-To chyba jakaś pomyłka, mogłabym zrobić projekt sama?
-Niestety Crystal, ale macie wykonać go wspólnie. Inaczej nie zaliczę ci tej oceny na świadectwie a średnia z mojego przedmiotu spadnie w dół.
Był koniec lekcji. Koniec pierdolonej lekcji, a ja próbowałam przekonać Johnsona do zrobienia projektu w pojedynkę.
-Ugh, w takim razie w porządku zrobię tę pracę razem z Dylanem.
Westchnęłam, zgarnęłam plecak z podłogi i wyszłam z sali.
Pod ścianą obok drzwi stał oparty Whitney z założonymi na piersiach rękami.
-Wnioskując po twojej minie, nie zgodził się.
-No shit, Sherlock. Nie zgodził.- Odparłam zła na nauczyciela i wściekle ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły.
-Nie tak agresywnie kryształku, ta piękna twarzyczka może nie wytrzymać presji.
Wywróciłam oczami i wyszłam ze szkoły po drodze zarzucając na głowę kaptur.
Szłam z towarzyszącym mi Dylanem póki nie dotarliśmy do sklepu.
-To jak? U mnie czy u ciebie?- Rzucił od niechcenia brunet i wszedł do budynku.
Przyspieszyłam kroku, dogoniłam go i rozglądając się na boki odpowiedziałam:-Wiesz, raczej nie jestem zainteresowana odwiedzeniem świątyni wszechmogącego Raymonda Whitney'a.
A ja.. Ja nie chcę zapraszać cię do mojego domu.Kłamałam. Nie mogłam go zaprosić. W sumie to też nie chciałam ale zdołałabym wytrzymać z nim pod jednym dachem żeby dostać dobrą ocenę. I to nie dlatego, że lubię się uczyć czy chcę mieć najlepszą średnią w szkole. Nie. Poprostu na zapas. W razie gdybym miała żyć normalnie.
-Rozumiem. W takim razie jak chcesz to zrobić?- Właśnie Crystal, jak? Oto jest pytanie. Bo nie wiem. O tym nie pomyślałam.
-Nie wiem może.. dobra zapytam się mamy czy możemy zrobić go u mnie.
Żart. Nie zapytam się. Poczekam aż dom będzie wolny i go powiadomie. Nie miałam zamiaru przeżywać tego co przeżywała Summer gdy zapytała czy może zaprosić koleżankę.Była wtedy mała. Miała może z dwanaście lat. Zapytała się rodziców czy może ją przyprowadzić do domu następnego dnia. Została zwyzywana od głupich i nieodpowiedzialnych. A później przez parę dni nie wychodziła z pokoju. Pojawiała się tylko w szkole.
Współczułam jej ale nie mogłam nic zrobił miałam wtedy tylko dziewięć lat.
Rodzice nie byli źli. Czasami ich ponosiło ale wychowali nas odpowiednio i dobrze nas traktowali.Rozumiałam ich. Byliśmy zabójcami. Jak mogliśmy zaprosić kogoś jak obcy nam ludzie mogli coś dostrzec? Mogli coś zauważyc lub cokolwiek innego. A gdyby się tak stało to.. byłoby źle. Bardzo źle.
Gdyby się dowiedzieli mogliby donieść nas na policje lub co gorsze, ktoś mógłby dostać zlecenie na moją rodzinę. A tego byśmy nie chcieli.
Właściwie nawet nie wiedziałam po co przyszliśmy do tego sklepu.
Zdałam się na niego i podążyłam krok w krok za chłopakiem. Szedł w stronę alejki ze słodyczami.
-Chcesz coś?- Zapytał mnie gdy byliśmy przy odpowiednim regale.
Rozglądnełam się z poszukiwaniem moich ukochanych zozoli lecz nigdzie i nie widziałam.
Wygięłam usta w podkówkę co nie uszło uwadze Whitney'a.
-Co?- Zmarszczył delikatnie brwi.
Obróciłam się do niego powoli i popatrzyłam na chłopaka zaszklonymi oczami.
-Nie ma.
Wydawał się trochę zdezorientowany więc posłał mi pytające spojrzenie.
-Czego nie ma?
-Zozoli.
Westchnął unosząc oczy ku niebu, jakby błagał o jeszcze odrobinę cierpliwości.
-Jak nie ma tego to weź tamto, a jak nie ma tamtego to weź to. Jaki problem?
Prychnełam i odwróciłam się przodem do półki. Wypatrzyłam sporo dobrych rzeczy. Ale ta jedna. Ta jedyna. Żelki malinki. Ostatnia paczka. Rzuciłam się na nią o mało nie wywracając przy tym Dylana i starszego mężczyzny, przechodzącego obok.
-Kurwa, następnym razem uważaj- Powiedział chłopak, na co facet posłał nam spojrzenie ze zmrużonych powiek.
Posłałam mu słodki uśmiech i ruszyłam do kasy.Ciemnowłosy podążył za mną.
Stanęłam w kolejce i obróciłam się do chłopaka.-Nie bierzesz nic?-Zapytałam zaciekawiona, spoglądając na jego puste dłonie.
-Biorę-Odpowiedział znudzony i posłał mi przelotne spojrzenie.
Przez chwilę jeszcze myślałam ale po kilku sekundach dałam spokój.
-Opowiedz mi coś o sobie.
Przeniosłam zdziwione spojrzenie na bruneta i zmarszczyłam brwi.
-Po co?- Spytałam zdezorientowana.
-Bo nic o tobie nie wiem- Odparł wypalając mi dziurę w czole. Wbijał we mnie wzrok tak intensywnie, że prawdopodobnie przeszył nim moją duszę, a także umysł, by wiedzieć o czym myślałam.
Zmierzyłam go jeszcze podejrzliwym spojrzeniem i w końcu się poddałam, wzdychając głęboko.
-A co takiego chcesz wiedzieć?- Uniosłam brwi kiedy on wzruszył ramionami i odpowiedział:
-Jakiej muzyki słuchasz?
Nie powiem, zdziwiło mnie jego pytanie. Myślałam, że zapyta mnie o coś innego. Ale to było takie nietypowe.
-Ogółem Lany Del Rey i Dylan Conrique. Ale zazwyczaj w kółko słucham piosenki Dylan Birthday Cake- Odpowiedziałam uśmiechając się na samą myśl o tych młodych kobietach tworzących piękną muzykę.- A ty?- Zapytałam. Jak spytał o to mnie, to wypadało by wiedzieć tak na wszelki wypadek jakie piosenki lubi on.
Tak na przyszłość.
-Lubię wszystkich.
___________________________________________
Jak podobał wam się rozdział
To zostawcie po sobie
⭐
Żebym wiedziała, że da się go czytać!
Miłego dnia/nocy🩷!
CZYTASZ
Silent Screams
Teen FictionŻycie połączyło ich losy. Czy wykorzystają daną im szansę? Crystal Hyde osiemnastolatka, która wychowała się w rodzinie przestępczej. Pogodna, przyjazna, towarzyska i z poczuciem humoru. Dylan Whitney dwudziestolatek posiadający paczkę znajomych. Pu...