Rozdział. 4

15 3 0
                                    

KRÓL TOKIO

W mojej chwili dla mnie życie już dawno umarło. Byłam jak chodząca mrówka walcząca o swoje przetrwanie Chcąc przeżyć i walczyć do końca.

Chciałam w spokoju oddychać powietrzem, spotkać się ze znajomymi, biegać, szaleć, zwiedzać. Jednak mój los postanowił inaczej, wybrał dla mnie drogę śmierci w wieku dziewiętnastu lat.

Byłam bezbronną kobietą, w tej chwili już nic nieznaczącą. Nie ważne jak bym się starała żeby moje nogi jeszcze chodziły po tym świecie, i tak nie miałam już żadnych szans.

Powoli zaczynałam się odwracać aby spojrzeć czy on tu dalej jest.

Kiedy się odwróciłam go nie było, ale zobaczyłam na ziemi małą karteczkę.
Z ogromnym bólem zniżyłam się po nią, uważając na ciągły wbity nóż w skórę.

Gdy już złapałam kartkę zaczęłam czytać to co było w niej napisane.

Bawimy się w chowanego. Ja szukam, czas start."

Nie błagam nie.
Zestresowana do reszty zaczęłam szukać czegoś gdzie mogłam się chować. Stałam na drodze przerośniętej do koła lasem. Gdzie ja kurwa miałam się ukryć?

Jedyna myśl jaka mi przyszła do głowy to uciekniecie ponownie gdzieś w głąb drzew, i schować się za grubym pniem.

Wiedziałam że nawet jeśli się chowam to mnie znajdzie. Czułam jak gdzieś tu jest i patrzy na mnie, gdzie mogła bym się chować.

Więcej pomysłów nie przyszło mi do głowy, postanowiłam zrobić to co przyszło mi na myśl. I tak byłam na pozycji przegranej.

Udało znaleźć mi się duże i szerokie drzewo. Ukryłam się za nim i od razu usiadłam na ziemi.

Teraz jedynie widziałam trochę przez światło księżyca. Nic tutaj nie było tylko drzewa, i drzewa, i drzewa.
Popatrzyłam na nóż, sam widok sprawiał mi obrzydzenie i ból.

Nie czekając ani chwili, wyjełam go wiedząc że to bardzo głupi pomysł.
Byłam bliska do ogromnego krzyku, ale nie mogłam siebie zdradzić.

Za to łez nie mogłam powstrzymać. Cały czas w głowie prosiłam o litość, o wolność. Miałam już do tego coraz mniejsze nadzieję.

Wstałam trzymając się jednej ręki o drewno. Drugą trzymałam swoją ranę gdzie ponownie lała się krew.

Na korze wyryłam zdania:

„Śmierć nadchodzi wielkimi krokami.
Korzystaj z życia póki możesz." S.

Patrząc na napis, nie potrafiłam przypomnieć sobię kiedy mnie zabrano, dlaczego mnie zabrano. Czy byłam pod wpływem alkoholu? nic nie pamiętam.

Oczy mi się już przymykały, nie miałam siły już uciekać. On już mnie znalazł tylko trzymał mnie nie w pewności.

Po krótkiej chwili usłyszałam szelest, łamiących się patyków.
Złapałam się za buzię i nos by uciszyć swoje szybkie i głośne oddychanie.

– Stormi, gdzie jesteś? – Był blisko, wiedziałam że był blisko. – Myślisz że ukryjesz się przede mną?
Coraz bardziej się zbliżał. Złapałam za nóż leżący obok mnie, to była jedyna moja broń.

Ustała cisza, znów cisza. Nasłuchiwałam wszystko uważnie, ale żaden dźwięk nie dochodził do moich uszu. Powoli zaczęłam wstawać, by być gotowym na atak.

Hell Of Beauty #1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz