Rozdział 4

145 1 6
                                    

- Spotkajmy się u Johna B, dobra? - zaproponował Pope, odkładając jedną skrzynię z rybami na bok.

- Będzie JJ? - dopytywałam, a chłopak uśmiechnął się szeroko.

- Tak bardzo chcesz się z nim zobaczyć? - wywróciłam oczami.

- Wręcz przeciwnie. - fuknęłam - To będzie czy nie?

- Raczej tak, ale dowiemy się na miejscu. Pomożesz zanieść mi te siaty do piwnicy? - zapytał, wskazując na siatki do łowienia ryb, a ja pokiwałam głową i wzięłam kilka w ręce, kierując się do piwnicy Pope'a.

Zeszliśmy na dół i odłożyliśmy przedmiot do jednej ze skrzyń i gdy mieliśmy już wychodzić, drzwi się zatrzasnęły. Czarnoskóry próbował kilka razy je otworzyć, ciągnąć za rękę i pchając je, ale nic nie działało, więc zaczęliśmy krzyczeć.

- Jest tam ktoś?! Pomocy! - krzyczałam.

- Masz telefon? - zapytał.

- Tak. - wyjęłam urządzenie z kieszeni i podałam je mu, a on wpisał jakiś numer i przyłożył komórkę do ucha - B, jesteś z JJ'em? - natychmiast pokręciłam głową, po cichu błagając go, aby nie ściągał tutaj blondyna - Świetnie, możecie przyjechać do mojego domu? Ja i Victoria zatrzasnęliśmy się w piwnicy. - chłopak pokiwał głową i żegnając się, oddał mi telefon.

- Musiałeś ściągać tutaj JJ'a? - warknęłam, chowając telefon do tylnej kieszeni.

- Jeśli nie chcesz tutaj zostać, to powinnaś się cieszyć, że przyjedzie. - wywróciłam oczami i usiadłam na zimnej posadce, kładąc głowę na kolanach - Dlaczego ty i JJ się tak nienawidzicie? - wzruszyłam ramionami.

- Utopił kiedyś mojego chomika. Poza tym, jest wkurwiający, zadufany w sobie, irytujący i idiotyczny. - wymieniałam, a chłopak się zaśmiał.

- Utopił ci chomika? - zapytał z niedowierzaniem i szerokim uśmiechem na twarzy.

- Miałam akwarium w pokoju, a ten debil go tam wrzucił! - krzyknęłam, śmiejąc się.

Rozmawiałam swobodnie z przyjacielem, śmiejąc się ze wszystkiego i niczego. Pope jest naprawdę niesamowitym przyjacielem, jest bardzo mądry, dojrzały i wyrozumiały. Już na samym początku naszej przyjaźni czułam, że jest kimś, kto może mnie naprawdę zrozumieć. I się nie myliłam.

- Jesteście tam?! - usłyszeliśmy głos Johna B, więc zerwaliśmy się z podłogi i odkrzyknęliśmy jednocześnie "tak". Po chwili, byliśmy już wolni.

- Dzięki, chłopaki. - uśmiechnął się Pope.

- Ta, dzięki. - posłałam Johnowi lekki uśmiech i spojrzałam na blondyna, który patrzył na mnie z dziwnym błyskiem w oku. JJ podszedł do mnie, zawiesił mi rękę na ramieniu i zaczął kierować w stronę twinkie, na co wywróciłam oczami - Czego chcesz, JJ? - warknęłam.

- Jakim cudem zatrzasnęliście się w tej piwnicy? Razem? - zapytał, patrząc na mnie ze skupieniem.

- Tak wyszło, a co, zazdrosny? - prychnęłam, a on wybuchnął śmiechem.

- Prędzej byłbym zazdrosny o Pope'a, niż o ciebie! - trzepnęłam go w tył głowy, na co się skrzywił - Nie musiałaś tego robić.

- Musiałam, idioto. - miałam już wsiadać do samochodu, ale odwróciłam się w jego stronę i dodałam - Aha, i nie dotykaj mnie więcej. - uśmiechnęłam się fałszywie, a on wywrócił oczami i wszedł zaraz za mną, zamykając drzwi pojazdu.

------------------

Zatrzymaliśmy się przed domem Johna B. Widziałam Kie, Cleo i Sarah siedzące na ganku i rozmawiające o czymś, więc podeszłam do nich i usiadłam na wolnym miejscu. Dziewczyny spojrzały na mnie od góry do dołu i wróciły do swojej rozmowy, ignorując mnie. Próbowałam włączyć się do rozmowy, lecz  te udawały, że mnie nie słyszą. Widziałam, jak Sarah posyła Kiarze zwycięski uśmiech, dlatego wstałam i weszłam do środka, siadając obok Johna B i uśmiechając się lekko.

Maybank, ty dupkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz