Rozdział 1 ◯

120 4 9
                                    

◯ ◯ ◯

Pociągnęłam szminką po ustach po raz ostatni, bo nie sądziłam, że da się zrobić cokolwiek więcej, żebym wyglądała doroślej. Nigdy dotąd się tak nie malowałam-  tak, by makijaż stał się maską. Ukrywał moją szesnastoletnią twarz przed wzrokiem innych.

Gdyby ktoś wiedział, że niepełnoletnia dziewczyna dorabia sobie w barze mój szef mógłby mieć problemy- a, cóż, jego problemy to były moje problemy.

Oczy, które jeszcze niedawno wydawały się brązowe, teraz pod wpływem ciężkich rzęs i przymglonego światła zamontowanego nad toaletką stały się niemal czarne. Skóra wydawała się nieskazitelna; naturalnie nigdy nie byłaby tak zarumieniona, ale makijaż miał wyróżniać się z daleka w scenicznym świetle. Pachniałam jakbym wpadła na półkę w drogerii. Czułam się niesamowicie.

Gdy skończyłam, rzuciłam pytające spojrzenie kobiecie siedzącej na okrągłym taborecie obok mnie. W pierwszym tygodniu mojej pracy to Dior pomagała mi się malować- za każdym razem pytałam jej cicho "Na ile wyglądam?".

Dziś przyjrzała mi się sceptycznie, odrzuciła do tyłu gęste włosy peruki i odpowiedziała:

- Piwa bez dowodu bym ci nie sprzedała- westchnęła przyglądając mi się krzywo- Wiesz co, no pierdolisz się z tym bronzerem jakby był trujący. Nie żałuj- przesunęła w moją stronę po blacie płaskie pudełeczko i wróciła do upinania loków.

Idąc za jej radą sięgnęłam po gruby, brudny pędzel. Już po chwili osoba w lustrze przestała przypominać kogokolwiek. Nie przypominała ani mnie, ani mojej mamy. Nie wyglądałam już nawet jak...

- Perełka.

Najpierw myślałam, że ktoś mnie zawołał, ale w lustrze dostrzegłam odbicie rozmawiających za moimi plecami facetów. Pierwszym był stojący przy wejściu na zaplecze ochroniarz. Drugiego nie rozpoznawałam. Udając, że ich rozmowa niewiele mnie obchodzi, poprawiałam odklejającą się od oka sztuczną rzęsę.

-Nie zdziw się, jeśli będzie się plątać po godzinach, śpi na górze- kontynuował po cichu ochroniarz.

- Hm?- nowy facet wydawał się zaskoczony.

- Pomaga na scenie. Nie moja sprawa.

- Jest dość... młoda- zauważył.

- Lepiej nawet nie zaczynaj.

- Miałem, na myśli... Wiadomo skąd... co było wcześniej?

Ochroniarz wzruszył ramionami, a mnie zastanawiało dlaczego ten koleś tak bardzo próbuje grzebać w cudzym śmietniku. 

- Nic kolorowego jeśli wylądowała tutaj- skończył temat.

Moje oczy zacisnęły się na moment gdy poczułam jakby moje serce potknęło się zbiegając po schodach. Szarpnęłam się lekko do przodu, ale uczucie natychmiast minęło. Ostatnio zdarzało mi się to coraz częściej- szczególnie gdy pozwalałam moim myślom wybiec trochę za daleko. Miałam przeczucie, że nie ma to nic wspólnego z problemami kardiologicznymi, a sporo z psychosomatyką. Wspomnienia z ostatnich tygodni, sprzed ucieczki były dla mnie rozmazaną plamą, a jednak wciąż budziły tyle bólu.

- Perełka!- tym razem ktoś z pewnością mnie wołał.

Minęła dłuższa chwila zanim oderwałam wzrok od odbijających się w lustrze oczu.

Była jedna rzecz, której nie mógł zakryć makijaż. Nie istniał korektor, błyszczyk, ani bronzer, który zamaskowałby tą prawdę, którą zdradzały moje oczy. Pokazywały, że pod tym całym kostiumem pozostawałam tym, kim byłam od zawsze. Nikim.

Rodzina Monet: SiostryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz