ROZDZIAŁ SIÓDMY,

73 10 1
                                    

Naciskam dzwonek i opieram się biodrem o ścianę. Niespodziewane zaproszenie Majki na picie wina i płakanie do komedii romantycznych od początku wydaje mi się podejrzanie. Nie żebym wątpiła w jej wrażliwość. Jednak jej umiejętności kłamania wymagają jeszcze trochę dopracowania. Zniecierpliwiona zerkam na godzinę na wyświetlaczu telefonu.

Słyszę chrzęst przekręcanego zamka i salwę śmiechu stłumionego przez drewnianą powłokę. Przewracam oczami, będąc już pewna, że nie będzie to kameralny wieczór we dwie. Czuję dumę, sądząc, że rozpoznawanie kłamstwa to całkiem miła umiejętność.

Drzwi się uchylają. Wszystko dzieje się bardzo szybko. Zauważam Maję w progu, zaraz za nią Tosię, Elwirę i paru innych bliższych znajomych, śpiewających sto lat. Gdy kończą, Tośka krzyczy piskliwe wszystkiego najlepszego, a ktoś przytula mnie bardzo mocno, aż zasysam gwałtownie powietrze, żeby nie stracić przytomności. Po sekundzie jestem unieruchomiona w kilkuosobowym uścisku. Gdy wreszcie swobodnie oddycham i z lekkim niedowierzaniem wpatruję się w swoich znajomych, słyszę dzwonek do drzwi. Maja z ogromnym uśmiechem wpuszcza do mieszkania kolejne osoby, które z radością składają mi życzenia urodzinowe. Zaskoczenie odbiera mi mowę, więc tylko patrzę wzruszona na Tosię, której tusz spłynął już całkiem z rzęs. Dziewczyna patrzy na mnie śmiejąc się przez łzy. Podchodzi do mnie z rozłożonymi szeroko rękoma i ściska mnie, mówiąc, że mnie kocha. I płaczemy obie. Cała reszta nawołuje mnie do dmuchania świeczek i wypicia pierwszego kieliszka. W amoku podążam do ogromnego salonu Majki i kręcę głową rozbawiona, ale i wdzięczna, zauważając starannie wykonane dekoracje. Zgodnie z oczekiwaniami, dmucham na równo ułożone dwadzieścia trzy świeczki. W akompaniamencie oklasków i gwizdów, wypijam zawartość podanego przez Elwirę kieliszka. Wciąż skonsternowana trochę nieporadnie dziękuję wszystkim za przybycie i życzenia, nie mogąc się wysłowić, gdy wszystkie oczy są tak bezczelnie skierowane na mnie. Piotrek, jakby zauważa moje męki, woła coś, co zachęca wszystkich do rozpoczęcia zabawy, a głośna muzyka zaczyna wydobywać się z ogromnego głośnika w rogu pokoju.

Podchodzę do Mai, która z szerokim uśmiechem wpatruje się we mnie, jakby chciała upewnić się, że nie jestem zawiedziona.

– To co z naszym winem i płakaniem po rozstaniu Summer i Toma? – pytam, wstrzymując śmiech.

– Nadrobimy – zapewnia. – Napij się ze mną – mówi, a ja kiwam głową bez zastanowienia.

– Na pewno szukasz Maćka – stwierdza po chwili ruda, gdy podaje mi drinka. Nie próbuję zaprzeczać i z zainteresowaniem czekam na wyjaśnienie.

– Właściwie to był jego pomysł – przejeżdża językiem po zębach. – Powiedział, że się spóźni i mamy na niego nie czekać.

Czuję niespodziewaną falę gorąca, stresu. Jest mi dziwnie, więc upijam sporego łyka z całkiem mocnego drinka i lekko się krzywię.

Serio, nawet dzisiaj ma coś ważniejszego do roboty?

Na co liczyłam? Że postawi mnie na pierwszym miejscu?

To kompletnie idiotyczne.

Nawet nie jesteśmy razem.

– Nie przejmuj się nim. Mogłabyś mieć każdego, a ty się go uczepiłaś, jakby co najmniej miał milion na koncie – Majka wykręca oczami, widząc moje zmieszanie. Nie mówi mi tego po raz pierwszy, więc nie staram się argumentować swojego podejścia.

– Może kiedyś będzie miał – mrugam do niej, obracając sytuację w żart, który niekoniecznie bawi dziewczynę. Ponownie przewraca na mnie oczami, nie próbując komentować.

– A Filip? – pytam nagle, przypominając sobie, że mimo późnego wieczora, wciąż nie dostałam od niego nawet zasranych życzeń.

Odkąd Dębicki postanowił zrobić z siebie ofiarę losu, nie zamieniamy ze sobą ani słowa. Nie rozmawiamy, nie piszemy. Tośka twierdzi, że przeżywa żałobę i niedługo mu przejdzie, jednak mam uzasadnione obawy, że jeżeli nie wyciągnę do niego ręki, to nie odezwie się do mnie nigdy więcej. Znam jego upartość i charakter, który niewiele jest w stanie złamać. Ale żeby móc w ogóle podjąć próbę pojednania, muszę spełnić jego żądania, co absolutnie nie jest dla mnie korzystne, więc odwlekam tę chwilę najdłużej jak się da.

(de)kompozycja || M. Kacperczyk Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz