Speciale- Metus

70 7 3
                                    


Uwaga czytelniku. Wydarzenia przedstawione w tej części nie mają żadnego wpływu na główny wątek oraz fabułę całego ff. Jest to rozdział dodatkowy, ukazujący wydarzenia i świat Vanitasa w bardziej rzeczywistym i mroczniejszym świetle. Miłego czytania.

Ps. Bądź cicho, bo cię usłyszą.


.˳·˖✶𓆩𓁺𓆪✶˖·˳.


Felix wyjrzał za okno wozu, którym jechał. Obraz przemijającego lasu, na którego runie dostrzegał rozproszone kapelusze grzybów, napajał go spokojem. Rześki wiatr dostawał się przez szczeliny w drewnianych belkach składających się na wóz, którego wielkie koła toczyły się po nierównej ścieżce. Doktor przeczesał palcami po swoich kruczych włosach, czując, jak wraz z kolejnym podskokiem powozu jego żołądek ścisnął się, posyłając falę ciepła, która rozprowadziła się od stóp aż po twarz młodzieńca. Od wielu tygodni w okolicznych wsiach znikają ludzie. Felix, jako jedyny pobliski doktor, został do nich wzywany. Bowiem przed zniknięciami, zawsze dostawał listy, jako że ktoś stał się koszmarnie chory i słaby. Felix sięgnął do kieszeni swoich spodni i wyciągnął skrawek listu. Według niego, jak i innych, które otrzymał, niedoszli pacjenci zostawali opisywani w ten sposób-.

Jej skóra jest blada, żyły prześwitują [...] oczy są zamglone, prawie jak u trupa, nie ma apetytu ani nie chodzi za potrzebą. Gdy próbowałem objąć jej dłoń moją, z trudem ją podniosła".

Jednakże dla Felixa najstraszniejszym fragmentem, który wiązał wszystkie otrzymane listy ze sobą, było zawarcie w nich próby kanibalizmu. Pacjenci, którzy znikali tuż przed jego przyjazdem, próbowali odgryźć swoim bliskim lub innym obecnym palce, kawałki skóry, a nawet w jednym przypadku- ucho. Czy była to kwestia ubogich mieszkańców wsi, którzy z głodu zdolni są do zjedzenia swoich towarzyszy, czy może czegoś innego? 

Powóz zatrzymał się nagle, a do uszu Felixa dobył się dźwięk prychania koni. 

- Dalej nie możemy pojechać, Panie! Toż tu wszędzie te cholerne kamienie! Konie kopyta miały robione, kowal by się nie ucieszył, jeśli znów będę musiał go cholera wzywać!- Po cichym lesie poniosło się echo głosu woźnicy.

Felix chwycił swoją skórzaną torbę pełną lekarskich przyborów i założył na głowę kapelusz. Postawił stopę na kamienistej ścieżce i rozejrzał się po okolicy.

- Musi Pan sam dojść, ja poczekam.- Woźnica kontynuował, pociągając przy tym nosem, gdy Felix podszedł do chudych koni, głaszcząc tego karego po chrapach.

- W porządku, ale będziesz musiał długo poczekać. Rozsiodłaj konie, ale uważaj na uprzęże. Są nowe. Jak je uszkodzisz, to grosza nie dostaniesz aż do następnej zimy.- Młodzieniec powiedział srogo, mierząc starego woźnice niemalże karcącym spojrzeniem, sprawiając, że ten skulił się pod jego ciężarem, i potulnie kiwnął głową.

Doktor odwrócił się plecami, przeczesując las wzrokiem. Zza złotych liści koron drzew dostrzegł kawałek drewnianego dachu leśniczówki. Kurczowo ściskając pasek od swojej torby, którą przerzucił przez ramie, udał się po leśnej drodze w kierunku domu.

Z każdym następnym krokiem przybliżającym go do ciężkich drzwi leśniczówki, doktor czuł w sobie nieznośne mrowienie. Gdy sięgnął ręką do ich zardzewiałej klamki, jego palce drżały. Nie wiedział, czy z zimna, czy ze stresu. Uchylił drzwi i z ich skrzypnięciem wszedł do środka.

Niespodziewanie, w pomieszczeniu dostrzegł dwóch mężczyzn. Na jego szczęście, znał starszego, posiadającego bujną brodę podziwianego nauczyciela z wioski znajdującej się daleko na wschód. Na jego nieszczęście, znał również młodszego, wysokiego studenta. Felix przełknął głośno, a czas znów zaczął upływać, pozwalając by scena, którą przerwał została kontynuowana.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 01 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝐕𝐚𝐧𝐢𝐭𝐚𝐬Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz