Nieznośna cisza.
Felix szedł leśną drogą, co chwilę potykając się przez skórzane, niemal idealnie wypastowane do połysku, eleganckie buty z niskim obcasem. Co parę kroków poprawiał granatowy kołnierz swojej srebrnej koszuli z luźnymi rękawami, której lekko prześwitujący materiał zdradzał detale szczupłego jak na mężczyznę ciała maga. Cały ubiór dopełniały czarne spodnie, opinające się na biodrach i pośladkach blondyna. Jego strój mijał się z tym, co uważa za stosowne dla niego. Był za elegancki i delikatny, a sam takiego by nie włożył. On nie. Za to pewien wampir o czystej, królewskiej, krwi który szedł za nim, tak.
Hyunjin sam dobrał niższemu mężczyźnie tak elegancki strój, który składał się w całości z jego ubrań, które nosił jeszcze jako książę na królewskim dworze Wishanto. Sam wampir nie nosił na sobie gorszych ubrań. Hwang nosił bordową koszulę, którą na klatce piersiowej ozdabiały czarne kryształki Fekazu. Kryształu, który w magicznym świecie był znany jako jeden z najniebezpieczniejszych. Po dodaniu do wody wypuszczał trujące enzymy, a w kontakcie z ogniem rozpływał się w powietrzu, dymiąc się równie niebezpiecznymi pierwiastkami. Wszystko podkreślały czarne spodnie z dodatkiem ciemno smolistych gryfich piór, usytuowanych na odcinku lędźwiowym i niżej, sprawiając wrażenie pawiego ogona.
Felix nadgonił biegiem do Hyunjina, starając się dotrzymać mu kroku. To zadanie sprawiało mu trudność przez nowe buty i strój.
Mag prychnął, widząc z jakim ładem i gracją kroczy obok niego wampir. Poczuł się głupio i wypełniło go uczucie stresu, gdy pomyślał o tym, że zmierzają na królewski dwór Wishanto.Tego ranka Felix zauważył brudną kopertę, leżącą na sypialnianym parapecie. Okazało się, że była ona od Minho oraz Chana. Z listu dowiedzieli się, że wilkołacy wiedzą gdzie szukać klucza do tajemniczego zamka w grzbiecie księgi. Problem w tym, iż jest on ukryty w pobliżu pewnej watahy, której położenie znają tylko jej członkowie, nieliczne centaury...i królestwa.
I właśnie dlatego, w tym momencie dwóch mężczyzn, schodząc z leśnej drogi, zmierzało w stronę wyrastającego przed nimi coraz bardziej z każdym następnym stawianym krokiem, zamku.
Z rozmyśleń Felixa wyrwał go głos Hyunjina, który cicho zabrzmiał w pustej przestrzeni łąki, pełnej kwiatów maku i chabru.
- Musiałeś wziąć te torbę? Mogłem dać ci jakąś ładniejszą...- Powiedział z chrypką, spowodowaną dłuższym nie odzywaniem się.
Felix spojrzał w kierunku Hwanga, aby po chwili przenieść wzrok na swoją ściuchraną torbę. Czy Hyunjin był na niego zły? Po chwili blondyn mu odpowiedział.
- Myślisz, że nie wypada? Ale, z nią czuję się bezpieczniej...- Wydukał, a jego głos był cichy, niemal speszony.
Ton i zachowanie maga przyciągnęło uwagę Hwanga, który podszedł do niego bliżej, próbując załagodzić dziwne zachowanie blondyna.
- Tylko...wygląda trochę jak wygląda.- Powiedział, ale po chwili dodał.- Ale nie martw się. Jeśli ktoś będzie mieć do niej problem, to o ciebie zawalczę. Tylko ja mogę ciebię krytykować.
Zakończył uszczypliwie, zarzucając ręke na ramie Felixa.
- Mam nadzieję, że nic w niej nie masz, prawda?
Cisza. Hyunjin prychnął i spojrzał na piegusa z powątpiewaniem.
- Serio? Gadaj co w niej masz, żebym nie dowiedział się po tym jak straże karzą cię wydalić za mury, za posiadanie zabronionych przedmiotów.
- No...Tylko chusteczki, woda... parę mikstur...- Zaczął ociągliwie w taki sposób, jak gdyby chciał tym odwrócić uwage wampira od posiadanych mikstur.
CZYTASZ
𝐕𝐚𝐧𝐢𝐭𝐚𝐬
Fanfiction|Hyunlix| Felix zawsze czuł, że czegoś mu brakuje. Przyjaciół? Wyrzekł się ich prawie do zera. Rodziny?... Kogo? No to może... duszy? Czarodziej pewnego dnia poznaje nieznośnego wampira i nagle czuje, że jedyne czego mu brak, to spokoju. w książce s...