Rozdział jedenasty

6 0 0
                                    

Victor

 Kończył się pobyt mojej bogini i jej koleżanki w Rzymie. Niedzielny wieczór spędzały na pakowaniu się w ciszy. Ostatnio się ze sobą żarły jak dwa wkurwione koty.  Nie ma pojęcia o co im poszło, ale mam wrażenie, że to przez niepożądanego gościa.

Jebany bondas ,który się do nich przypierdolił, gdy zwiedzały Watykan.
To o niego musiało im pójśc.
Carmen często wywracała oczami  gdy ten frajer prowadził jej koleżankę za rękę. Nie dziwie się jej. Sam bym wolał wykuć sobie oczy niż patrzeć jak jakaś parka się przy tobie obściskuje. Najgorzej jednak było gdy ten dureń złapał moją kobietę za rękę. Nie był to lekki delikatny chwyt tylko po prostu ją pociągnął, do siebie i coś jej szepnął na ucho. Nie wyglądała na zadowoloną, bardziej jakby chciała mu przywalić.  To jeszcze jako tako zniosłem, ale widząc jak przejechał dłonią po jej tyłku, gdy  się żegnali furia tak mi zasłoniła oczy, że nie wiedziałem co się dzieje. Nicolas był wtedy ze mną i całe szczęście, że odciągnął mnie w porę, bo już się do gościa wybierałem.

Mimo, że moja bogini umiała się bić to jednak mimo tego strasznie mnie drażniło jak jakiś obcy skurwiel się przy niej kręcił albo co gorsza dotykał. Mam, już taką obsesje ja punkcie tej dziewczyny, że sam wybucham w sobie, gdy widzę jak ktoś z nią gada, a ja nie mogę jej nawet pokazać się na oczy.

Na pocieszenie: Elizabeth nie zdaje chyba sobie sprawy, że jej nowy chłoptaś próbuje lecieć na dwa fronty. Widać, że jej się spodobał.  O tyle dobrze, że mu chujowo idzie na drugim.

- Siódma rano, mamy pociąg do Florencji. Nastaw sobie budzik i sprawdź czy wszystko wzięłaś. Pamiętaj, że tu już nie wrócimy, a teraz chodź ściśnij moją walizkę a ja spróbuję ją zapiąć.- o wilku mowa.

- Było więcej tych ciuchów kupować.- stęknięcia i te inne odgłosy siłowania się było słychać nawet u mnie. - Nie idzie, nie możesz to wziąć w jakąś reklamówkę czy coś?

- A w co wezmę reklamówkę? Nie będę przecież jej nosić w rękach. Musi się to tu zmieścić. W końcu po to wzięłam większą walizkę. Dobra zrobimy tak złoże ciuchy w mniejszą kostkę a ty staniesz albo usiądziesz na niej, a ja ją zapnę.- chwila ciszy- Dobra dawaj. Na trzy. Raz, dwa trzy... - huk rozniósł się po pomieszczeniu. Widocznie któraś musiała zaliczyć glebę. Obstawiam Carmen.

- Ja pierdole, ale mnie teraz dupa boli.- krzyknęła. Miałem rację.

- Nie jęcz. Nie pierwszy raz nie ostatni. Masz miejsce w swojej walizce? 

- Mam, daj te szmaty. Wolę je już mieć u siebie niż znowu nabijać siniaki na własny zad. A tak w ogóle.. jak ostatnio było na randce? 

- Cóż najpierw wziął mnie na jakiś makaron. Okazuje się, że miał narzeczoną, która go zostawiła. Potem pojechaliśmy do niego. Okazuje się, że typa kręci coś takiego jak kajdanki, więzy i te inne rzeczy do ostrego seksu. Coś tam jeszcze zaczął gadać, że mam przy nim iść na czworaka do drugiego pokoju. Naga. Dziwne to było, ale i tak się zgodziłam.

- A chociaż podobało ci się to? 

- Nie. Potem był mega brutalny i zachowywał się jak psychol. Powiedziałam mu, że jednak tego nie polubię. Jeszcze kazał mi tyłek wypiąć. Myślałam, że po prostu dostane zwykłego klapsa.. a ten wziął i się we mnie wbił jednym ruchem. Kazałam mu  spierdalać od mojego tyłka. Pokłóciliśmy się, ale mnie później przeprosił. Potem wróciłam tutaj i jedyne co mi zostało po tamtej nocy zamiast wiotkich nóg od orgazmu to otarcie na dupie.- Mówiłem, że Włochy to kraj pełen zjebach skurwieli.- No, ale też pytał się mnie czy bym nie chciała, żeby z nami pojechał jutro. No i zaklepał bilet na pociąg, jeszcze wcześniej niż mnie pytał , więc ..no. Trevor jedzie z nami.

HabaneraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz