◯ ◯ ◯
- Hailie?
Hailie. Hailie, nie żadna Jeu.
Jeszcze nigdy tak się nie cieszyłam, gdy używano mojego imienia- a teraz każdy tak do mnie mówił, ciągle. Jakby moje imię było zaklęciem, które mogłoby mnie zatrzymać w miejscu.
Znajdowaliśmy się w naszym pokoju (tak postanowiła Olivia- wydaje mi się, że poza nienawidzeniem tego całego Vincenta trochę się go bała), gdzie usiedliśmy przy sporym stole w salonowej części pokoju.
Przypominało mi to trochę nasze posiedzenia rodzinne, gdy ja, moje siostry, mama i babcia siadałyśmy w saloniku omawiać najważniejsze sprawy. Nie mogłam powstrzymać myśli, że ci dwaj zostali wysłani mi przez los, żeby zapchać tamte opuszczone miejsca- i że za nic w świecie nie mają na to szansy.
Wiedziałam, że nie powinnam teraz o tym myśleć, ale... Nawet nie wiedziałam dlaczego nie powinnam o tym myśleć, bo przecież... Mama przecież...
Olivia szturchnęła mnie pod stołem, a ja omal nie podskoczyłam. Vincent wpatrywał się we mnie spokojnie.
Coś w jego oczach przywodziło mi na myśl wariograf, więc spanikowana wypaliłam:
- To ja. Proszę pana.
Cholera, chyba nie powinnam tak mówić. Ale on po prostu wyglądał na "Pana", no i tak właśnie mówiły na niego moje siostry. Nosił matowy, złoty zegarek i zapinkę z łańcuszkiem łączącą dwie strony kołnierzyka koszuli koszuli nad czarnym krawatem.
To, że nie był też bratem Olivii wydawało mi się strasznie dziwne.
- To znaczy... Vincencie?- poprawiłam się niespokojnie.
Siedzący obok chłopak, który według Olivii nazywał się Will i był najstarszym bratem uśmiechnął się do mnie lekko, ale szczerze. Nie umiałam odwzajemnić tego uśmiechu.
- "Vincencie" jest w porządku- powiedział siedzący naprzeciwko mnie mężczyzna.
- Jestem Will- wtrącił się siedzący obok facet uśmiechając się szerzej- I jestem twoim bratem. To znaczy, on też- kiwnął na Vincenta.
Był dużo bardziej bezpośredni niż się spodziewałam.
- Wiem- odpowiedziałam znowu może niezbyt taktownie- Więc... O czym chcieliście ze mną porozmawiać?
Vincent odetchnął prostując się lekko.
- Cóż, chyba powinniśmy zacząć od tego, dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego po śmierci Gabrielli uciekłaś?
Przełknęłam ślinę.
Carling westchnęła, po czym założyła ręce na piersi. Wiedziałam, co próbuje robić- ochronić mnie. Ale nie da się długo kogoś chronić przed nim samym.
- Dlaczego?- powtórzyłam. Jakby powód mojej ucieczki nie był oczywisty...
- Dlaczego ukrywałaś się w jakimś barze narażając swoje bezpieczeństwo zamiast pozwolić swojej rodzinie sobie pomóc?- sprostował już bardziej oschle, jakby sądził, że nie rozumiem o co pyta.
Dziewczyny nie wyglądały na zadowolone z jego ataku, ale spojrzały na mnie jakby dręczyło je to samo pytanie.
Najpierw pokręciłam głową. Przez moment próbowałam uformować usta w słowa, ale nie przechodziły mi przez gardło.
- Czułam się winna- wyrzuciłam z siebie w końcu, dużo ciszej niż planowałam- I sądziłam, że... Nie wiedziałam, że ktoś będzie mnie szukał. Okej?
CZYTASZ
Rodzina Monet: Siostry
FanfikceCo by było gdyby? Co by było, gdyby nie tylko Moneci mieli swoje tajemnice? Co by było, gdyby Hailie miała siostry? Właśnie, co by było gdyby do rodziny Monet trafiły trzy charakterne dziewczyny, nauczone, żeby nigdy nie dawać sobie wmówić kim mają...