~21~

69 3 4
                                    

Przez całą noc miałam dziwne uczucie jakby ktoś niedaleko na mnie czekał. Od czwartej rano nie mogłam już zasnąć. Nic mi nie pomagało. Nawet leki nasenne, które dostałam kilka miesięcy temu. Z dwadzieścia razy spoglądałam na ulicę i pięć razy widziałam tą samą osobę.

-Słuchasz mnie?- zapytał się mnie Tom

-Nie- powiedziałam z prawdą- coś ważnego mówiłeś ?

-W poniedziałek wyjeżdżamy na tydzień- spojrzał się na mnie- i nie wiem czy to dobry pomysł- westchnął

No tak. Tom boi się mnie zostawić samej na dłużej niż dwa dni w domu, a to przez tamtą sytuację. Ale mam dobre argumenty, które mogą zadziałać.

-Słuchaj Tom- spojrzłam się na niego- możecie pojechać na spokojnie. Zaprosze Andresa i kogoś jeszcze abym nie była sama, a ty abyś się nie martwił- uśmiechnęłam się.

Wiedziałam, że Adres go przekona. Bo przecież są psiapsi.

-Ten Andres mnie przekonuje- a nie mówiłam- więc możemy pojechać- uśmiechnął się

-Ej a w ogóle czemu wy jeździcie, a nie wasz szef?- zawsze mnie to zastanawiało

-On jeździ, ale na takie bardziej ważne, a my na te mniej- machnął ręką- i jesteśmy jego tam asystenci czy jakoś tak- skończył pić kawę. Fuj- dobra idź się szykuj bo się spóźnisz- powiedział i wszedł do gabinetu

Po zjedzeniu śniadania wróciłam do pokoju. Weszłam do środka garderoby. Jak zawsze nie wiem w co się ubrać. Dzisiaj jak ciepło. To zaskakujące jest to, że wczoraj był ogromny deszcz, a dzisiaj jest w chuj ciepło.

Wybrałam ostatecznie czarne krótkie spodenki, granatową bluzkę oczywiście Toma i z tym poszłam do łazienki. Załatwiłam się i przebrałam. Gdy byłam przy toaletce Jena weszła do pokoju.

-Tom pewnie ci już mówił, że wyjeżdżamy w poniedziałek- usiadła na łóżku- my jednak wyjeżdżamy w piątek, a wracamy w poniedziałek za dwa tygodnie- spojrzała się na mnie

-Jak zawsze musi pomylić dni- zasmialam się robiąc kreski- więc mam wolną dom na dwa tygodnie- uśmiechnęłam się podejrzanie

-Ej ale bez głupot- wskazała na mnie palcem

-Oj wiesz, że nie zrobię niczego głupiego- przewróciłam oczami

-No mam nadzieję- zaśmiała się i wyszła

Skończyłam się malować. Popsikałam się perfumami, wzięłam plecak i telefon i zeszłam na dół. Po wyjściu z domu i zamknięciu go weszłam do auta i skierowałam się w stronę szkoły. Jeszcze dzisiaj, jutro i piątek i będzie weekend. Dzięki ci boże za to.

***
Już po kilku minutach byłam na parkingu szkolnym. Usiadłam przy stoliku gdzie byli moi przyjaciele.

-O czym gadacie?- zapytałam się gdy usiadłam na wolnym miejscu

-O tym gdy tamcie będą razem- Andres wskazał na idących w naszą stronę Ev i Olivie.

No tak. Sama jestem tego ciekawa. Bo Ev zasługuje na miłość. Stracił swoją dziewczynę. Cierpiał długo. Do tej pory się nie pozbierał jak my wszyscy. Nawet mu się nie dziwię.

-Witam parę- zaśmiałam się, a Olivia zrobiła się czerwona jak i chłopak. Ale on lekko.

-Nie jesteśmy razem- zaprzeczył chłopak

-Własnie skąd to wzięliście- odezwała się blondynka

-Bo nie ważne jaka jest pora dnia jesteście razem, zachowujecie się jak para i wyglądacie jak para, robicie wszytko razem- wymieniła Amber

Pokochaj mnie ponownie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz