Rozdział 6

375 24 35
                                    

POV: Martyna

Dzień później...

Chyba nigdy nie byłam na spotkaniu tak równie niezręcznym i fajnym. Muszę przyznać, że było naprawdę fajnie, i cieszę się, że miałam okazję poznać Piotrka i jego kolegów. Z tego co widziałam to im też się podobało spotkanie, a dziewczyny bardzo dobrze się dogadywały z jego kolegami.

Prywatnie Piotrek jest naprawdę fajną osobą, taką do pogadania o pierdołach, bez niezręcznej ciszy czy bez braku tematów do rozmowy. Opowiedział mi jakie ma dalsze plany na rozwój w internecie. Mówił też, że wziął udział w jakimś programie u jakiegoś youtubera, ale niestety nie mógł powiedzieć w jakim.

Jego koledzy też byli bardzo pozytywni, fakt tego, że chodzili z nami po tych sklepach, a bardziej ja z nimi za wymysłami Klaudii wynosi, że są wytrzymali mentalnie. Z resztą wytrzymują z pomysłami Piotrka więc taka Klaudia przy nich to nic.

Jedyne co mi przeszkadza po tym spotkaniu to ten pierścionek. Trzymam go w szufladzie w szafce nocnej obok łóżka. Jest naprawdę śliczny, taki delikatny. Złoty z biało-srebrnym kryształem w kształcie serduszka. Idealny, wręcz wygląda jak wymarzony. Szkoda tylko, że oświadczyny nie były prawdziwe. Wzięcie tego ślubu jest nie łatwym wyzwaniem. Nie myślałam, że kiedykolwiek zrobię coś tak głupiego jak to. Nie myślałam też, że napisanie jednego głupiego komentarza będzie miało takie konsekwencje.

Rodzice dalej nie wiedzą o ślubie. Trzymam się tego, że postawie ich po fakcie dokonanym lub przed tym jak pojadę z dziewczynami przed wyjściem powiem ,,w formie żartu", że jadę brać ślub. Wezmą to za zwykłe pierdolenie jak przed każdym moim wyjściem, ale w głowie będę miała, że im o tym powiedziałam i nie będą mogli potem powiedzieć, że ich o tym nie poinformowałam, bo przecież im to powiem chwilę przed wydarzeniem.

Wstałam z łóżka i podeszłam do torby, w której była sukienka na ślub. Wyjęłam ją i przyłożyłam do siebie patrząc w lustro. Była z białego satynowego materiału z obcisłą górą i luźnym dołem. Na plecach miała przeplatane wiązania ciężkim białym sznurkiem, a na dole pleców zakańczała się wiązaniem w delikatną kokardkę. Była prześliczna, gdyby nie Klaudia to bym jej nie miała. Weszłam do garderoby i powiesiłam ją na jednym z wieszaków pośród reszty ubrań. Wróciłam do pokoju po usłyszeniu dzwonka telefonu. Ktoś się do mnie dobijał, nigdy nie odbierałam telefonu. Za każdym razem czekałam aż przestanie dzwonić i zaraz pisałam do tej osoby. Tym razem był to numer, którego nie miałam zapisanego w kontaktach. Pomyślałam, że może to ktoś z pracy, jednak starałam się zapisywać numery osób u których pracuje. Jednak jeden z szefów miał do mnie dzwonić na dniach, ale w niedziele? Niezmożliwe, chwilę sie zastanawiałam, ale po chwili złapałam za telefon i odebrałam.

- Halo? - zapytałam przez telefon.

- Siemka Martyna, tu Piotrek nie chciało mi się rozpisywać na instagramie do ciebie więc Klaudia dała mi twój numer.

What the fuck? Czemu ona dała mu mój numer, czemu oni w ogóle pisali? Nie istotne, ona dobrze wie, że nienawidzę rozmawiać z kimś przez telefon, wolę ustalać jakieś rzeczy przez wiadomości, bo potem zapominam co ktoś do mnie mówił.

- Em.. jasne, co tam chcesz ode mnie? - kurwa mać ,,co tam chcesz ode mnie" kto tak mówi? Co ja do niego gadam wogóle.

- Bo tak sobie myślałem, ja mam iść do tego urzędu i to ogarnąć nam termin i chciałem się zapytać czy napewno cały czerwiec masz wolny i czy napewno Ci bez różnicy kiedy to będzie. Bo ogólnie to wygląda tak, że można od poniedziałku do soboty, ale chyba najlepiej w sobotę ewentualnie piątek, bo masz tą szkołę jeszcze jednak co nie? Więc nie chce Ci dni zabierać, co myślisz?

Zaczęło się od komentarza || ŁATWOGANG X FANKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz