'cause i miss the way he kisses and the way he made me laugh
ֶָ֢
Czasami po prostu trzeba czasu, aby niektóre sprawy się ułożyły.
Same w swoim tempie.
Powoli i stabilnie.
Ostatnie kilka tygodni spędziłam sama w praktycznie obcym kraju. Moja jedyną nadzieją była moja praca, przez którą nie musiałam być w Amsterdamie, a mogłam wykonywać ją zdalnie. Niestety olałam mocno studia. Ale dla ważniejszych rzeczy.
Może i ponownie wpadłam na głupi pomysł. Ale kiedy zorientowałam się, że Joost niedługo będzie występował na Eurowizji w Malmö, które nie jest aż tak daleko od Oslo musiałam kupić bilet do tego miasta, aby tylko upewnić się, że nic mu nie jest.
Dla swojego własnego spokoju.
Znalezienie jakiegokolwiek wolnego pokoju graniczyło z cudem przez napływ fanów konkursu, którzy zjechali się zdecydowanie wcześniej, niż przypuszczałam. Więc musiałam znaleźć miejsce do spania na obrzeżach. Po kilku godzinach spędzonych na chodzeniu po centrum w końcu udało mi się znaleźć tanie lokum.
Weszłam do małego pokoju, w którym było tylko łóżko i szafa. Więcej nie potrzebowałam. Byłam tutaj tylko na kilka dni.
Kilka dni, a potem znowu wracam do Oslo.
A przynajmniej taki miałam plan.
Następnego dnia, obudziłam się wcześnie, z niepokojem i podekscytowaniem kotłującymi się w mojej głowie. Byłam w Malmö - w mieście pełnym śpiewu, radości i fanów z całej Europy. Wyszłam na ulice, gotowa na to, co przyniesie mi dzień.
Spacerując po centrum miasta, pochłaniałam atmosferę pełną energii i ekscytacji. Przez cały czas myślałam o blondynie. Czy był gotowy? Czy czuł się zestresowany? Zastanawiałam się, jak radzi sobie z presją i czy tęskni za mną.
Ja za nim tęsknię za bardzo.
Zatrzymałam się na chwilę na jednym z miejskich placów, gdzie uliczni artyści występowali dla tłumu. Ich muzyka była piękna, ale nie mogłam przestać rozmyślać o nim. Jego występ miał być kluczowym momentem, który mógł zmienić jego życie na zawsze. Wiedziałam, że jego marzeniem było wystąpić na Eurowizji i cieszyłam się, że mogłam być tu, by go wspierać, mimo że on o tym nie wiedział.
Przechadzając się po parkach i wzdłuż kanałów, przypominałam sobie nasze wspólne chwile. Wieczory pod gwiazdami w Amsterdamie, wspólne śmiechy i rozmowy, jego uśmiech, który zawsze dodawał mi otuchy. Tęskniłam za nim, ale jednocześnie czułam się blisko, wiedząc, że jestem tu dla niego.
Po południu, zdecydowałam się odwiedzić stary rynek, gdzie na straganach można było znaleźć różnorodne pamiątki. Kupiłam małą, srebrną bransoletkę z wygrawerowanym sercem - symbol mojego wsparcia dla Joosta. Przymierzając ją, wyobrażałam sobie moment, w którym mogłabym mu ją podarować, mówiąc, jak bardzo jestem z niego dumna.
Jednak takowy nigdy się już przecież nie wydarzy.
Malmö miało w sobie coś spokojnego i jednocześnie dynamicznego. Przechodząc obok kawiarni, usiadłam na chwilę i zamówiłam kawę. Siedząc przy stoliku, rozmyślałam o tym, jak wiele zmieniło się w moim życiu od momentu, gdy poznałam Joosta. Nigdy nikogo tak nie pokochałam jak jego.
Był moim natchnieniem do życia.
Był kimś, kto mnie wspierał.
A ja po prostu go zostawiłam.
Przyglądałam się ludziom, którzy przechodzili tuż obok kawiarni. Niektórzy śpieszyli się. Niektórzy śpiewali eurowizyjne hity. A niekiedy po prostu szli.
Moją uwagę przykuł chłopak z ogromną torbą z Ikei, który przechodził zaraz obok szyby kawiarni, w której siedziałam. Sam musiał mnie zauważyć, ponieważ przez chwilę mi się przyglądał, po czym delikatnie uśmiechnął. Wydawało mi się, że go znam. A przynajmniej kojarzę. Wyglądał jak jeden z przyjaciół Joosta, Apson. Jednak tak tylko mi się wydawało. Przecież co on by tutaj teraz robił.
O cholera to był on.
Szybko zebrałam swoje rzeczy i wybiegłam z kawiarni. Próbowałam namierzyć chłopaka ponownie jednak wydawało mi się to niemożliwe przez tłum ludzi, którzy byli na ulicy. Apson mógłby być moją szansą na dowiedzenie się czegoś więcej o Jooście. Próbowałam go znaleźć w tłumie, ale ludzie wokół mnie poruszali się zbyt szybko. Przeszłam kilka kroków, rozglądając się nerwowo.
Musiałam go znaleźć.
Biegnąc przez tłum, desperacko próbowałam znaleźć chłopaka. Ludzie wokół mnie śmiali się, rozmawiali i śpiewali, tworząc hałaśliwe, ale radosne tło. Czułam, jak serce bije mi w piersi, a myśli o Jooście nie dawały mi spokoju.
Przemierzałam ulice Malmö, zatrzymując się co chwilę, aby rozejrzeć się za znajomą twarzą. Mijając kolejne stragany i występy ulicznych artystów, moje napięcie rosło. Wiedziałam, że muszę znaleźć Apsona.
Ale tak naprawdę, po co?
Stanęłam po środku rynku, czując, jakbym traciła grunt pod nogami. Przyglądałam się każdej osobie z osobną. Wszyscy zajęci sobą. Zamknęłam na chwilę oczy, próbując oddychać.
Musiałam w końcu mu powiedzieć o co chodzi.
Nie mogłam całe życie uciekać.
Musiałam.
W pewnym momencie zauważyłam grupę młodych ludzi z charakterystycznymi niebiesko-żółtymi szalikami, symbolizującymi barwy szwedzkiej flagi. Wyglądali na fanów Eurowizji, więc postanowiłam zapytać ich, czy widzieli Apsona.
- Przepraszam, czy widzieliście może ciemnoskórego chłopaka z krótkimi włosami, w moim wieku, noszącego dużą torbę z Ikei? - zapytałam niepewnie.
- Chyba poszedł w stronę parku. Może tam go znajdziesz. - Uśmiechnęła się wspierająco w moją stronę, na co ja tylko podziękowałam skinięciem głową.
Spacer przez park był relaksujący, ale ja czułam się coraz bardziej niespokojna. Miałam nadzieję, że uda mi się go znaleźć, zanim zniknie na dobre. Przemierzałam alejki, rozglądając się za znajomą sylwetką. Po dłuższym czasie, kiedy już prawie straciłam nadzieję, zauważyłam Apsona w oddali. Siedział na ławce, z torbą z Ikei obok siebie, wpatrując się w ekran telefonu. Przyspieszyłam kroku, starając się go dogonić. Serce waliło mi w piersi, a myśli krążyły wokół Joosta. Co jeśli to moja jedyna szansa na dowiedzenie się, gdzie jest?
- Apson! To ty?
- Sara... Co ty tutaj robisz?
CZYTASZ
𝗣𝗟𝗘𝗔𝗦𝗘 𝗗𝗢𝗡'𝗧 𝗖𝗔𝗟𝗟 | JOOST KLEIN
Фанфикшн𝘗𝘰𝘱𝘶𝘭𝘢𝘳𝘯𝘦 𝘮𝘪𝘦𝘫𝘴𝘤𝘢 𝘰𝘥𝘸𝘪𝘦𝘥𝘻𝘢 𝘥𝘶ż𝘰 𝘰𝘴ó𝘣. 𝘑𝘦𝘥𝘯𝘢𝘬 𝘵𝘺𝘭𝘬𝘰 𝘫𝘢 𝘰𝘥𝘸𝘪𝘦𝘥𝘻𝘪ł𝘢𝘮 𝘵𝘸𝘰𝘫𝘦 𝘴𝘦𝘳𝘤𝘦.
