Rozdział 6

75 0 0
                                    

--Następnego dnia--

- Może JJ nie wiedział, że tak dobrze będziecie się dogadywali? - powiedziała Sarah, siedząc na krześle w moim pokoju.

- To go nie usprawiedliwia od tego, że założył się o naszą przyjaciółkę. - powiedziała Cleo.

- Cleo ma rację, nikt nie ma prawa zadzierać z którąś z nas. - dodała Kiara, przytulając mnie.

Od kilku godzin siedziałam w swoim pokoju i ryczałam. Nie mogłam znieść tego, że ktoś ma tak okropne serce, że zakłada się o drugą osobę. Zwłaszcza, że JJ założył się o mnie. Przecież moglibyśmy się zaprzyjaźnić, zakolegować, cokolwiek! Ale najwyraźniej, prochy są dla neigo najważniejsze.

- Może zostaniecie na kolację? - zapytała moja mama, wchodząc do mojego pokoju.

- Właściwie, już wychodzimy. - uśmiechnęła się Kie - Musimy porozmawiać z jedną osobą, prawda?

- Tak, właśnie. - potwierdziła blondynka.

- Ale bardzo dziękujemy za zaproszenie. - uśmiechnęła się Cleo - Gdyby coś, jesteśmy w kontakcie. - szepnęła do mnie i wszystkie wyszły. Wiedziałam, że idą porozmawiać z JJ'em o tym, co zrobił i wiedziałam, że nie powstrzymam ich przed tym, więc pogodziłam się z tą wiadomością. Moje rozmyślenia przerwało powiadomienie.

Od: Największy idiota na świecie🤮

Spotkajmy się, słońce.

Od: Największy idiota na świecie🤮

Muszę wiedzieć, że wszystko w porządku.

Od: Największy idiota na świecie🤮

Jesteś w domu? Idę do ciebie.

Od: Największy idiota na świecie🤮

Ten zakład był głupi, mogłem powiedzieć ci o tym na samym początku.

Do: Największy idiota na świecie🤮

Powiedzieć o czym?

Od: Największy idiota na świecie🤮

Dowiesz się, kiedy się ze mną spotkasz.

Do: Największy idiota na świecie🤮

To szantaż. Nie chcę cię widzieć, albo mówisz teraz, albo możesz zapomnieć o innej okazji.

Od: Największy idiota na świecie🤮

Dzisiaj 20:00 jestem u ciebie, jedno spotkanie i znikam z twojego życia, dobrze, słońce?

Do: Największy idiota na świecie🤮

Nie jestem twoim słońcem, fiucie.

Od: Największy idiota na świecie🤮

Słodko ;) Do zobaczenia o 20:00.

Nie miałam ochoty się z nim spotykać ani na niego patrzeć. Był raczej kimś, o kim wolałabym zapomnieć. Ale dlaczego poruszyły mnie jego słowa? Przecież nigdy nie czułam czegoś takiego, nigdy nie obchodziło mnie jego zdanie. Więc, dlaczego teraz jest inaczej?

--17:00--

- Naprawdę dziękujemy ci za pomoc, Victorio. - uśmiechnęła się do mnie rodzicielka Kie, której od kilku godzin pomagałam w knajpie i właśnie skończyłam sprzątać stoliki.

- Nie ma za co, służę pomocą. - odwzajemniłam uśmiech i zdjęłam fartuszek, wieszając go na wieszaku. Gdy się odwróciłam, ujrzałam kobietę z pieniędzmi w dłoni i szerokim uśmiechem na twarzy.

- To dla ciebie, za dzisiejszą pomoc. - wpychnęła mi pieniądze do ręki i zapytała - Może chciałabyś sobie u nas dorabiać? Nie mówię, że codziennie musisz nam pomagać, ale w weekendy, mogłabyś przychodzić i nam pomagać, oczywiście, za opłatą.

- Ja... Nie wiem co powiedzieć, naprawdę dziękuję i z chęcią przyjmę propozycję. - uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam kobietę. Ustaliłyśmy jeszcze kilka szczegółów i opuściłam knajpę, idąc w stronę domu Johna B.

Umówiłam się z przyjaciółmi u B, ponieważ mieliśmy w planach zrobić ognisko. Podobał mi się ten pomysł, gdyby nie to, że prawdopodobnie będzie tam ten kurwiarz. Natychmiast odpędziłam od siebie myśli o nim i wróciłam do swojego różowego świata z kłamstwami, jednorożcami i kwiatkami. Tak zwane, różowe okulary.

Dotarłam na miejsce i zastałam swoich przyjaciół szykujących wszystko. Oczywiście, wszystko, prócz miejsca na ognisko i drewna.

- Hej! Pomóc wam? - uśmiechnęłam się, podchodząc do Sarah i Kie, które kroiły kiełbaski.

- Pewnie, przyda nam się drewno na ognisko, oczywiście, chłopacy się za to nie zabiorą, więc...

- Już po nie idę. - przerwałam jej, a dziewczyna mi podziękowała i uśmiechnęła się szeroko. Weszłam do lasku w poszukiwaniu drewna i gdy znalazłam to, czego szukałam, pochyliłam się i zaczęłam zbierać drewienko.

JJ POV's

Dotarłem do domu mojego przyjaciela i na zewnątrz spotkałem Sarah i Kiare, które kroiły kiełbaski, więc podszedłem do nich, zawieszając swoje ręce na ich barkach.

- Hej, dziewczyny, co tam? - zapytałem z uśmiechem.

- W porządku. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem Sarah.

- JJ, mógłbyś iść po drewno? - zapytała Kie, patrząc znacząco na Sarah.

- Pewnie, zaraz wracam. - uśmiechnąłem się i odszedłem metr dalej słysząc, jak dziewczyny coś do siebie szepczą. Zignorowałem to i poszedłem w las, w poszukiwaniu drewna.

Idąc, ujrzałem dziewczynę, zbierającą drewno. Z daleka jej nie rozpoznałem, ale gdy podszedłem bliżej wiedziałem, że była to Victoria. Trochę się speszyłem i moje serce zaczęło szybciej bić, a oddech przyspieszył, lecz zignorowałem to i podszedłem bliżej niej. Pochyliłem się po drewno i od razu tego pożałowałem czując, jak jedno wypada z rąk dziewczyny wprost na moją głowę.

- Auć! - krzyknąłem, łapiąc się za obolałe miejsce i prostując.

- Kurwa, co ty tutaj robisz?! - wrzasnęła.

- Zrzuciłaś mi kołek na głowę!

- Serio?! Co ty nie powiesz! - wywróciłem oczami, czując irytację zaistniałą sytuacją - Dziewczyny powiedziały ci, że tutaj jestem?

- Co? Nie! - zaprzeczyłem - Poprosiły mnie, żebym przyniósł drewno!

- Dobra, skoro ty je przyniesiesz, ja wracam. - miała już odchodzić, gdy złapałem ją za dłoń, otrzymując pytające spojrzenie.

- Chciałem pogadać o tym, co zrobiłem... - powiedziałem, ściskając jej dłoń mocniej - Gdy zakładałem się z Barrym, nie znałem cię od tej lepszej strony. Nigdy cię nienawidziłem...

- Ale przecież my NIENAWIDZIMY SIĘ od zawsze. - powiedziała, nierozumiejąc.

- To ty mnie nienawidziłaś, Victoria. Bo prawda jest taka, że... Kurwa, i tak mi nie uwierzysz! - zaśmiałem się nerwowo.

- Jeśli mi tego nie wyjaśnisz, uderzę cię tym kołkiem jeszcze raz. - warknęła poirytowana, a ja wywróciłem oczami i pochyliłem się nad nią, całując nagle.

Zielonooka stała jak wryta, gdy ja pogłębiłem pocałunek, łapiąc ją za biodra. Po chwili, ona także go oddała i zawiesiła mi swoje dłonie na karku. Gdy się od siebie oderwaliśmy, spojrzała na mnie zaskoczona, a ja uśmiechnąłem się cwaniacko.

- Od zawsze się w tobie podkochiwałem, słońce.



Maybank, ty dupkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz