekiem jak ja.

Zmarszczyłem brwi i przewróciłem oczami.

-Fang jestem.- powiedział.- ty się nazywasz Edgar nie?

Nic nie odpowiedziałem

-Nie jesteś zbyt rozmowny co? Trudno. Ja będę gadał, ty możesz słuchać- zaśmiał się. Byłem strasznie znudzony, więc z braku lepszego zajęcia postanowiłem zamienić z nieznajomym słowo.

-Nie no. Możemy pogadać.- szepnalem.

-O widzisz. Jednak umiesz gadać.

-Dobra, spadaj. Czemu tu jesteś?

-Aaaa no ta. Miałem trening judo jak co tydzień, ale tak niefortunnie skoczyłem, że złamałem sobie rękę.- wyciągnął dłoń w spod kołdry- To się nazywa pech.- usmiech znowu wkradł się na jego twarz. Jak on może być taki pozytywny kiedy leży z reką w gipsie.

Kretyn.

Spędziłem resztę dnia na gadaniu z tym idiotą. A konkretnie to on zasypywał mnie jakimiś durnymi pytaniami, historiami i anegdotkami z jego jakże ciekawego życia, które mi opisywał, a ja udzielałem zdawkowych odpowiedzi. Ale przynajmniej nie było niezręcznej ciszy i mogłem zapomnieć o nudzie. Skrzywiłem się na samą myśl, że musze leżeć tu bezczynnie przez pieprzony tydzień, ale przynajmniej mam jakieś towarzystwo w tej śmierdzącej płynem od dezynfekcji dziurze.

***

Koniec pierwszego rozdziałku.
Krótki mi wyszedł ale no cóż bywa i tak
Ogólnie dążę do takiego tropu grumpy x sunshine może ale dobra pisze trochę na spontanie więc no.

Do zobaczonka!!!

♡nothing without you♡ || Fangar ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz