Rozdział 1

107 1 0
                                    

- Dobrze wiesz, że nie możemy nic z tym zrobić, Vic! - krzyknęła Sarah, idąc za mną do mojego pokoju - On też jest częścią naszej grupy!

- I co z tego? Nie możemy spotykać się w czasie, gdy go nie ma? - prychnęłam, wywracając oczami.

- Zejdź na ziemię, Victoria! - dopowiedziała Kiara, zamykając za nami drzwi - JJ to nasz przyjaciel, tak samo, jak ty!

- Nigdzie nie idę. - skwitowałam.

- Tylko dlatego, że będzie tam JJ?!

- Tak. - powiedziałam to takim głosem, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

- Vic, no weź, będzie zajebista impreza, nie możesz przepuścić takiej okazji. - skwitowała Kie - Zrobię wszystko, żebyś bawiła się dobrze.

- Z dala od JJ'a. - dodała Sarah, a ja wywróciłam oczami.

- Niech wam będzie. - dziewczyny uśmiechnęły się szeroko, a ja to odwzajemniłam.

-----------------------

Ubrana w czerwoną, obcisłą sukienkę do połowy uda, z pofalowanymi ciemnymi blond włosami, czerwoną szminką na ustach i czarnych szpilkach, weszłam do domu jednej z grubych ryb i uśmiechnęłam się do Johna B i Pope'a, którzy do mnie machali.

- Hej! Świetnie wyglądasz. - uśmiechnął się czarnoskóry, przytulając mnie na powitanie i to samo zrobił brunet.

- Gdzie dziewczyny? - zapytał B.

- Niedługo do nas dołączą. - usłyszałam za sobą gwizdanie, dlatego odwróciłam się i ujrzałam najbardziej irytującego blondyna na świecie.

- Wyglądasz w kurwę pociągająco w tej sukience, słońce. - uśmiechnął się cwaniacko, chowając ręce w kieszeń czarnych spodenek.

- Możesz mi przypomnieć, ile razy mówiłam ci, żebyś tak do mnie nie mówił? - bąknęłam.

- No już, Victoria, sfruwaj stąd, to męski wypad. - dodał JJ, a ja wywróciłam oczami.

- A to damski wypad. - usłyszałam obok siebie głos Sarah, która podeszła do Johna B, pocałowała go w policzek i złapała za rękę mnie i Kie, prowadząc na parkiet.

Zaczęłyśmy tańczyć do jednego z kawałków One Direction*. Po chwili tańca, poszłyśmy się czegoś napić. Wzięłyśmy sobie po drinku z barku i zaczęłyśmy rozmawiać, gdy zauważyłam, jak z końca salonu patrzy na mnie jakiś mężczyzna z czarnymi włosami i cwaniackim uśmiechem na twarzy. Posłałam mu lekki uśmiech i wyszłam na zewnątrz, aby zapalić. Wyjęłam z paczki jednego jointa i odpaliłam go, wsadzając sobie między wargi.

- Co taka ślicznotka jak ty, robi sama na imprezie? - usłyszałam za sobą nieznajomy, zachrypnięty głos i gdy się odwróciłam, ujrzałam tego samego mężczyznę w czarnych włosach.

- Przyszłam z przyjaciółkami. - skwitowałam i zaciągnęłam się fajką, wypuszczając z ust dym.

- Może chciałabyś pójść w bardziej ustronne miejsce? - zza naszych pleców wyłonił się ten irytujący blondyn, który patrzył to na mnie, to na czarnowłosego i prychnął.

- Wątpię, że dziewczyny byłyby zadowolone, gdyby dowiedziały się, że rozmawiasz z jakimś obcym typem.

- Co cię to obchodzi? - warknęłam, gasząc jointa.

- Och, mnie nic. - uśmiechnął się - Cóż, gdyby coś się działo, to wiesz, gdzie nas szukać. - powiedział i wszedł do środka.

- Przepraszam za niego, jest wkurwiający. - prychnęłam.

- To jak? Chcesz iść w bardziej ustronne miejsce? - uśmiechnął się, ukazując szereg białych zębów. Mruknęłam tylko "mhm" i oboje weszliśmy do środka, kierując się na górę.

Szczerze mówiąc, nie chciałam robić nic więcej, niż tylko rozmawiać. Nie jestem typem osoby, która puszcza się na pierwszej lepszej imprezie z nowo poznanym chłopakiem. Bo żeby kogoś pokochać, muszę go dobrze poznać i zaufać, a jemu nie ufałam. Ba, nawet nie wiedziałam, jak ma na imię!

Weszliśmy do jednego z pustych pokoi i nim zdążyłam się obejrzeć, chłopak przyległ ustami do mojej szyi, zostawiając na niej mokre ślady pocałunków. Odsunęłam się od niego i odwróciłam w jego stronę, posyłając pytające spojrzenie.

- Co robisz? - zapytałam, ale ten to zignorował i usadowił swoje ręce na moich biodrach, całując mnie zaborczo, co nie podobało mi się ani trochę.

Chłopak zjeżdżał dłońmi niżej, aż w końcu oderwał się ode mnie i zdjął z siebie bluzę, zostając w samej koszulce, po czym, znowu przywarł ustami do moich. Niestety, ktoś nam przerwał, otwierając drzwi.

- Vic, odsuń się od niego! - krzyknęła Kie, wparowując do środka i odpychając mnie od chłopaka. Po chwili, do pomieszczenia weszli John B, Pope, Cleo, Sarah i JJ, który się na niego rzucił z pięściami.

- Co wy robicie?! - warknęłam, wyrywając się brunetce i podeszłam do blondyna, próbując oderwać go od czarnowłosego - Co tu się, kurwa, dzieje?! - w końcu, niebieskooki zostawił zakrwawionego chłopaka i podniósł się, przecierając krew z nosa.

- On mógł cię zgwałcić! - krzyknęła Sarah - JJ ci pomógł!

- Pomógł?! Może ja chciałam tego, żeby mnie wykorzystał! Nic nie robił bez mojej zgody!

- JJ mówił, że...

- No właśnie, "JJ mówił"! Od kiedy słuchacie JJ'a?! - warknęłam i wyszłam z pomieszczenia, zbiegając po schodach i wychodząc z budynku.

- Chcieliśmy dobrze! - krzyknął B.

- Wy tego chcieliście, nie ja!

- Przepraszamy, Vic, nie tak to miało wyglądać. - powiedziała Cleo, podchodząc do mnie.

- Wracam do domu. - warknęłam i ruszyłam w tamtą stronę.

- Jest środek nocy, odwieziemy cię. - zaproponował Pope.

- Wiem gdzie mieszkam, dzięki. - rzuciłam i już nie słuchałam co mówią, tylko szłam wkurwiona na cały świat. Wkurwiona na niego.

Maybank, ty dupkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz