8. Nadzieja na lepsze......

158 5 13
                                    


                                  Olivia

Obudziło mnie szarpnięcie.
A dokładnie ktoś szarpną mnie, mocno za nadgarstki.

Kiedy otworzyłam oczy, zaczęłam się rozglądać wokół siebie, pierwsze co dostrzegłam to szare obskurne ściany i drewniane drzwi, które wyglądały jakby miały się zaraz rozlecieć.

Po chwili chciałam poprawić kosmyk włosów, który spadł mi na twarz, lecz nie mogłam.

Szarpałam się.
Nic nie pomogło.

Dopiero w tym momencie zrozumiałam, że miałam związane ręce. Pieprzonym sznurem, do jebanego kaloryfera, który swoją drogą był cholernie mocny i nie wyglądał, jakby miał się rozwalić.

Profit.
Tylko szkoda, że nie dla mnie.

Po chwili usłyszałam krzyki i odgłosy, szarpaniny?

Wszystko się wyjaśniło, kiedy do obskurnego pokoju, zostali wręcz, wrzuceniu moi rodzice. Ojciec krzyczał, żeby ich wypuścić, lecz podniósł na mnie wzrok. Zamarł.

– Olivia? – szepnął łamiącym serce głosem.

Spojrzałam na matkę, która wpatrywała się we mnie pustym wzrokiem. Zauważyłam, że w kącikach jej oczu zebrały się łzy.

– Tata. – szepnęłam, powstrzymując płacz.

Spojrzałam na matkę.

– Słońce. – wyszeptała łamiącym się głosem.

– Mam... – nie dokończyłam, bo do pomieszczenia weszła piątka umięśnionych facetów.

– A my się chyba nie znamy? – zwrócił się do mnie mężczyzna i miałam dziwne wrażenie, że kojarzę jego głos.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że miałam z tym facetem, więcej do czynienia niż bym chciała.

Oh gdzie moje, a maniery? Jestem Jacob. – przedstawił się.

Nie kojarzysz mnie? Żabciu? Chyba tak do ciebie mówił.

Zamarłam.
Skąd on?....

Mężczyzna nachylił się, do mojego ucha i wyszeptał:

– Pamiętasz słowa swojego chłoptasia? Miałaś zapytać, tatusia o co chodzi. Nie zrobiłaś tego. – parsknął.– Nie szkodzi, zaraz zobaczysz o co chodzi. – odsunął, się o de mnie, a ja poczułam jakbym traciła grunt pod nogami.
Przynajmniej dobrze, że siedziałam przywiązana.

Po tym jak Jacob, się o de mnie odsunął, sięgnęłam pamięcią do rozmowy z Lucasem:

– Zabawne. – parsknął bez humoru.

– Co znowu?

– Nic, nic po prostu, śmieszy mnie to, że myślisz, że znasz prawdę.

Dobra teraz mnie wkurwił.

– Bo to wcale nie ja, widziałam to wszystko na własne oczy. – warknęłam.

Chłopak gwałtownie,poderwał się z trawy i  szybko znalazł się mojego boku.

Był za blisko.

Musiałam zadrzeć podbródek, żeby spojrzeć mu w oczy, kiedy stał tak blisko.

– Myślisz, że wiesz czemu to zrobiłem. Nawet się tym kurwa, nie zainteresowałaś.

Forever Lie| KOREKTA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz