Wybieraliśmy się z Riley, Xaną i Paulem do klubu. Byłyśmy u mnie w domu i szykowaliśmy się do wyjścia. Właściwie to ja, Riley i Xana, bo Paul tylko siedział i co chwilę narzekał, że bolą go już uszy od naszego pierdolenia, że ta sukienka jest za jasna, ta za ciemna, ta wyzywająca i wiele, wiele innych. O dwudziestej drugiej dwadzieścia już się ubrałyśmy, pomalowałyśmy i uczesałyśmy.
Ja miałam na sobie białą sukienkę na ramiączkach, Xana skórzaną spódniczkę i czarny gorset a Riley spodnie z niskim stanem i stanik. Nie ubrała bluzki uważając, że jej stanik kurwa bardziej pasuje. Na szczęście udało mi się ją przekonać żeby założyła na to siateczkową bluzkę na długi rękaw. Oczywiście czarną żeby pasowała do jej dzisiejszego outfitu.
Wychodząc porzegnałam się tylko z mamą i ojcem i minutę później siedziałam już na tylnym siedzeniu razem z Paulem. Riley usadowiła się na miejscu pasażera, a Xana robiła nam za kierowcę, ponieważ tak jak mówiła: wyręczy nas i nie będzie dzisiaj piła.
Choć moje przekonania co do tego były niewielkie to i tak miałam nadzieję, że faktycznie dotrzyma słowa.-To co jedziemy?-Zapytał juž na skraju cierpliwości Paul.
-Tak, tak jeszcze chwilka- odpowiedziała mu Riley poprawiając szminkę, która musiała się jej odrobinę rozmazać żegnając się całusem w policzek z moją mamą.
-Okej. Jesteście gotowe, suki?- Zapytała nieco głośniej Xana.
-Jak nigdy, kurwa- Mruknął Paul z nosem w telefonie.
-Psujesz całą zabawę! Weź, że trochę entuzjazmu!
***
Stałam już przed klubem, czekając na przyjaciół aż wysiądą z auta. Po chwili gdy wszyscy staliśmy obok siebie, ruszyliśmy do wejścia. Kolejka była długa, ale my kupiliśmy bilety VIP więc nie musieliśmy się martwić o jutrzejszy ból nóg od ciągłego stania. Plus, dzięki tym wejściówkom będziemy mieli wstęp do tej strefy dla VIP-ów, choć wątpie czy wogule zechce się komuś z nas tam iść.
Rozeszliśmy się. Xana poszła flirtować, Riley na parkiet, a Paul jednak zdecydował się na strefę VIP. Ja za to musiałam się napić.Podeszłam do baru.Usiadłam na wysokim stołku i podniosłam rękę, zwracając tym samym uwagę barmana.
Był nawet przystojny. Miał rude loczki, gdzie nie gdzie delikatne piegi, i piękne bursztynowe oczy. Jego sylwetka była umięśniona ale nie przesadnie.
-Co podać?- Zapytał miłym tonem.
Miał urokliwy głos. Nie był jakiś przesadnie wysoki ale też nie niski.-Whisky z colą- Odpowiedziałam na jego pytanie.-Z colą zero.
Piłam tylko i wyłącznie taką. Smakowała mi jakoś bardziej mimo, że się od siebie nie różniły.
-Już się robi- Posłał mi przyjazny uśmiech i zabrał się za przygotowanie mojego drinka.
Odwzajemniłam uśmiech i obróciłam się do niego tyłem tak aby siedzieć na stołku jednocześnie opierając plecy o bar.
Niedaleko mnie stał facet popijający drinka. Wyglądało na Mohito. Miał ciemną ale nie czarną brodę i ścięte na krótko włosy. Ale nie buzz cut. Nie był najchudszy i przypominał mi faceta po czterdziestce. Nie gustowałam w takich starych. Zanim jednak odwróciłam wzrok mężczyzna na mnie spojrzał.Uśmiechnął się krzywo i puścił mi oczko ruszając w moją stronę. Sądząc po jego chwiejnych krokach, daleko mu był do trzeźwego. I to kurwa bardzo daleko. Gdy był już obok stanął bokiem do mnie opierając się lędźwiami o bar i krzyżując niezdarnie kostki.
-Co tam piękna?- Spytał, posyłając w moją stronę uwodzicielski uśmiech. A przynajmniej miał być uwodzicielski. No cóż... Nie był. Wyglądało to raczej jak grymas gdy zaczepia cię jakiś bezdomny. Lub poprostu moja mina kiedy ktoś każe wynieść mi śmieci.
-Było dobrze. Teraz nie jest.- Odpowiedziałam odwracając się z powrotem do baru.
-A dlaczego, maleńka? Kto spierdolił ci humor?- Warknął jakby chciał zabrzmieć groźnie. Przykro mi kurwa, ale nie zabrzmiał.
-Ty-Posłałam mu pełne irytacji spojrzenie. Wkurwiał mnie. Stał tu od trzech minut a mnie już pierdolneło.
-Zważaj na słowa, suko.
Jak on mnie kurwa nazwał? Przepraszam bardzo ale kto tu jest suką? To on się nawalił i teraz próbuje coś zdziałać aby mnie przelecieć ale mu się nie udaje. I on ma problem? Kurwa. Już dawno powinnam mu przyjebać.
-Wypraszam sobie, ale tak możesz nazywać laski z policji, a nie mnie.- Wypomniałam mu przez co zrobił się czerwony. Kurwa bardzo czerwony. Kolorem dorównywał mohito, które trzymał w ręku.
-Twoje whisky- Powiedział barman, który właśnie przygotował mojego drinka.
Już miałam po niego sięgnąć i odejść ale facet był szybszy. Wziął go a mohito wylał na moją sukienkę. Moją. Sukienkę. Kurwa.
-Pojebało cię!?-Krzyknęłam unosząc ręce w gorę.
-Ups- Powiedział głosem wypranym z emocji i odszedł popijając MOJĄ whisky. Kutas. Chuj. Idiota. Kretyn. Pierdolony skurwysyn. Ma małego.
-Nic ci nie jest?- Zapytał zaniepokojony rudowłosy i obszedł bar stając naprzeciwko mnie. Spojrzałam w dół i moja mina zrobiła się jeszcze bardziej wkurwiona widząc że wylał to centralnie tam, żeby wyglądało to tak jakbym miała okres. Kutas razy dwa.
-To sie pewnie nie odpierze- Westchnęłam.
Kutas razy trzy.
To była moja ulubiona sukienka.
Kutas razy... Przestałam już liczyć.Nienawidziłam gnoja mimo, że ledwo go znałam.
___________________________________________
Jak podobał wam się rozdział
To zostawcie po sobie
⭐
Żebym wiedziała, że da się go czytać!
Miłego dnia/nocy🩷!
CZYTASZ
Silent Screams
Teen FictionŻycie połączyło ich losy. Czy wykorzystają daną im szansę? Crystal Hyde osiemnastolatka, która wychowała się w rodzinie przestępczej. Pogodna, przyjazna, towarzyska i z poczuciem humoru. Dylan Whitney dwudziestolatek posiadający paczkę znajomych. Pu...