V

575 23 82
                                        


god, love's fucking embarrassing...

ֶָ֢


Czas ostatnio nam nie sprzyjał. Wszystko związane z Eurowizją zebrało się w jednym okresie. Wywiady. Wywiady. Jeszcze więcej wywiadów. Za kilka dni miała się odbyć oficjalna premiera holenderskiej propozycji.

Byłam dumna z chłopaka, że w końcu uda się mu spełnić jego marzenie. Chodził szczęśliwy, ale zmęczony. Bardzo zmęczony. Ja z resztą też.

Ukrywanie wszystkiego męczyło mnie bardziej niż, cokolwiek inne. Nie chciałam na razie z nim o tym rozmawiać. Bo to przecież przejściowe.

Leżeliśmy leniwie na kanapie w moim mieszkaniu i graliśmy wspólnie na Nintendo. Już kilka razy wygrałam w Mario Kart co chłopakowi niezbyt się podobało. Uwielbiałam wygrywać, a blondyn tego nienawidził.

– Jestem za dobra na granie z tobą. – Zaśmiałam się patrząc na chłopaka, który miał naburmuszoną minę. Delikatnie poprawiłam jego jasne włosy.

– No ej. – Prychnął z ironia, po czym rzucił się na mnie, łaskocząc mnie. Obydwoje wybuchliśmy śmiechem, a chłopak kontynuował swoją czynność.

Naszą radość przerwał dźwięk mojego telefonu. Chwyciłam go, po czym zobaczyłam tylko Nieznany numer, a pod nim Polska. Szybko wstałam, patrząc na Joosta, który teraz leżał na sofie.

– To może być ważne. – Mruknęłam, wychodząc na balkon. Było zimno. Cholernie zimno. Niczego innego nie spodziewałam się po połowie lutego.

– Halo? – Zaczęłam mówić w swoim ojczystym języku. Przez chwilę słyszałam głucha ciszę.

– Pani Sara Pelc? – Powiedziałam tylko szybkie tak, a mężczyzna zaczął się tłumaczyć. – Tutaj komendant główny policji w Warszawie. Mamy nowe dowody w sprawie.

Od razu zbladłam. Wszystko zakończyło się prawie dwa lata temu. Zostawiłam to za sobą.
Chciałam w końcu żyć swoim życiem i zapomnieć o tym.
Chciałam być z końcu szczęśliwa.

Jednak nie było mi to dane.

– O co chodzi? Przecież ustaliliście, co się wtedy stało. – Mój głos zaczął drżeć.

– Spokojnie. Wiem, że mieszka pani za granicą. Ale musi pani wrócić do Polski. Dowody mogą zmienić wszystko. A pani musi potwierdzić naszą wersję zdarzeń.

– Kiedy muszę być? – Spojrzałam przez okno na chłopaka, który uśmiechał się oglądając TikToka. Wyglądał na szczęśliwego.

– Najlepiej jak najszybciej. – Odparł mężczyzna. – Do widzenia pani Saro.

Nic już nie odpowiedziałam tylko się rozłączyłam. Oparłam się o barierkę, po czym spojrzałam przed siebie. Rak bardzo tego nie chciałam a jednak. Zabookowałam pierwszy lepszy lot z Amsterdamu do Warszawy. Napisałam też do mamy, że wracam do Polski.

Ucieszyła się.
Na pewno już o wszystkim wie.

Po kilkunastu minutach wróciłam do środka. Chłopak wpatrywał się we mnie. Nie wyglądałam na zadowolona.

– Co jest? – Szybko wstał, podchodząc do mnie. Położył dłonie na moich policzkach, przecierając pojedyncza łzę, która spłynęła mimowolnie po moim policzku.

– Muszę wracać do Polski. Ale wrócę spokojnie. – Uśmiechnęłam się smutno patrząc w jego niebieskie oczy.

– Czemu? Po co? – Zmarszczył brwi, próbując zrozumieć, o czym mówię. Na chwilę zamarłam. Nie chciałam mu mówić o wszystkim. Nie teraz.

𝗣𝗟𝗘𝗔𝗦𝗘 𝗗𝗢𝗡'𝗧 𝗖𝗔𝗟𝗟 | JOOST KLEIN Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz