17- Korzenie

115 11 4
                                    


Felix przejechał opuszkami palców po grzbiecie księgi. Miał wielką nadzieję, że wszystko poszło zgodnie z planem, i nikomu nic się nie stało. Wraz z Hanem i Hyunjinem czekali na powrót Minho i Chana z poszukiwań watahy. Napięcie w pokoju wzrastało z minuty na minutę, a drzwi wejściowe nadal się nie otwierały. Magicznokrwiści i chłopak czekali już parę godzin na jakiekolwiek wieści lub ponowne spotkanie. Dla maga czekali już o parę godzin za dużo. Dopiero teraz, gdy razem siedzieli w ciszy, próbując skupić się na czymś przyjemnym, dotarło do niego, że nie widzi do końca sensu w poszukiwaniach prawdy. To wszystko zdawało się dziwne. Czy tak naprawdę warto ryzykować życiem przyjaciela dla odzyskania klucza? Chociaż, nawet tutaj, siedząc w bezpiecznym domu, czuł, że jego towarzysze cierpią psychicznie. Sam nie zdołał zasnąć poprzedniej nocy, a co dopiero Han, którego miłość właśnie była w trakcie podróży do nie wiadomo dokąd, dążącej do nie wiadomo czego.

Nagle jego serce zamarło na sekundę, gdy do jego uszu dotarł cichy dźwięk sapania. Wstał jak na wystrzał i spojrzał na Hwanga. Wampir również poderwał się na równe nogi, by po chwili podejść do drzwi. Jedynym, który został w miejscu, był Han, którego zmysły nie podołały w zinterpretowaniu niesłyszalnego dla ludzi dźwięku.

- Co jest? Dlaczego wstaliście?- Spytał, spoglądając na dwóch mężczyzn ze zdezorientowaniem.

Po chwili jednak sam usłyszał dźwięk, tym razem wydobywający się za szklanymi drzwiami prowadzącymi na ogród. Han wstał, szybko sięgnął po okulary i wsunął je na nos. Powolnie podszedł do okna, próbując wypatrzeć coś w widoku nocnej ulewy. Każdy zdołał usłyszeć coraz to głośniejsze bicie jego serca. 

- Widzisz coś?- Felix spytał, po czym podszedł do chłopaka.

- Nie...- Odpowiedział mu, po czym dodał z wahaniem, nie odrywając wzroku od szyb, po których spływała woda siana przez deszcz.- Myślisz, że Minho mógłby się zgubić? Podczas deszczu jego węch słabnie... Co jeśli coś się mu stało?

Felix spojrzał na Hana. W jego dużych, ciemnych oczach przebijał się smutek i zmartwienie.

- Minho nie jest słaby ani głupi, by nie wiedzieć co robić, jeśli zdarzyłaby się sytuacja kryzysowa.- Wampir odpowiedział, zanim Felix zdołał się odezwać. Powolnym krokiem podszedł do młodszych mężczyzn i kontynuował.- Jeśli nie wrócą do jutra, to wyruszymy ich szukać. Taka była umowa. 

Felix przeniósł wzrok z powrotem na Hana i położył mu rękę na ramieniu.

- Spróbuj się zrelaksować. Jak chcesz, mogę zaparzyć ci herbatę, co ty na to?- Powiedział, po czym zmierzwił ciemnobrązowe włosy chłopaka.- Jestem pewien, że Minho poradzi sobie w każdej sytuacji. Na pewno wróci, tym bardziej że ma dla cz-

Felix podniósł wzrok w kierunku drzwi. Usłyszał kolejny dźwięk. Tym razem, był on dokładniejszy i bliższy.

- O wilku mowa.- Powiedział Hwang i otworzył drzwi.

Nagle mag poczuł, jak spod jego dłoni wymyka się Han. Chłopak zerwał się biegiem przez drzwi, nie przejmując się panującą na dworze ulewą. Słyszał, jak Felix zawołał za nim, ale zignorował to. Wybiegł przed dom i zaczął, niemal panicznie, rozglądać się dookoła za wilkołakiem. Nie zorientował się nawet, że z jego gardła wydobyło się nawoływanie. Han zmrużył oczy, próbując uchronić je przed kropami wody. 

- Han!- Hyunjin zawołał za nim, łapiąc go za rękę. 

Chłopak nawet nie spojrzał na wampira, a jedynie wpatrywał się w rozciągający się przed nim ciemny las. Jego oddech był przyspieszony, a jego serce zamarło, gdy pomiędzy drzewami mignęła mu ciemna postura. Nie myśląc o niczym innym niż by wreszcie zobaczyć Minho, jak miał nadzieję całego i zdrowego, ruszył przed siebie biegiem, wyślizgując się z silnego uścisku Hwanga.

𝐕𝐚𝐧𝐢𝐭𝐚𝐬Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz