Rozdział 3

16 2 0
                                    

Siedziałam przy biurku, stukając palcami o jego krawędź. Mój telefon leżał obok, a ja co chwilę na niego zerkałam. Spotkanie z Vivian wczoraj było jak powiew świeżego powietrza. Jej energia i uśmiech były zaraźliwe. Czułam, że mogłybyśmy się zaprzyjaźnić.

Wzięłam głęboki oddech i sięgnęłam po telefon. Otworzyłam aplikację do wiadomości i wybrałam numer dziewczyny. Chwilę zastanawiałam się nad treścią, ale w końcu zaczęłam pisać.

Camila: Hej Vivian, naprawdę miło było Cię wczoraj poznać. Co powiesz na kawę dziś o 13?

Przeczytałam wiadomość kilka razy, sprawdzając, czy brzmi normalnie. W końcu nacisnęłam "wyślij" i odłożyłam telefon.

Czekając na odpowiedź, umyłam się. Włożyłam biały top, ciemne jeansy i czarne sneakersy. Zrobiłam szybki, lekki makijaż. Włosy wyprostowałam. Gdy wyszłam z łazienki, telefon zawibrował. Spojrzałam na ekran.

Vivian: Też miło wspominam nasze wczorajsze spotkanie. Kawa brzmi świetnie! Do zobaczenia!

☆☆☆

Weszłam do kawiarni z lekkim podekscytowaniem. Dzień wcześniej tylko krótko wymieniłyśmy kilka zdań na ulicy, a teraz miałyśmy okazję się lepiej poznać.

Vivian już tam czekała, patrząc na mnie z uśmiechem.

- Cześć! Miło cię widzieć ponownie. - powiedziała, wstając, żeby mnie przywitać.

- Cześć. - odparłam, uśmiechając się.

Usiadłyśmy przy małym stoliku, zamówiłyśmy kawę i zaczęłyśmy rozmawiać. Tematy przeskakiwały od tego, jakie jest życie w mieście, po nasze pasje i zainteresowania. Dowiedziałam się, że Vivian pracuje w kwiaciarni blisko mojego domu, a Southport to jej miasto rodzinne.

- Naprawdę lubię to miejsce. - powiedziała. - Jest takie spokojne.

- To fakt. - odparłam. Nagle mój wzrok przyciągnął ten sam mężczyzna, którego widziałam dzień wcześniej. Siedział przy stoliku po drugiej stronie kawiarni. Miał tak samo jak wczoraj ułożone włosy, a jego niebieskie, jak niebo latem, oczy wpatrywały się we mnie. I tak ślicznie się uśmiechał. Vivian uśmiechnęła się lekko, patrząc w tym samym kierunku, co ja.

- To Alan. - wyjaśniła. - Przyjaciel mojego starszego brata, Tylera. Nienawidzę obu.

Odwróciłam wzrok od mężczyzny i znów skupiłam całą uwagę na dziewczynie.

- Jak ci się podoba nowe miejsce? - zapytała, biorąc łyk kawy.

- Jeszcze za krótko tu jestem, żeby stwierdzić, ale na razie robi na mnie pozytywne wrażenie. - odpowiedziałam z uśmiechem.

Spędziłyśmy w kawiarni kilka godzin, cały czas rozmawiając. W okolicach osiemnastej Vivian powiedziała że musi wracać do domu, bo jutro z rana otwiera kwiaciarnię, a musi jeszcze załatwić kilka rzeczy.

- Może spotkamy się znowu za kilka dni? - zapytała.

- Oczywiście! Daj mi znać, kiedy możesz.

- Jasne, do zobaczenia!

- Pa!

☆☆☆

Gdy wracałam po spotkaniu z Vivian, zobaczyłam Alana, stojącego nieopodal sklepu kilka alejek od mojego domu. Mężczyzna mnie zauważył i zbliżył się z uśmiechem.

- Cześć. Jestem.. - nie dokończył, bo mu przerwałam.

- Alan. - uśmiechnęłam się niepewnie, ale podałam mu rękę. - Camila.

- Tak, Alan. - uścisnął moją dłoń. - Przepraszam, że tak się zjawiam. Ale widziałem, że zamierzałaś iść sama i pomyślałem, że może moglibyśmy pójść na spacer. Jest tu blisko wzgórze, skąd jest przepiękny widok na gwiazdy. Po prostu pospacerujemy i porozmawiamy. - zaproponował, starając się uspokoić moje obawy.

Poczułam niepewność. Przecież go nie znasz, Cam. Zwlekając chwilę, pomyślałam jednak, że może to być okazja na poznanie kogoś nowego. W końcu kiwnęłam głową.

- Dobrze.

Pomału kierowaliśmy się w stronę wzgórza. Alan zaczął rozmawiać, starał się mnie rozluźnić opowieściami o swoich podróżach. Stopniowo zacząłam czuć się bardziej komfortowo w jego towarzystwie, choć nadal czułam pewien dystans.

Kiedy dotarliśmy na szczyt wzgórza, zatrzymaliśmy się. Mężczyzna usiadł na trawie i zaczął wpatrywać się w niebo. Spojrzałam tam, gdzie on. Cholera. Nad nami rozciągało się bezchmurne niebo, pełne błyszczących punktów, jak klejnoty rozrzucone na ciemnoniebieskim płótnie. Tylu gwiazd w życiu nie widziałam.

Gdy obok niego usiadłam, lekko uniosł wzrok.

- Patrz, to jest moja ulubiona gwiazda. - powiedział, z uśmiechem zwracając się w moją stronę. Spojrzałam w tamtym kierunku, uśmiechając się w odpowiedzi.

- Piękna.

W tle szeleściły drzewa. Gwiazdy iskrzyły się nad nami, jakby starając się przypomnieć o nieskończonych możliwościach wszechświata. Siedzieliśmy obok siebie, wpatrując się w bezkres nieba, które zdawało się być tajemnicze i magiczne.

- Naprawdę piękne miejsce. - na moje słowa skinął głową z uśmiechem.

- To moje ulubione miejsce na chwilę wytchnienia.

Siedzieliśmy obok siebie, cicho wpatrując się w miasto. Po pewnym czasie, Alan przerwał ciszę.

- Camila, chciałabyś się znów spotkać? Może na kawę? Albo na spacer?

Spojrzałam na niego zdziwiona.

- Jako znajomi? - zapytałam powoli. - Trochę to zabrzmiało jak zaproszenie na randkę.

- Tak, jako znajomi. - uśmiechnął się.

Pomyślałam przez chwilę, patrząc na niebo, które zaczęło się już zachmurzać. W końcu, uśmiechnęłam się delikatnie.

- Jasne. - powiedziałam, wstając. - Ja będę się już zbierać.

Mężczyzna skinął głową. Również się podniósł, po czym odprowadził mnie do domu. Wymieniliśmy się numerami. Gdy weszłam do domu od razu rzuciłam się na łóżko i po chwili zasnęłam. To był ciekawy dzień.

|ZAWIESZONE| Starlight |16+|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz