Wieczór nadszedł szybko, a światła miasta zaczęły migotać w oddali. W domu zapanował spokój. Po całym dniu wrażeń czułam się trochę zmęczona, ale jednocześnie pełna satysfakcji i radości z odkrywania nowego miejsca.
Usiadłam na kanapie, przeglądając zdjęcia z dzisiejszej wyprawy. Każda fotografia miała w sobie coś wyjątkowego - od urokliwych domów, przez kolorowe kwiaty w parku, aż po uśmiechy przypadkowych przechodniów. Byłam zadowolona z efektów, ale wciąż czułam, że to dopiero początek mojej przygody z tym miastem.
Usiadłam przy oknie, by móc podziwiać widok na park. W blasku zachodzącego słońca wyglądał jeszcze bardziej magicznie. Światła latarni zaczęły rozjaśniać alejki, a sylwetki drzew tworzyły tajemnicze cienie. W takich momentach czułam, że moje życie zaczyna nabierać nowego, spokojniejszego tempa.
Sięgnęłam po swój telefon, by zadzwonić do matki i podzielić się wrażeniami z pierwszego dnia w nowym domu.
- Hej, mamo. - odparłam, gdy odebrała.
- Cześć, córeczko. - uśmiechnęłam się, słysząc jej głos. - Jak tam w Southport?
- Naprawdę dobrze.
Opowiedziałam jej ze szczegółami, co robiłam cały dzień. W trakcie rozmowy mój ojciec wrócił z pracy, więc również słuchał mojej opowieści.
- A jak u was? - zapytałam.
- Dobrze, ale tęsknimy za tobą. W końcu jesteś prawie pięć godzin drogi od nas. - odezwał się tata.
- Spokojnie, przyjadę na święta.
Po rozmowie z nimi poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w piżamę i wskoczyłam do łóżka.
Zamknęłam oczy, myśląc o jutrzejszym dniu. Z planami na kolejne fotograficzne wyprawy i z nadzieją na odkrywanie nowych zakątków miasta, czułam, że ten nowy rozdział mojego życia będzie pełen pięknych momentów. Po chwili rozmyślań zasnęłam.
☆☆☆
Następnego dnia, obudziłam się pełna energii i gotowa na nowe wyzwania. Postanowiłam zacząć dzień od wizyty w kawiarni. Szybko się ubrałam i wyszłam z domu.
W kawiarni panowała przytulna atmosfera. Zamówiłam kawę i usiadłam przy stoliku blisko okna, skąd mogłam obserwować przechodniów. W pewnym momencie poczułam, że ktoś na mnie patrzy. Podniosłam wzrok i napotkałam spojrzenie mężczyzny siedzącego przy stoliku naprzeciwko. Był blondynem o niebieskich oczach, które zdawały się przenikać mnie na wskroś.
Na chwilę nasze spojrzenia się skrzyżowały, po czym uśmiechnął się do mnie delikatnie. Poczułam, jak serce zaczyna mi bić szybciej. Odwzajemniłam uśmiech i wróciłam do swojej kawy, starając się zachować spokój. Jednak co jakiś czas nasze spojrzenia znów się spotykały, jakbyśmy oboje byli zafascynowani tą nieoczekiwaną chwilą.
Z każdym kolejnym spojrzeniem, czułam, że narasta między nami niewypowiedziane porozumienie. W kawiarni czas zdawał się zwalniać, a świat wokół nas tracił na znaczeniu. To była tylko chwila, ale czułam, że miała w sobie coś wyjątkowego.
Po pewnym czasie mężczyzna wstał i powoli skierował się w stronę wyjścia. Przechodząc obok mojego stolika, znów na chwilę zatrzymał wzrok na mnie, jakby chciał coś powiedzieć, lecz ostatecznie tylko skinął głową w geście pożegnania. Odpowiedziałam mu lekkim uśmiechem.
Gdy zniknął za drzwiami, poczułam dziwną pustkę, ale jednocześnie czułam, że ta krótka chwila miała w sobie coś magicznego. Dopijając kawę, postanowiłam wyruszyć na kolejną fotograficzną wyprawę. W końcu miałam cały dzień przed sobą i chciałam go w pełni wykorzystać.
Wychodząc z kawiarni, rzuciłam ostatnie spojrzenie na miejsce, gdzie siedział nieznajomy. Miejsce to, teraz puste, miało w sobie ślad czegoś niezwykłego.
Spacerując uliczkami miasta, zatrzymywałam się co chwilę, by uchwycić w obiektywie momenty codziennego życia. Ludzie przechodzący obok, dzieci bawiące się w parku, staruszek karmiący gołębie - wszystko to nagle nabrało nowego znaczenia. Jakby ten krótki moment w kawiarni otworzył we mnie nowe pokłady wrażliwości.
☆☆☆
Zbliżał się wieczór, kiedy postanowiłam wrócić do domu. Po całym dniu spędzonym na fotografowaniu miasta czułam się zmęczona, ale i spełniona. Przechodziłam przez park, w którym zaczynały zapalać się latarnie, tworząc przyjemny, złocisty blask na alejce.
Idąc szybkim krokiem, nagle poczułam, że zderzam się z kimś. Aparat zawisł na pasku i odbił się od mojego boku, gdy straciłam równowagę.
- Ojej, przepraszam! - powiedziałam, podnosząc wzrok. Przede mną stała młoda dziewczyna o brązowych włosach i zielonych oczach. Przez nasze zderzenie z rąk wypadły jej książki.
- Nic się nie stało - odpowiedziała z uśmiechem. - To ja powinnam przeprosić, byłam zamyślona. Mam na imię Vivian.
Uśmiechnęłam się i pomogłam jej zebrać książki.
- Camila. - odparłam. Dziewczyna spojrzała na mój aparat. - Wracam właśnie po całym dniu robienia zdjęć.
- Naprawdę? - Vivian wyglądała na zainteresowaną. - Uwielbiam fotografię! Sama czasem robię zdjęcia, ale głównie zajmuję się pisaniem. Pracuję nad książką.
- Jaką książkę piszesz?
- Kryminał. - odparła, jej oczy błyszczały z ekscytacji. - A ty? Co lubisz fotografować?
- Wszystko, co przyciąga moją uwagę.
Vivian skinęła głową.
- Jesteś bardzo ciekawą osobą. - odparła. - Chcesz się spotkać w jakiś dzień?
- Jasne. Podam ci mój numer. - wpisałam numer telefonu w jej smartfona.
Spędziłyśmy jeszcze kilka minut na rozmowie o swoich pasjach.
- Cieszę się, że na ciebie wpadłam - powiedziała z uśmiechem, gdy się żegnałyśmy.
- Tak, ja też. To było bardzo miłe spotkanie.
Gdy wracałam do domu, poczułam, że ten dzień był naprawdę wyjątkowy. Nie tylko udało mi się uchwycić wspaniałe momenty na zdjęciach, ale również poznałam kogoś, kto podzielał moją pasję.
Przez cały dzień myślałam też o tym nieznajomym, zastanawiając się, kim był i czy nasze ścieżki jeszcze się skrzyżują.
Po prysznicu położyłam się w łóżku i przeglądałam zdjęcia zrobione w ciągu dnia. Zasnęłam z uśmiechem na twarzy, marząc o kolejnych spotkaniach, które mogą przynieść równie magiczne momenty.
CZYTASZ
|ZAWIESZONE| Starlight |16+|
Teen FictionKiedy dwudziestojednoletnia Camila Beck przeprowadza się do angielskiego miasta Southport, jej życie wydaje się pełne nudy i rutyny. Wszystko zmienia się, gdy poznaje tajemniczego i przystojnego Alana Nelsona, którego pasja do astronomii otwiera prz...