Musiałam przysnąć, bo w jednej chwili przysiadałam na ławce, żeby złapać oddech, a w drugiej już ktoś się nade mną nachylał. Nie pamiętałam zamykania oczu, wokół wciąż trwała noc.
Poderwałam się mamrocząc „Przepraszam", nie do końca wiedząc kogo i dlaczego.
- Tak myślałem, że to znajoma buźka- powiedział stojący nade mną mężczyzna, zupełnie mnie ignorując.
Jedyne co na jego temat zapamiętałam to, że nosił wielką kurtkę, był łysy i na czole miał wielkiego pieprzyka. Na pewno go nie znałam, a jego akcent był tak ciężki, że sens słów dotarł do mnie z opóźnieniem. W pierwszej chwili próbowałam zorientować się dlaczego nie leżę w swoim łóżku w Anglii i dlaczego uda tak strasznie swędzą, a dłoni i stóp nie czuję już niemal w ogóle.
- Niech mnie kule biją, jeśli to nie mała Monet... Lukáš, ty to masz nosa. W ogóle bym jej tam na scenie nie poznał...
Szybko wyjaśniło się kim był Lukáš- kończył właśnie rozgrzebywanie mojego plecaka.
- Hej! To moje!- krzyknęłam podrywając się, ale powstrzymało mnie jego ostre spojrzenie. Dopiero zaczynało do mnie docierać co się dzieje i dokąd to wszystko prowadzi.
- Nie piszcz- prychnął- Same tam pierdoły. Gdzie twój portfel?
- Nic nie mam- powiedziałam, zgodnie z prawdą- Naprawdę, tylko to.
- Czego ty tam szukasz?- zapytał łysy.
- Nie porwiemy jakiejś przypadkowej małolaty, nie? Potrzebny dowód, że to ona.
„Nie porwiemy"? Poczułam jak serce mi przyspiesza sprawiając, że zrobiło mi się nieco cieplej. Nie, nie, nie ma opcji, że mnie znowu wmanewrują w jakieś gówno...
- A co mnie to czy to ona? Wygląda? Wygląda. Reszta mnie nie...
- Jeśli obchodzą cię tylko pieniądze to wiedz, że nic nie dostaniesz za kogoś innego, nawet za jej pieprzonego klona. To ma być Hailie Monet. Rozumiesz?
- Jestem Jeu- pisnęłam chwytając się ostatniego, co przychodziło mi do głowy.
Równocześnie próbowałam wstać, ale ten z pieprzykiem popchnął mnie z powrotem na ławkę.
- Teraz to se możesz nawet mówić, że jesteś Matką Boską...
- Jestem Jeu Parroux. Pracowałam w Rin. Naprawde...- trzęsącymi rękami wyciagnęłam z wnętrza kurtki skradziony paszport- Mówię prawdę. Uciekłam z domu przez ojca...
Lukáša nic niewiele obchodziło moje ściemnianie. Kogokolwiek chcieli dostać, była to Monet. A że nieprzyjemnie łączyło mi się to ze zdjęciem jakie pokazał mi Herdegen... pozostało mi utrzymać moją fałszywą osobowość aż nie wykaraskam się z całego tego szamba.
Oglądali dowód przez dłuższą chwilę mierząc mnie wzrokiem, a ja modliłam się, żebym w przygaszonym świetle latarni była do niej choć troszkę podobna.
- Mówiłem, żebyś się nie pchał z łapami- powiedział ten z pieprzykim wyrywając Lukášowi plecak i rzucając go na moje kolana- Ty zasranej idiote!
- To jest ona- zapewniał tamten, a później już przeszli całkowicie na czeski.
Wiedziałam co powinnam zrobić- skorzystać tam gdzie dwóch się bije. Ale nadal nie czułam stóp i w ogóle miałam wrażenie jakbym lada chwila miała zasłabnąć.
Hailie- usłyszałam w głowie głos Carling.
Nie mogło jej tu być, nie naprawdę, a jednak poczułam się nieco odważniejsza. Teraz nie musisz myśleć, musisz uciekać. Powinnać...
- HAILIE!
Obejrzałam się zaskoczona.
To była Carling. Nigdy dotąd nie widziałam, żeby miała taką minę.
Chyba nie spała przez ostatni tydzień, no i z rudymi włosami wypadającymi z niskiego koka wyglądała jak anioł zemsty. Miałam rzucić się w jej stronę kiedy Lukáš pociągnął mnie do siebie za skrawek płaszcza, a jego kolega zaczął się szarpać z kieszenią jakby wyciągał broń. Zrobiłam pierwszą i jedyną rzecz jaką potrafiłam z zakresu samoobrony- przyłożyłam mu moim zmarzniętym kolanem w krocze i wydarłam się wniebogłosy. Na niewiele by się to zdało, gdyby nie Lukah, która podbiegła najszybciej i przyłożyła mojemu oprawcy ciężką pałką po głowie.
Yorkshire.
Carling.
Myślałam, że zemdleję, ale jeśli nie zrobiłam tego dotąd, to znaczy, że mogę wytrzymać jeszcze moment.
Moja siostra otworzyła usta, ale nie dobiegł z nich żaden dźwięk. Pewnie chciała powiedzieć coś podobnego do kolesia z pieprzykiem, który chwilowo zwijał się na ziemi, stękając z bólu.
"Ty zasranej idiote".
W końcu przytuliła mnie, ale nie jak siostra, tylko jak mama. Jakby to ona była teraz za wszystko odpowiedzialna...
I może to właśnie czuła. Może tego w tamtej chwili... mimo, że to nie w porządku... potrzebowałam.
Nie pamiętałam podróży do hotelu- tylko, że w samochodzie powietrze było tak ciepłe, że aż piekło, a Carling głaskała mnie po głowie wpatrując się pusto przed siebie.
Gdy zaparkowaliśmy pod hotelem wysiadłyśmy tylko my- ludzie z Rogue Spiders odjechali z piskiem opon, jakby wcale nie powinno ich tu być. Nie rozumiałam gdzie jesteśmy, ale to nie miało wielkiego znaczenia- najważniejsze, że była tu Carling.
Może jednak mój świat, mimo że roztrzaskany, wcale się nie skończył.
![](https://img.wattpad.com/cover/370520579-288-k816795.jpg)
CZYTASZ
Rodzina Monet: Siostry
FanfictionCo by było gdyby? Co by było, gdyby nie tylko Moneci mieli swoje tajemnice? Co by było, gdyby Hailie miała siostry? Właśnie, co by było gdyby do rodziny Monet trafiły trzy charakterne dziewczyny, nauczone, żeby nigdy nie dawać sobie wmówić kim mają...