Rozdział 7

4 1 0
                                    

Obudziłam się następnego dnia z uczuciem radości. Wczorajszy dzień z Alanem był magiczny i nie mogłam przestać o nim myśleć. Wzięłam telefon i zobaczyłam nową wiadomość od niego.

Alan: Hej. Masz dzisiaj czas? Chciałbym zaprosić cię na randkę.

Serce zabiło mi szybciej. O cholera, cholera. Przez chwilę leżałam na łóżku, patrząc na wiadomość i uśmiechając się. Szybko odpisałam:

Camila: Hej. O której i gdzie?

Odpowiedź przyszła niemal natychmiast

Alan: Będę o 19. Myślę, że spodoba Ci się to miejsce. Do zobaczenia!

Wybrałam numer Vivian. Po trzech sygnałach odebrała.

- Camila, zabiję cię! Jest ósma. - usłyszałam jej zaspany głos.

- Przepraszam, musiałam. Alan zaprosił mnie na randkę.

- Nie pierdol.

- Nie pierdolę.

- O Boże! To super. - usłyszałam radość w jej głosie.

- Idę się przygotować. Zadzwonię jak wrócę.

- Jasne, wszystko mi musisz opowiedzieć. Pa!

Reszta dnia minęła mi na przygotowaniach. Zastanawiałam się, co ubrać, żeby zrobić dobre wrażenie. W końcu zdecydowałam się na czerwoną, sięgająca do połowy uda sukienkę. Zrobiłam delikatny makijaż. O osiemnastej byłam już gotowa.

Alan przyjechał punktualnie, jak zawsze. Kiedy otworzyłam drzwi, uśmiechnął się szeroko, widząc mnie. W ręce miał bukiet róż.

- Wyglądasz przepięknie. - powiedział z podziwem, podając mi kwiaty.

- Dziękuję. - odpowiedziałam, czując, jak rumieniec rozlewa się po mojej twarzy. - Ty też wyglądasz świetnie.

Włożyłam kwiaty do wazonu, po czym wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku restauracji. Alan wybrał urocze miejsce przy Marine Lake. Atmosfera była magiczna.

Usiedliśmy na tarasie, skąd mogliśmy podziwiać zachód słońca nad wodą. Zamówiliśmy kolację, a rozmowa płynęła naturalnie.

- Kocham czytać książki. - powiedziałam.

- To wspaniałe. Jakie najbardziej lubisz?

- O miłości, ale zdarza się, że przeczytam jakiś kryminał.

- Ja nie czytam zbyt często, ale jak już to horrory.

- Raz czytałam horror. Egzorcysta. Cholera, nie wiem, co straszniejsze - film czy książka. - po moich słowach, wybuchnął śmiechem. Przewróciłam oczami.

- To nie jest straszne.

- Ależ jest.

Kelner przyniósł nam zamówione dania. Od razu zaczęłam jeść carbonarę. Kolejny posiłek, który kocham. Alan chwilę mi się przyglądał, ale po chwili chwycił widelec i wziął pierwszy kęs spaghetti. Kolacja była pyszna, a atmosfera idealna.

Po posiłku chłopak zaproponował spacer wzdłuż jeziora. Zgodziłam się z radością.

- To był cudowny wieczór. - powiedziałam, zatrzymując się na chwilę i patrząc na gwiazdy odbijające się w wodzie.

- Tak. - odpowiedział, zatrzymując się obok mnie. - Jestem szczęśliwy, że mogłem spędzić go z tobą.

Spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam w nich coś, co sprawiło, że moje serce zabiło mocniej. Alan delikatnie złapał mnie w talii i przyciągnął mnie bliżej siebie. Nasze twarze były tak blisko, że czułam jego oddech na skórze. W tle słyszałam piosenkę Car's Outside Jamesa Arthura, która leciała w jakiejś restauracji.

|ZAWIESZONE| Starlight |16+|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz