i don't wanna be your friend, i wanna kiss your lips...ָ֢
Joost otrzymał mój list.Byłam podekscytowana i trochę zdenerwowana, no może bardzo zdenerwowana. Chłopak wręcz zapadł się pod ziemię. Nie zostawił żadnej odpowiedzi.
Następnego dnia, gdy zobaczyłam go stojącego przed moimi drzwiami z trzema czerwonymi różami, serce zabiło o wiele za mocno.
– Cześć – Powiedział z szerokim charakterystycznym dla siebie uśmiechem, wręczając mi kwiaty. – Mam nadzieję, że ci się spodobają.
– Są przepiękne, dziękuję! – Odpowiedziałam, czując, jak policzki mi się rumienią. – Co ty tutaj robisz?
– To tak, jakby niespodzianka – Zaśmiał, opierając się o bok futryny zaraz obok mojej głowy.
– Mam się bać? – Wpatrywałam się w jego jasne tęczówki, które powoli skanowały moją twarz.
Były takie piękne.
– Na pewno. Chcę cię uprowadzić. – Zaśmiał się wchodząc za mną do środka mieszkania. Wyciągnęłam wazon, po czym włożyłam do niego róże. Wpatrywałam się w nie dłuższą chwilę, ale z moich myśli wyrwał mnie chłopak. – Będziesz stać i się patrzeć, czy możemy iść?
Otrząsnęłam się i przewróciłam błagalnie oczami. Blondyn musiał to zauważyć, ponieważ na jego twarzy zagościł grymas. Zaśmiałam się i ubrałam się do końca, po czym obydwoje wyszliśmy z mojego mieszkania.
Tuż przed moim blokiem stało ciemne auto chłopaka. Otworzył mi drzwi, uśmiechając się szeroko. Weszłam do środka, a po chwili chłopak dołączył do mnie. Po chwili podał mi swój telefon.
– Hasło znasz. Możesz coś puścić. Masz moje pozwolenie. – Znowu się uśmiechnął, a ja szybko odblokowałam urządzenie i włączyłam Spotify.
Puściłam pierwszą piosenkę, która wpadła mi do głowy. I wanna be your girlfriend.
Może wyczyta między wierszami o co tak naprawdę mi chodzi.
Cicho śpiewałam tekst pierwszej zwrotki pod nosem. Joost musiał to zauważyć, przez co sam zaczął to robić, tylko że o wiele głośniej.
– I don't wanna be your friend, I wanna kiss your lips. – Wybrzmiał jego głos głośniej niż muzyka w pojeździe.
– I wanna kiss you until I lose my breath. – Dokończyłam za niego patrząc mu w oczy. Joost musiał to zauważyć, bo tylko uśmiechnął się pod nosem, uważając na drogę.
– Koniec tych smętów. – Zarządził a ja zatrzymałam muzykę. – Puść coś do pośpiewania.
Chwilę patrzyłam pusto w ekran telefonu, po czym wstukałam kilka literek.
Bin ein Friesenjung, bin ein kleiner Friesenjung und, o-oh.
Rozległo się głośno po samochodzie, a blondyn zaczął się śmiać. Widziałam te małe iskierki w jego oczach. Zaczął śpiewać swoją część zwrotki, a ja dumnie mu krzyczałam.
Kiedy jego czas się skończył spojrzał na mnie, czekając, aż sama zacznę śpiewać. Ogarniałam trochę podstawy niemieckiego, więc zaczęłam śpiewać następną zwrotkę. Jednak na marne, ponieważ leciała ona zdecydowanie za szybko jak na moje umiejętności.
Obydwoje wybuchliśmy śmiechem, kiedy piosenka się skończyła. Natenczas był to koniec naszych wygłupów. Znowu zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, jakby sytuacja z wczoraj nie miała w ogóle miejsca.
Znowu byliśmy tylko Sarą i Joostem.
Dojechaliśmy na jakieś pola prawie godzinę drogi od Amsterdamu. Wszędzie było ciemno oprócz nieba. Tam lśniły tylko pojedyncze kropki, którymi były gwiazdy i jedna duża, księżyc.
Wyszliśmy z auta, a ja od razu zaczęłam wpatrywać się w górę. Kochałam je oglądać i zagłębiać się w ich historię.
– Na co tak patrzysz? – Blondyn stanął za mną delikatnie, przytulając mnie. Po chwili sam spojrzał w niebo.
–Na gwiazdy. W tym okresie występuje rój Orionidów. Meteory związane z kometą Halleya. W to zasadzie gigantyczne skały pędzące w przestrzeni kosmicznej. Jak zbliżają się do Słońca, to uwalniają pył i zanieczyszczenia. Zostaje to w śladzie komety i tworzy smugę, która składa się z drobnych cząstek. Kiedy orbita Ziemi przecina ogon komety, cząstki zderzają się z naszą atmosferą i spalają jako meteoryty. – Powiedziałam to jakbym miała to wykute na pamięć. Po części tak było. Tak często opowiadałam o tym swoim znajomym, że w końcu umiałam to wyrecytować.
– Wow. Zaimponowałaś mi teraz. – Zaśmiał się cicho przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie.
Ciągle wpatrywałam się w jasne punkty na niebie. Nagle tuż przed moimi oczami przeleciała jedna z gwiazd. Szybko zamknęłam oczy i pomyślałam życzenie.
Aby nic nas nie rozłączyło.
Joost za późno to zarejestrował, więc tylko śmiał się z mojej miny. W końcu spojrzałam na niego błagalnie, na co on delikatnie pocałował mnie w policzek.
Odwróciłam się do niego przodem, tak że teraz staliśmy twarzą w twarz.
– Co chcesz teraz zrobić? – Spojrzałam na niego.
Ten tylko szybko wyciągnął telefon i puścił jakąś powolną piosenkę. Uniosłam brwi, próbując zrozumieć, co chce zrobić. Położył telefon na dachu swojego auta i podszedł bliżej mnie, łapiąc mnie w talii.
Położyłam głowę na jego torsie i powoli zaczęliśmy się bujać w rytm muzyki. Po chwili odsunął mnie od siebie. Zmienił zdanie?
– Bardzo chcę cię pocałować. – Oznajmił szybko i bez dłuższego zastanowienia wpił się w moje usta.
Byłam na tyle zdezorientowana, że odwzajemniam pocałunek. Położyłam dłonie na jego zimnych policzkach a on przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie.
Mieliśmy siebie.
I tylko siebie.
CZYTASZ
𝗣𝗟𝗘𝗔𝗦𝗘 𝗗𝗢𝗡'𝗧 𝗖𝗔𝗟𝗟 | JOOST KLEIN
Fanfic𝘗𝘰𝘱𝘶𝘭𝘢𝘳𝘯𝘦 𝘮𝘪𝘦𝘫𝘴𝘤𝘢 𝘰𝘥𝘸𝘪𝘦𝘥𝘻𝘢 𝘥𝘶ż𝘰 𝘰𝘴ó𝘣. 𝘑𝘦𝘥𝘯𝘢𝘬 𝘵𝘺𝘭𝘬𝘰 𝘫𝘢 𝘰𝘥𝘸𝘪𝘦𝘥𝘻𝘪ł𝘢𝘮 𝘵𝘸𝘰𝘫𝘦 𝘴𝘦𝘳𝘤𝘦.